autor: Zipper dodano: 27 sie 2011, 19:50
Dosłownie przed chwilą, chyba 2 dni temu pochwaliłem moje Nitro, jak to wszystko fajnie chodzi. No i moto się popsuł. Jestem zły, wściekły. Ale po kolei. Pojechałem na weekend do rodziny, 80 kilometrów w jedną stronę. Motorek pieknie dojechał, po drodze zatankowałem, wyszło mi spalanie 2,63 litra/100km. Super. Wieczorem zacząłem profilaktycznie oglądać silnik, patrze a niektóre żeberka cylindra są pokryte olejem silnikowym zmieszanym z drogowym kurzem. Ten widok po prostu zabolał, przecież moto ma symboliczny przebieg, teraz niecałe 1700 km. Przy latarce pooglądałem silnik. I tak - nie leje spod uszczelki pokrywy zaworów, nie leje także spod uszczelki głowicy. Nie ma także żadnych pęknięć. Rano czym prędzej wsiadłem na moto, dealer i serwis (gdzie go kupiłem) był dziś czynne od 9. Do przebycia 80 km drogi powrotnej. Co 20 km staję, patrze czy tego oleju nie przybywa, chyba nie, aczkolwiek pojawiły się to i ówdzie malutkie plamki na bloku silnika (pewnie rozchlapywany olej od pędu powietrza). W każdym razie był strach, bo jakby coś się rozwaliło całkowicie, to musiałbym zatrzymać silnik i wracać pchając grata:-) Udało się jednak dotrzeć do serwisu. Wstępna diagnoza - poszedł uszczelniacz na szpilce mocującej głowicę do cylindra - to wstępna diagnoza, bez rozbierania silnika. Jadę w poniedziałek, bo z domu do serwisu mam ok 5 km, więc to na pewno przejadę na kołach. Chcąc nie chcąc muszę skorzystać z serwisu, bo niestety silnik zostanie od góry rozbebeszony, by stwierdzić co się stało,tego nie dam rady sam zrobić. Tym sposobem moje kochane Nitro sprawia, że statystyki awaryjności chińskich motocykli są takie a nie inne. Mam tylko nadzieję, że to choroba wieku dziecięcego i nic gorszego mnie nie spotka. Najgorzej by było, jakby sprzęt stanął w trasie. Pomyślę więc nad czymś typu Assistance - bo transport na lawecie jest drogi. Rozważam to całkiem poważnie.