wsiadamy na moto i pędzimy do autostrady na wybrzeże
po drodze cudne widoki
Pomimo tego, że jesteśmy dość ciepło ubrani, chłodno nam na tej autostradzie
Gdzie te greckie słońce Fajnie, bo mogliśmy zaparkować moto na tarasie przed drzwiami
Jutro ostateczny cel naszej wyprawy - Kerkyra zwana też Korfu (normalnie jak Arrakis zwane tez Diuną
Na początku miało być Santorini, ale podobno drogie i snobistyczne, poza tym zawsze samolotem z Poznania możemy tam polecieć. Potem na tapecie była Monemwasia, urokliwa miejscowość na Peloponezie, ale wtedy podróż by musiała trwać kilka dni dłużej, albo Vader musiał by się zmienić w Sokoła Millennium i skoczyć nadświetlną. Ostatecznie stanęło na Korfu. Po pierwsze, kształt wysypy przypomina mi Syrenę,a moje biuro ma w nazwie syrenę
Wieczorem idziemy jeszcze do portu ogarnąć wszystko, co i jak. Bilety już wcześniej zarezerwowane przez internet, ale pierwszy raz będę się przeprawiał z motocyklem i aby uniknąć jutro stresu ( w końcu jestem na wakacjach
W porcie rezerwacja , została zamieniona na bilety. Miła Pani poinformowała nas żebyśmy byli ok. pół godziny przed wypłynięciem.
Sprawdziliśmy, prom w porcie jest i to nawet dokładnie ten którym jutro mamy płynąć
i oczywiście szkic do trasy https://www.google.pl/maps/dir/Lin,+Alb ... ?entry=ttu
c.d.n
. Nie doczekałem się. Skutery też pośrodku pokładu stoją na centralce, bez jakiegoś dodatkowego zabezpieczenia. Widocznie tak ma być.
, ale to był najlepszy punkt obserwacyjny lądujących samolotów
w takich warunkach podczas tej wyprawy jeszcze nie spaliśmy