Trochę zaspałem i wyruszyłem dopiero o 6:30. Słoneczko już ładnie świeciło i dzień zapowiadał się cudnie.
Pojechałem w stronę Bieszczad w południe byłem już między Komańczą a Cisną. Przerw robiłem mało i były bardzo krótkie. Prowiant miałem własny to nie traciłem czasu na czekanie w knajpie.
Pogoda była idealna na moto, góry było widać bardzo wyraźnie. Pojeździłem sobie po różnych zakamarkach i odkryłem kilka bardzo ciekawych miejsc, gdzie mało kto zagląda.
Nie będę się tu rozpisywał bo to nie o tym temat.
Do domu przyjechałem o 23:20 i padłem na ryj. Dzisiaj bolą mnie wszystkie gnaty a najbardziej zadek

Przejechałem w jeden dzień 872,9km i nie było nawet najmniejszego problemu z Jelonkiem, szedł do przodu jak przeciąg.
P.S.
Zatankowałem w Bieszczadach na tej samej stacji z orlenowskim paliwem co ostatnio (ci co byli na wyprawie wiedzą o co chodzi) i moto mało kółek nie pogubiło z radości, aż przypiekłem tarcze hamulcową. Później w Mielcu na stacji Orlenu znowu tankowałem ale to już nie było to.
P.S"
Objazd koło Czarnej jest jeszcze fajniejszy, porobiły się doły, muldy i tym podobne czasoumilacze aż zaorałem podestami w jednym miejscu. Jechało za mną 4x4 i myślałem, że będę musiał ustępować miejsca ale ku mojemu zdziwieniu zostało gdzieś w tyle.
P.S"'
Było zajefajnie i w końcu wlazła we mnie dusza
