Pykło 1600 km, czas naciągnąć łańcuch pierwszy raz.
Olej wymieniłem przy 500km i 1500km. Za pierwszym razem wlałem tak jak pisało na korku czyli 1250ml, podobną ilość też zlałem, ale oczko kontrolne było całkiem zakryte.
Za drugim razem wlałem okragły litr i poziom jest między minium a maximum dokładnie w połowie. Chyba jeszcze 100ml doleję dla świętego spokoju.
Cały czas olej 10w50 Castrol Power Racing, zgodnie z zaleceniem instrukcji co do klasyfikacji, choć instrukcja poleca jakieś Selenia a nie Castrola.
Nic się nie odkręciło, nic nie trzeszczy, po fabryce musiałem tylko poprawić ułożenie tylnej części kanapy po za tym pali od strzała, hula jak ta lala.
Spalanie w trasie 3,45 l/100km przy 90-110km/h.
Natomiast pompa cieczy chłodzącej się dociera, po uruchomieniu silnika z otworu bezpieczeństwa pompy wody wylatuje jedna-dwie krople cieczy. Nie kapie cały czas, tylko przy uruchomieniu, potem sucho.
Serwis Benelli twierdzi, że pompa się musi jeszcze ułożyć, ale jeżeli przy kilku tysiącach km nadal będzie sączyć mam podjechać to wymienią na gwarancji.
Od razu uprzedzam pytanie, mam taki układ z Benelli, że mogę olej wymieniać sam bez utraty gwarancji
tutaj widać ten otworek:

