close

Informacja dotycząca plików cookies
Informujemy, że używamy informacji zapisanych na urządzeniach końcowych użytkowników przy pomocy plików cookies, w celu dostosowania naszego serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Korzystanie z naszego serwisu internetowego oznacza, że użytkownik wyraża zgodę na ich zapisywanie.

Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Jack dodano: 16 lut 2017, 17:31

Jak zwykle dobrze się czytało :D niestety smak na kwas coraz większy :piwa:
Romet Kadet 50 -> Romet Mińsk 125 -> Romet Soft 125 -> Romet R 250 -> Yamaha FJ 1200 A-> HONDA CBF 600 S
Awatar użytkownika
Jack
Klubowicz
 
Posty: 2324
Rejestracja: 15 cze 2012, 23:34
Lokalizacja: Podbeskidzie
Motocykl: Honda CBF 600 S
Płeć: mężczyzna
Wiek: 57

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Mist dodano: 16 lut 2017, 23:20

:D napięcie rośnie: co z luftem w oponie? :swir:
mist
"nie jest błędem zrobić błąd, błędem jest trwanie w błędzie"
Awatar użytkownika
Mist
Klubowicz
 
Posty: 900
Rejestracja: 20 gru 2015, 17:03
Lokalizacja: Katowice
Motocykl: Junak M12, FLSTCI
Tel. kom.: 726230066
Płeć: mężczyzna
Wiek: 70

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Luca dodano: 17 lut 2017, 16:30

Wychodzi na to, że to już jest KONIEC. Małymi kroczkami i dobrnęliśmy do finiszu. :)

c.d.
Doturlałem się do jakiegoś miasteczka i niespodziewanie natknąłem się na trzy wyprawowe BMW R1200GS na polskich blachach. To piersi polscy motocykliści, jakich spotykam na ukraińskiej ziemi. Oczywiście zamachałem i chciałem się zatrzymać, żeby trochę pogadać, ale nie spotkałem się z entuzjazmem z ich strony. Odmachnęli, ale niewzruszenie pojechali dalej. Za kilkaset metrów była tablica Stary Sambor , czy inaczej Staryj Sambir i już wiedziałem o co chodzi. Niedaleko jest przejście graniczne w Krościenku a BM-ki były jeszcze czyste, to pewnie dopiero wjechali do Ukrainy i widząc brudasa na obładowanym, chińskim motocyklu, nie mieli ochoty gadać. Z resztą kiedyś na stacji benzynowej w Czechach, spotkałem sporą ekipę na podobnych BMW R1200 i też nie chcieli zbytnio ze mną gadać, choć widać, że podróżnicy, bo trochę naklejek na kufrach mieli. Może po prostu ich wnerwiają tacy goście na tanich chińskich motocyklach co jeżdżą tam, gdzie oni.
Ze Starego Sambiru do Sambiru nie starego jest bardzo dobra droga. Położyli nowiutki, szeroki asfalcik i można ciąć ile fabryka dała. Miałem zahaczyć jeszcze o Lwów, ale jakoś tak prawie cały dzień mi zleciał i postanowiłem zmienić plany i skrócić sobie drogę przez przejście graniczne w Medyce. No i tak sobie skróciłem trasę, że się wpakowałem na beznadziejną drogę. Normalnie jakaś masakra.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 020093.jpg

Nastawiony byłem na szybki dojazd do kraju a tu taka niemiła niespodzianka. Ruch spory, kurz, pył i niekończące się drgawki. Jestem już mocno zmęczony i zaczyna mi doskwierać głód. Jak na złość nie ma żadnego baru, gdzie można, by coś przegryźć i trochę odpocząć.
Już byłem tak głodny, że zaczęły mi się ręce trząść i kierownica nie chciała się dać trzymać.
Przychodzi taka chwila, że człowiek już dalej nie może i właśnie taka chwila nadeszła.
Zjechałem na byle jakie pobocze, na szybko wygrzebałem z kufra jakieś resztki i zrobiłem z tego mistrzostwo świata. To najszybciej zrobiona kanapka w moim życiu i też chyba najszybciej zjedzona. Potem popiłem to dużą ilością wody i walnąłem się jak długi na przydrożnej, okurzonej trawie. Nie przeszkadzały mi hałasujące samochody, ani nawet wszędobylski drogowy pył.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 910385.jpg

