i jedziemy tak sobie dalej

wśród cudnych widoków

które powoli nam się zaczynają przejadać

Na moje pytanie czy się zatrzymujemy i robimy fotę, Szubinka mówi jedź , góry były, morze było, lazurowa woda była, cudne widoki były JEDŹ

no to jadę
Powoli dojeżdżamy do Kotoru. Znowu navi google wyprowadziła nas w pole, a właściwie pod jakiś prywatny dom a nie nasz pensjonat. Wylegli z niego ludzie i mówią , że wszystkich turystów tu kieruje

, więc nie byli nawet zaskoczeni, bardziej znudzeni powtarzającą się sytuacją. W końcu po ich wskazówkach i trochę na czuja dojeżdżamy na miejsce. Żeby nie było zbyt prosto i łatwo, hotel jest na wzgórzu i prowadzi do niego MEGA

stromy podjazd

Na samej górze widzę zaparkowane motocykle , to dzida do góry. Nagle wylatuje gość z hotelu i mówi , że mam zaparkować na parkingu który jest trochę niżej, a ja już stoję tuż pod samą górą na mega stromiźnie, i jak tu teraz zawrócić. Co gorsza hamulec robi się coraz bardziej miękki a moje oczy robią się coraz większe

Robię w pampersa. To był drugi raz po Serbii gdzie trochę się spociłem

Wołam na pomoc

Szubinkę i właściciela hotelu, bo czuję że już długo moto nie utrzymam. Wspólnymi siłami udaje się dotransportować moto na niższy parking. Uff . . . było trochę z tym stresu.
Poniżej film ze zjazdu. Na filmie nie widać tej stromizny, ale uwierzcie było grubo
https://photos.app.goo.gl/mQubkxjqWQXnaCWq7i dzisiejsza trasa, tak w zarysie
https://www.google.pl/maps/dir/Hotel+ka ... FQAw%3D%3Di cdn...