Kompanija nasza KCM-owa spotkała się niedzielnym porankiem, a prezentowała się nader przyjemnie i godnie :

Takoż, gdy się już wszyscy zebralim , w pięć rumaków naszych ruszylim ku przygodzie

Dzień był piękny, w słońce obfity, ciepły i aże się dusze radowały na tę eskapadę. Prawda, że to niby gadali, jakoby burze jakoweś i deszcze być miały, aleć żadne znaki na niebie na to wskazywań nie dawały, takoż wiary w te przepowiedne bajanie nie dawaliśmy. Traktemśmy ruszyli z Ząbek ku Legionowu, a potem na Nasielsk, Ciechanów, by na trakt główny, ku miastu Mława biegnący wyjechać. Inkszych pojazdów jakowoż małowiela było,a droga dobra, tak nam podróż mile mijała.
Aż nas przygoda spotkała na rozdrożu, gdzie na trakt wiodący do Mławy ,a dalej do Gdańska , z drogi biegnącej od Ciechanowa zamiarowaliśmy wjechać. Rumak Mirona, czy to zapatrzył się gdzie, czy kopyta na piasku onym, któren wysypan był w tym miejscu, wyhamować nie mogły ; dość że Arconowego zawadził. Uszczerbku na zdrowiu , oprócz siniaka na łydce Arconowej, nikt nie wyniósł i tu fortuna nam sprzyjała. Na rumakach więcej szkód się uczyniło, aleć nie na tyle, by wyprawy naszej nie kontynuować. Arconowy Draguś szybkę, co na onym migającym światełku się znachodzi utracił , a i patyk, któren je trzyma , takoż nieco się nadwerężył. U Mironowego Rumaka więcej szkód było, jako że szybkę, co od wiatru chroni, urtacił, a gmol ( one żelastwo co chroni boki rumaka ) nadpękło i szpetnie się wygięło. Takoż naprostowali , co trzeba a i szybek się pozbywszy , jazdę oną mogli ciągnąć dalej. Imć Panowie Miron i Arcon zrazu humory nieco zważone mieli, bo zawszeć to nieprzyjemnie na duszy, gdy ogierek jakowejś kontuzyji dozna, aleć rychle im te konfuzyje przeszły. Bo też i do onego miasta, z miodów syconych słynącego rychłośmy dotarli, a i zapas rzeczonego uczyniliśmy


Wiela czasu nie mieliśmy, przeto pomału do powrotu nam przyszło się szykować. Wracała kompanija nasza już i traktami innemi, aleć wcale nie gorszemi. Jeno raz nas deszczyk majowy dość mocno skropił. Aleć my nie z cukru, nie roztopilim się wcale, a że potem już słoneczko wyszło, tak i droga przyjemną była. Przed miastem Warszawą postój uczyniliśmy, aby pożegnać się, bo też i w różne strony każden jechał.
I mimo tej niefortunnej przygody, wyprawa nasza mile wspominać się będzie, a i myślę, że nieden raz jeszcze wspólnie wyruszym , aby ojczyznę naszą poznać lepiej i miejsca ciekawe obaczyć .
Relacyja ona na rysunkach takoż uwieczniona została ku naszej uciesze:)
https://picasaweb.google.com/1021000328 ... 22Nidzica#