Leżałem tam z pół godziny i gdyby nie to, że muszę być dzisiaj w domu to poleżałbym tam jeszcze trochę. Trzeba było się zebrać w sobie i ruszyć dalej. Na szczęście nie minęło kolejne pół godziny, jak dojechałem do głównej drogi, prowadzącej wprost na przejście graniczne.
Tam asfalt był już niczego sobie i mogłem w końcu zacząć rozwijać jakieś normalne prędkości.
Przed granicą pojawiło się sporo stacji benzynowych i każda zachęcała, żeby z niej skorzystać. Oczywiście nie namyślałem się długo i Jelon został napojony po korek. Za to kompresora znowu niet. Przednia opona już rozpaczliwie błaga o odrobinę powietrza a ja nadal nic z tym nie zrobiłem. Przy większej prędkości się trochę rozgrzała i ciśnienie się odrobinę zwiększyło, jednak to nie wystarcza i w końcu ją rozwalę.
Na przejściu w Medyce kolejka, że masakra, utknę tam na kilka godzin. Zawróciłem i szukam najpierw czegoś normalnego do zjedzenia.
Jest przydrożna restauracja, ale jakaś podejrzana, bo żywego ducha tu nie widać.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 910378.jpg

Wszedłem do środka i tam też było zupełnie pusto. Zacząłem głośno stąpać po drewnianej podłodze i chrząkać od czasu do czasu, żeby mnie ktoś w końcu usłyszał. No i chyba usłyszał a właściwie to usłyszała, bo za chwilę z zakamarków zaplecza, wyłoniła się pani kelnerka. Jednak minę miała taką, że bez kija lepiej nie podchodź. Aż strach było cokolwiek zamawiać, ale że głodny byłem to ruszyłem w zaparte. Przypomniałem sobie, że na Ukrainie mają kolejny, polecany przez podróżników smakołyk o nazwie Barszcz Ukraiński. Nigdy takiego nie jadłem, zatem pora było skosztować. O dziwo pani kelnerka o kwaśnej minie, kiwnęła głową, że rozumie i zniknęła za kuchennymi drzwiami. Zanim jednak doczekałem się barszczu, to zdążyłem spożyć dużą kawę, żeby czasem w międzyczasie nie usnąć, bo powieki same leciały w dół.
Ku mojemu zaskoczeniu w miarę szybko doczekałem się i barszczyku i to nawet wykwintnie podanego.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 910376.jpg

Wprawdzie nie przepadam za pływającym jajkiem w zupie, ale byłem tak głodny, że wcale mi to nie przeszkadzało. Po prostu najpierw wyłowiłem jajko i zjadłem a potem miałem już normalny nie zaśmiecony barszcz.
No i miałem kolejne kulinarne zaskoczenie na Ukrainie. Byłem przekonany, że nigdy jeszcze nie jadłem słynnego Barszczu Ukraińskiego a tu się okazuje, że jest to smak z mojego dzieciństwa. Moja mama robiła właśnie taki barszcz o niemalże identycznym smaku, tylko, że mówiła na niego po prostu barszcz i oczywiście był w wersji bez pływającego jaja.
Wracając do tego w restauracji, to był naprawdę pyszny, taki lekko kwaskowy, czyli taki jak ma być. Zjadłem ze smakiem i nawet skórką od chleba wylizałem talerz.
Skwaszona pani kelnerka, chyba miała zły dzień, ale Barszcz Ukraiński był wyśmienity, więc zostawiłem nawet napiwek. Może poprawi jej to chociaż trochę humor.
Do przejścia granicznego był już tylko rzut beretem, ale okazało się to nie takie proste, kolejka samochodów była jak okiem sięgnąć. Oczywiście jak to motocykliści w takich sytuacjach mają w zwyczaju, ruszyłem między samochodami, przeciskając się, gdzie tylko się da. Ostatnio dostałem ochrzan za wpychanie się motocyklem to staram się robić to najsubtelniej jak się da. Jednak stalowa brama skutecznie mnie zatrzymała.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909591.jpg

Wpuszczają partiami po kilka samochodów. Sporo czasu upłynęło, zanim wpuścili kolejną partię w której oczywiście Jelon zajął jedną z pierwszych pozycji. Niestety szczęście nie trwało długo, bo znowu trzeba było czekać aż strażnik puści kawałek dalej i wręczy karteczkę do zbierania pieczątek. Potem rozdzieliliśmy się na kilka pasów i był kolejny strażnik, który wywracał bagażniki samochodów, niemal na lewą stronę. Akurat stanąłem sobie w kolejce, która chyba najwolniej się poruszała i było tak ciasno, że nie mogłem przeciskać się boczkiem. Na szczęście strażnik mnie potraktował ulgowo i nie musiałem wyciągać wszystkich tobołów. Był na tyle uprzejmy, że podpowiedział mi, żebym pojechał sobie do innej kolejki i tam będę miał miejsce, żeby się przepchać poboczem. Jednak żeby to zrobić, musiałem pojechać kilkadziesiąt metrów centralnie pod prąd, potem przecisnąć się między samochodami w poprzek, przez trzy zatłoczone kolejki i w końcu byłem na czwartym pasie. Tam faktycznie było szersze pobocze i mogłem swobodnie podjechać pod same biurokratyczne strażnicze budki. Po całej akcji z przeciskaniem się pot zlał mnie całego i miałem dosyć już przejścia granicznego w Medyce. To jednak nie był koniec. Pieczątki w paszporcie po stronie ukraińskiej poszły w miarę sprawnie, ale na pasie ziemi niczyjej zobaczyłem jeszcze więcej samochodów czekających na odprawę. Kolejne przedzieranie się między puszkami i kolejny niepotrzebny stres. Dobrze, że słońce już zeszło niżej, bo w środku dnia to byśmy się z Jelonem tu usmażyli. Polscy strażnicy jeszcze dokładniej sprawdzają samochody. Zaglądali lusterkiem pod spód, opukiwali drzwi, czy czegoś nie ma, kazali opróżniać bagażniki i zaglądali nawet pod wykładzinę. Z jednego busa wyprosili wszystkich ludzi i zaczęli go częściowo rozkręcać. Wszystko to trwa i trwa i trwa. Widziałem też jak jedną obładowaną osobówkę na ukraińskich blachach nie wpuścili do Polski i towarzystwo musiało wracać z powrotem na swoje ukraińskie przejście.
Mi się znowu udało i tylko otworzyłem jeden kufer, odśpiewałem starą śpiewkę, że niczego zakazanego nie wwożę i już mogłem swobodnie biegać po okienkach z paszportem.
Cała przeprawa zajęła mi z półtorej godziny i wyssała ze mnie resztki życia. Tak długo to jeszcze motocyklem chyba się nie przedostawałem przez granicę. No kiedyś w Naddniestrzu to raczej było sporo dłużej i bardziej męcząco, ale człowiek szybko zapomina.
Najważniejsze, że jestem już w kraju na łonie Ojczyzny, która mnie kocha, gdy wracam po to, by płacić coraz większe podatki.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909588.jpg

Jednak najbardziej to mnie kocha BabaLuca, zatem od razu do niej dzwonię, że już jestem po właściwej stronie mocy. Zrobiło się późne popołudnie i po przeliczeniu kilometrów, mój dzisiejszy powrót do domu zostaje pod znakiem zapytania. Jestem już bardzo mocno zmęczony i do tego jeszcze słońce mi świeci prosto w oczy. Na szczęście nauczony poprzednimi wizytami na Ukrainie, zabrałem drogowe ściemniacze i od razu świat wygląda radośniej.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909119.jpg

Jak widać Jelon też się cieszy, że jego pan się cieszy. Efekt nieuzasadnionej głupawki na każdym wyjeździe musi być.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909117.jpg

Poza tym to jak człowiek widzi znajome nazwy miejscowości to jakoś tak raźniej się robi.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909120.jpg

Byłbym zapomniał jeszcze o najważniejszym, co już dawno powinienem zrobić. Otóż zaraz na najbliższej stacji uzupełniłem brakujące powietrze w kołach. W przednim kole miałem o zgrozo poniżej pół atmosfery. Jakim cudem jeszcze Jelon jechał i opona to wytrzymała, tego nie wiem.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909580.jpg

