Luca pisze:Szubi pisze:Klasyka gatunku. Dobrze, że Tobie się nic nie stało i, że akurat wtedy Szubinka nie była z tyłu.
eeee tam, to tylko parkingówka. Motocykl się położył, a ja dalej stałem na nogach. Tylko Viadro to ciężka krowa + sakwy, to nie utrzymałem. Taka parkingówka to pierwszy raz
No to lecimy dalej z opowieścią
Moto podniesione, to wsiadamy i

i serpentyną dróg pniemy się do góry

Choć jest obawa przed kolejnymi zatrzymaniami na poboczach, to jak tu się nie zatrzymywać jak tu takie widoki


Te widoki działają jak magnez, nie chcą nas uwolnić

Jesteśmy w górach, to chociaż na jakieś pagórki się powspinamy

za rok jak tu wrócimy musimy swoją nakleję dokleić

i kolejny motocyklista stoi urzeczony widokami

Czego jeszcze nie jedliśmy w Rumunii? Langosa !!!

robi się

wybraliśmy wersję z serem

Idziemy wydać ostatnie papierowe leje.

Tak przy okazji, chyba tylko Rumunia i Australia mają plastikowe banknoty


brzuchy nakarmione, to teraz dalej karmimy oczy pięknymi widokami

pogoda dzisiaj dopisała. Prawie bezchmurne niebo

dzikus pilnował nam motocykla

Lecimy dalej serpentyną dróg. Oj będzie mi tego brakowało w wlkp. Tu fajnych zakrętów jak na lekarstwo

Jedziemy a tu nagle słyszę w intercomie radosne - SĄ !!! Ale co? Osiołki

Drugi symbol Transalpiny. Tak, też są na pamiątkowych magnesach.
https://photos.app.goo.gl/1zcYLfQ9wmeNodjZAchodzą z dzwoneczkami na szyi. Chyba aby je potem łatwiej odnaleść, bo żadnego opiekuna który by ich pilnował, nie widać.
Urocze są




i osiołek który nie utrzymał motocykla wśród . . .

pięknie wyglądają w tych górach

a ten mały puchaty słodziak nas rozczulił niesamowicie

https://photos.app.goo.gl/sfggpyqfQohs3Hch9nie tylko niedźwiedzie jedzą nam z ręki

Szubinka karmiła konie chwilę wcześniej a ja osiołki.

mleko matki i tak najlepsze

a ten dziad mnie ugryzł w kurtkę

Tymczasem osiołki idą na blokadę drogi

i haraczu żadają za przejazd




Szubinka tęsknym wzrokiem patrzy za osiołkami. Decyzja - za rok tu wracamy, rozbijamy namiot i będziemy chodzić po górach w poszukiwaniu osiołków i koni.

Musimy jechać dalej. Dzisiaj musimy przejechać z południa Rumunii na północ.
Na trasie robi coraz tłoczniej. Trafiamy na grupę Litwinów na moto. Ależ się wleką. Tak to my do wieczora nie dojedziemy do Satu Mare. Moto mam obładowane, to z Niemcami na GS- ach nie będę się ścigał, ale tych muszę wyprzedzić.
Gdy zjeżdżamy w niziny, robimy przystanek, robimy kilka fotek.


całkiem stromo

ooooo i lecą Litwni których wzieliśmy na Transalpinie
https://photos.app.goo.gl/mjMSba6s7xDdEi4P8i co dalej w mej opowieści

nuda

Lecimy różnymi drogami, w dużej mierze autostradami w stronę Satu Mare gdzie mamy pensjonat.. Nawet o dobrym czasie przybywamy na miejsce. Trochę się bałem jak wytrzymamy tyle godzin w siodle, ale jakoś zleciało. W Satu Mare mieliśmy trochę kłopotów aby dotrzeć na miejsce, bo pełno jednokierunkowych ulic. Sam pensjonat bardzo sympatyczny.


Apartamet też niczego sobie. Trochę w takim marynistycznym stylu.

z pięterkiem

na pięterku szezlong

można odpocząć

i kuchnia

To czego jeszcze nie spróbowaliśmy w Rumunii - Sarmali, to takie ichnie małe gołąbki. Pytamy właściela gdzie możemy coś takiego zjeść. Przesyła nam namiary sms-em. To idziemy w miasto. Dochodzimy do wskazanego lokalu a tam panie na szpileczkach, faceci w gajorach. My w strojach motocyklowych chyba tu nie pasujemy. Prawdopodobnie odbywał się tam ślub. No cóż trudno. Widzę motocykle na polskich blachach

Zagaduję ich, gdzie tu zjeść sarmale. Nie wiedzą. Kawałek dalej jest knajpa, ale nie polecają, pizza jakaś taka gumowa. Trudno to skończymy w Kauflandzie. Robimy zakupy na wieczór i na śniadanie. Mieliśmy jeść i pić co lokalne to pijemy

Wychodząc z Kauflandu, jest ten grill o którym wspominał Deamiens w swojej relacji. Niestety Mici już nie mają. Trudno sarmale i dobre mici zjem może za rok.
c.d.n