Dzień 4. 14.06.2021
Nieśpiesznie zwijam obóz, robię kawę... toaleta bez golenia, bo już pierwszego dnia w Dusznikach rozleciał się uchwyt do nożyka (trzeba kupić przy najbliższej okazji) i lokalną drogą D683 ruszam na południe.


Pierwszy cel; Besancon. Włączam nawigację, która o dziwo działa (ciekawe jak długo).

Na parkingu korzystam z toalety z elektronicznym zamknięciem - pierwszy raz w życiu siedząc na tronie zastanawiam się czy elektronika nie zawiedzie i nie będę musiał dłużej celebrować... hmmm

.

Za Besancon wjeżdżam na krajową N83, a następnie na lokalną D1083

Na stacji Total tankuję Cruiserka, w sklepiku po drugiej stronie ulicy kupuję chleb i moje ulubione bułki z nadzieniem (jestem łasuch na słodkości) i jadę jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, by w cieniu posilić się i uzupełnić płyny.



Skwar leje z nieba, pot na plecach, jadę porozpinany (czego później będę żałować), na razie podczas jazdy wiatr ochładza spocone ciało...
Czasami jadę aleją wysadzaną drzewami, robi się przyjemnie, gdy "klara na niebie". Ale większość podróży w pełnym słońcu...


Przed Lyonem wjeżdżam na autostradę, która jest obwodnicą, przecież nie będę pchał się w miasto w taki upał. Płacę 1 euro, taniocha, zważywszy ile zaoszczędzę czasu i potu.
Do St.Etienne jadę niepłatną autostradą A47 przez park narodowy du Pilat; piękne górskie widoczki.

Czas na uzupełnienie płynów, zjazd za stację paliwową, nawierzchnia pochyła, więc "duszę" silnik na jedynce, zapominając wyłączyć zapłon... Przypadek, dzięki któremu dopatrzyłem się kolejnej usterki! Kiedy wracam po odniesieniu do śmietnika pustej butelki, widzę świecący się stop! "Strzały" z klamki i pedałem nic nie dają... światło stop nadal ogrzewa atmosferę. Warunki na dalszych poszukiwań przyczyny niezbyt korzystne, więc postanawiam pojechać dalej, aż znajdę mniej ruchliwy

parking.

Po sześćdziesięciu kilometrach jest... wyciągam klucze. Zaczynam od tylnej lampy... może w oprawce zwarcie? Tu jest ok. Odłączam elektrykę z tylnego hamulca- nadal świeci. Biorę się się za klamkę - już wiem co jest nie tak. Okazuje się, że dźwignia nie wciska tego "dzyndzla", nie sięga po prostu... i nie mam pojęcia dlaczego? Ostatecznie nawijam plasterek na klamkę, dokładnie montuję wszystko do kupy i... działa, prócz światła "stop" z pedału. Po rozłączeniu kostek teraz nie mogę sięgnąć palcami, żeby je z powrotem połączyć. Na razie będę "świecił" tylko przodem.


Ostatnim celem dzisiejszego dnia jest Mende, nazwa łatwa do zapamiętania

. Opuszczam dwupasmówkę, teraz moją drogą jest N88. Tu góry jeszcze wyższe..., zjazdy podjazdy, serpentyny...
Byłaby przyjemna jazda przez te góry, gdyby... no właśnie, cały czas mam problem z hamowaniem przodem. Przy mocniejszym naciśnięciu klamki szarpie motocyklem... tarcza jeszcze się nie dotarła. Przyjąłem więc taki system; hamuję tylko tyłem, a przodem dociskam w ostatniej chwili; czy to przed skrzyżowaniem czy nawrotką na serpentynach. Jest to wnerwiające, ale na razie nie mam innego wyjścia...
c.d.n.