Z resztą jak widać jadąc tylko po prostej, tylną oponę też niemalże zamykałem, czyli bieżnik pracował całym sobą.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909123.jpg

Przez Przemyśl przejechałem całkiem sprawnie, bo nie pchałem się na centrum, tylko od razu wyskoczyłem na drogę nr 77. Letnia niedziela pod wieczór to ruch dosyć spory, bo większość skądś wraca. Ukrainę przejechałem bez a tu od razu założyłem kamizelkę odblaskową. Nie żeby na Ukrainie było bezpieczniej, ale ruch był mniejszy i było zbyt gorąco na dodatkowe fatałaszki. Teraz jest chłodniej i niedzielnych kamikadze nie brakuje. Zawsze się znajdzie jakaś szybka puszka z kierowcą, który myśli, że jest na prywatnym torze wyścigowym. Motocykliści też nie są tu święci i długo nie musiałem czekać. Mogłem sobie zobaczyć spód silnika, nadjeżdżającego z przeciwka ścigacza, bo całkiem spory kawałek jechał na tylnym kole, jednocześnie wyprzedzając rząd jadących puszek. Żeby było ciekawiej to z tyłu miał kurczowo przyczepioną, skąpo odzianą dziewczynkę. Pewnie umierała ze strachu, gdy asfalt się zbliżał do jej gołych plecków. Widać było, że motocyklista ma spore umiejętności, bo jak skończył wyprzedzać samochody, łagodnie posadził motocykl na przednim kole, ale wyobraźni to raczej miał nie za bogato.
Za kilka minut znowu go zobaczyłem, tym razem już na obu kołach, gdy mnie wyprzedził z nadświetlną i trochę przy tym wystraszył. Mimo, że raczej często spoglądam we wsteczne lusterko, to jego nie zdążyłem w porę zauważyć. Ze 200km/h miał jak nic, przelatując obok jak pocisk. W jednej chwili usłyszałem też wycie syreny i już w lusterku zobaczyłem migające niebieskie światła. Nieoznakowany radiowóz ścigał uciekającego motocyklistę. Nie wiem, czy go dogonił, bo po chwili zniknęli mi za wzniesieniem a gdy z Jelonem się dotoczyłem do punktu z panoramicznym widokiem, to już ich nie było. Najprawdopodobniej skręcili gdzieś w boczną drogę. Cała sytuacja wyglądała na bardzo niebezpieczną i dziwiłem się, że u nas policja tak ryzykuje czyjeś życie. Wszystko działo się jak na amerykańskich filmach akcji.
Całkiem szybko dojechałem do wjazdu na nowiuteńką autostradę A4. Jeszcze nią po tej stronie nie jechałem, więc będzie to mój debiut. Do tego na razie nie jest płatna, zatem żal nie skorzystać ze sposobności. Cieszy mnie to, bo zaoszczędzę sporo czasu i znowu pojawia się nadzieja, że może jednak uda się dzisiaj dojechać do domu.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 909116.jpg

Jadę wprost ku zachodzącemu słońcu. Jest to męczarnia dla oczu, nawet przy zastosowaniu ciemnych okularów. Mimo to cieszę się każdą chwilą dnia, bo przynajmniej widzę, gdzie jadę.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 907202.jpg

Przednia lampa Jelona nie rozpieszcza po zmroku i chcę jak najdalej dojechać za widoku, więc cisnę z Jelona ile się da. Na budziku utrzymuje się 120-130km/h w zależności od nachylenia drogi. Gdyby Jelonowi udało się osiągnąć prędkość 930km/h na autostradzie A4 to nie musiałbym się martwić zachodzącym słońcem, bo zrównałbym się z prędkością uciekającego słońca. Natomiast gdyby mi się udało jeszcze bardziej przyśpieszyć, ponad 930km/h to efekt byłby jeszcze bardziej ciekawy, bo słońce zaczęłoby wschodzić do góry. Czyli paradoksalnie miałbym wschód słońca centralnie na zachodzie. Do tego jednak byłby potrzebny samolot, bo z Jelona ni jak nie mogę wycisnąć takiej prędkości. A tak to mogę sobie jedynie opóźnić zapadnięcie zmroku o niecałe dziewięć minut.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 907200.jpg

Jak widać na załączonym obrazku, słońce za Ropczycami się wzięło i zaszło. Mogłem już zjechać z autostrady, ale tak dobrze mi się jechało, że postanowiłem ją opuścić dopiero w Tarnowie. Potem będę miał lepszą drogę i powinno być szybciej. Pożałowałem jednak tej decyzji, bo zaraz po tym jak słońce zniknęło, zrobiło się nieprzyjemnie chłodno a ja nie miałem nawet gdzie się zatrzymać, by się cieplej ubrać.
Do Tarnowa wprawdzie dojechałem, ale już dostawałem dreszczy. Co to za lato, że jednego dnia żar z nieba leci, że nie można wytrzymać a kolejnego w nocy jest zimnica straszna?
Po zjeździe z autostrady, zatrzymałem się na najbliższej stacji benzynowej w celu powiększenia warstwy izolacyjnej. Korzystając z okazji, że jest to Orlen, nie omieszkałem podtrzymać tradycję i zamówiłem hot-doga z gorącą kawusią.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 907196.jpg

Jak się człowiek rozgrzeje i naje, to poszedłby spać, ale łóżeczko mam jakieś 120km stąd i nie ma się co roztkliwiać nad sobą. Siły mnie opuściły, nie chce mi się jak nie wiem co, ale muszę jakoś zmęczyć te kilometry. Podzieliłem sobie na odcinki postojowe, na których było bieganie wokół motocykla dla pobudzenia krążenia krwi i znowu kawałek i znowu kawałek i znowu wylądowałem tam, gdzie lądowałem w ostatnich latach. Jakoś tak się dzieje, że gdzie bym nie pojechał to i tak ląduję w Pacanowie.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 907193.jpg

Aż się ciśnie na usta wierszyk Jana Brzechwy:
Więc Koziołek, mądra głowa
błąka się po całym świecie….
…i znów poszedł biedaczysko
po szerokim szukać świecie
tego co jest bardzo blisko.
Przytaczał całego nie będę, bo już pewnie znacie go na pamięć. Od Koziołka Matołka mam już tylko 70km, więc do domu dojechałem na autopilocie, tuż przed dwudziestą czwartą.
Niby wyprawa krótka, ale była tak intensywna, że miałem problem zejść z motocykla na podwórku. Niewiele brakło i obaj leżelibyśmy na zakończenie. Wolałem jednak noc spędzić w mięciutkim łóżeczku z żoną, niż na mokrej, zimnej trawie, przygnieciony Jelonem.
Na koniec jeszcze mapka sytuacyjna z dnia i wyprawę można uznać za zakończoną.

Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 547
Widzianych krajów: Ukraina, Polska
Awarie: Jelon znowu dał radę

http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 905470.JPG


Podsumowanie całości:
Łącznie w ciągu niecałych pięciu dni, przejechałem 1676 kilometrów. Szału nie ma, ale było tak intensywnie, że wróciłem zmęczony jakbym się włóczył co najmniej ze dwa tygodnie.
Jak widać nie trzeba nigdzie daleko jechać, żeby z satysfakcją przeżyć coś fajnego.
Teraz trochę suchych danych.
Średni przebieg dzienny wyszedł jakieś 335km, ale taka statystyka i tak nic nie mówi, bo nadgoniłem ostatniego dnia. To tak jak razem ja i Jelon mamy średnio po jednej nodze i jednym kole.
Benzyny poszło 46 litrów, czyli stary, poczciwy Jelon spalił 2,75 L/100km, co uważam za wynik rewelacyjny, zwłaszcza, że w drodze powrotnej nie żałowałem manetki. Na niskie spalanie złożyły się niskie prędkości, na dziurawych ukraińskich drogach. Przy 60km/h Jelon potrafi zejść poniżej 2,5L, jednak mój przeciętny standard to3L/100km. Najciekawsze, że nie zmieniło się to mimo już sporego przebiegu silnika.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 907191.jpg

Teraz koszty i tu moje kolejne zaskoczenie, bo łącznie z kosztami paliwa, jedzenia i ubezpieczenia, zmieściłem się w 340zł, czyli stosunek ceny do uzyskanej frajdy, rewelacyjny.
Jak ktoś lubi odwiedzać ciekawe miejsca i nie może przeznaczać na to sporych funduszy to jak najbardziej polecam Ukrainę. Trzeba się jednak liczyć z możliwością poniesienia ewentualnych ubytków w sprzęcie, zwłaszcza, gdy się jeździ poza drogami głównymi. Tak i tym razem motocykl nieco ucierpiał na swoim wyglądzie. Przybyło kilka rys na dole Jelona oraz zauważyłem pęknięcia na przednim reflektorze. Najprawdopodobniej podczas jazdy dostał jakimiś kamykami. Pękł zawias w prawym kufrze, ale jest w tym trochę mojej winy, bo za dużo do niego napchałem i był zamykany na siłę a resztę dopełniły trudy ukraińskich bezdroży. O wszędobylskiej smole, którą przywiozłem do Polski, wspominał już nie będę.
Pora zakończyć, bo już plotę trzy po trzy.
Brawo za wytrwałość dla tych, którzy dobrnęli do końca tej przedumanej motocyklowej epopei he he.

Mapka całej trasy.
http://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Synew ... 516180.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Mist dodano: 17 lut 2017, 18:34

Luca :oklasky: , naprawdę z dużą przyjemnością czytałem i jak już pisałem - szkoda że już koniec :(
Dzięki :)
mist
"nie jest błędem zrobić błąd, błędem jest trwanie w błędzie"
Awatar użytkownika
Mist
Klubowicz
 
Posty: 900
Rejestracja: 20 gru 2015, 17:03
Lokalizacja: Katowice
Motocykl: Junak M12, FLSTCI
Tel. kom.: 726230066
Płeć: mężczyzna
Wiek: 70

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Groot dodano: 17 lut 2017, 19:09

Luca...nie mam pytań... :brawa: :)
Awatar użytkownika
Groot
Forumowicz
 
Posty: 596
Rejestracja: 18 cze 2016, 15:50
Lokalizacja: Katowice
Motocykl: Can Am Spyder
Płeć: mężczyzna
Wiek: 62

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Jack dodano: 18 lut 2017, 05:54

Dzięki Luca za zimową lekturę :D
Romet Kadet 50 -> Romet Mińsk 125 -> Romet Soft 125 -> Romet R 250 -> Yamaha FJ 1200 A-> HONDA CBF 600 S
Awatar użytkownika
Jack
Klubowicz
 
Posty: 2324
Rejestracja: 15 cze 2012, 23:34
Lokalizacja: Podbeskidzie
Motocykl: Honda CBF 600 S
Płeć: mężczyzna
Wiek: 57

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: waludi dodano: 18 lut 2017, 10:42

uff były emocje
Awatar użytkownika
waludi
Klubowicz
 
Posty: 1277
Rejestracja: 01 sty 2014, 15:38
Lokalizacja: Zabrze, Pradła w Jurze
Motocykl: romet r150, honda shadow VT600
Tel. kom.: 507922411
Płeć: mężczyzna
Wiek: 63

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Luca dodano: 20 lut 2017, 11:39

Cieszę się, że się podobało :)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: paweljunkers dodano: 20 lut 2017, 12:19

:oklasky:
Awatar użytkownika
paweljunkers
Forumowicz
 
Posty: 844
Rejestracja: 01 cze 2015, 22:57
Lokalizacja: kutno
Motocykl: Honda vt 600
Tel. kom.: 733162500
Płeć: mężczyzna
Wiek: 56

Re: Kryptonim Synewyr czyli drugie podejście

Postautor: Luca dodano: 07 mar 2017, 15:12

Na Chomiku wstawiłem dwa krótkie filmiki, ale nie wiem, czy dadzą się zobaczyć tym co konta nie mają.
https://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Syne ... .MPG(video)
https://chomikuj.pl/Luca/Kryptonim+Syne ... .MPG(video)

P.S.
Tak się zastanawiam, czy byliby chętni wyskoczyć na Połoninę Równą na Ukrainie w ostatni weekend maja lub w pierwszy czerwca?
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości