Junak 123 - problem

[narwhals]

Mam problem z moim Junakiem 123, pozwolę sobie go opisać, być może ktoś z Was będzie miał jakiś pomysł, czy sugestię od czego zacząć.
Junak zimę spędził w niezbyt przyjaznych warunkach bo w niewielkiej drewnianej wiatce, która chroniła go przed deszczem i śniegiem, ale temp. i wilgotność była mniej więcej taka jak na powietrzu - niestety tylko takie miałam możliwości . Zimował ok. 2 miechy, pierwszy raz po zimie odpaliłam go 3 tyg. temu, zagadał za trzecim strzałem, trochę musiałam rozgrzać go na ssaniu/półssaniu (2-3 minuty - przy temp. 3-4 stopnie nie było to nic nadzwyczajnego). Zrobiłam ok. 23km, nic niepokojącego się nie działo (poza przerywaniem na wysokich obrotach, ale z tym już wcześniej się spotkałam i to historia na zupełnie osobny temat). Po powrocie do domu postanowiłam zwiększyć obroty biegu jałowego żeby trochę łatwiej odpalał (chciałam zrobić to jeszcze na jesieni ale zawsze jakoś zapominałam) - wyregulowałam z ok. 1000 (tyle miał wcześniej ustawione) na ok. 1600 (tyle a nawet więcej podają ludzie na forum Junaka, wg instrukcji 1300-1500) - oczywiście regulacja na rozgrzanym silniku. Po czym moto miało tygodniową przerwę do następnego weekendu. Odpalił od razu, ale dosyć niechętnie, znowu kilka minut grzania, zrobiłam kilkanaście kółek po ogrodzie (trwało to może 5minut) i w tym momencie zonk - przy zatrzymaniu spadają obroty do zera i gaśnie. Przy próbie ponownego odpalenia w ogóle nie trzyma obrotów, przytrzymanie manetki nic nie daje, za każdym razem gaśnie. Było to pod wieczór i nie bardzo miałam czas przy tym siedzieć - odłożyłam sprawę znów na tydzień. Wczoraj piękna pogoda, tłumy motocyklistów na ulicach, więc jak tylko znalazłam wolną chwilę to wsiadłam na sprzęta. Odpalił bezproblemowo, nawet nie musiałam go rozgrzewać, wiosna mu służy . Przejechałam sobie całe 700m, po czym powtórka z zeszłego tygodnia - zatrzymałam się na stopie i zgasł . Schemat dokładnie taki sam - bezproblemowa praca przez kilka minut do czasu lekkiego rozgrzania silnika, a potem dosyć szybko postępująca utrata mocy kończąca się zgaśnięciem i to samo przy próbie ponownego rozruchu - do czasu ostygnięcia silnika, bo po odczekaniu pół godziny znów odpalił bez problemu. Ponadto mam wrażenie, że słyszę metaliczne stuki (nie zbyt głośne więc może to tylko moja wyobraźnia) gdy silnik pracuje na luzie, brzmi to jak hmm... potrząsanie pojemnikiem pełnym małych gwoździ - stąd do głowy przyszło mi sprawdzenie zaworów - nie wiem tylko ile powinny wynosić prawidłowe luzy w Junaku 123. Chcę jeszcze zajrzeć do gaźnika, regulacja nie zaszkodzi a może pomoże na to przerywanie. Martwi mnie też kolor świecy, jest dosyć mocno okopcona (ale nie zasmolona), ostatnim razem jak sprawdzałam (chyba w listopadzie/grudniu) była ładnie jasnobrązowa - to chyba też może być wina rozregulowanego gaźnika. Przy okazji wymienię przewód wysokiego napięcia, 10zł to nie fortuna a będzie z głowy - nowa świeca i fajka to już trochę więcej, więc zacznę od mniej kosztownych spraw, jak nic nie pomoże to świeca i fajka w następnej kolejności...

Wszelkie sugestie mile widziane i z góry za wszystkie dziękuję . Przy okazji tego że motocykl stoi rozbebeszony pewnie zrobię kilka innych rzeczy typu porządne czyszczenie łańcucha, wymiana oleju w silniku, pogrzebię przy przedniej lampie, może coś wymyślę, żeby lepiej świeciła na długich... tylko szkoda pięknej pogody

[matrix]

Świeca może być okopcona po dłuższym postoju, ale mimo wszystko wyregulowałbym gaźnik i sprawdził zawory. Wydaje mi się że przerwy powinny wynosić 0.05-0.07 lub 0.06-0.08

[Dobry]

zobacz stan filtra powietrza jak jest mokry-wilgotny to nie przepuszcza powietrza i właśnie będziesz miała takie problemy z gasnącym silnikiem zdejmij go i przejedź się kawałek
Jak chodził przed zima to po niej tak od razu nie mogło stać się nic poważnego

[narwhals]

Przed zimą chodził normalnie, trochę długo czasem musiałam grzać jak było koło zera, ale jak już się rozgrzał to podczas jazdy nie było żadnych problemów, ostatni raz w zeszłym sezonie jeździłam parę dni przed Świętami , czyli stał nie odpalany raptem dwa i pół miesiąca.
Dzięki za sugestię z filtrem, faktycznie był trochę mokry, ale to raczej nie było przyczyną. Wsadziłam z powrotem tylko taką metalową siateczkę bez gąbki żeby żaden syf nie naleciał i odpaliłam, ale tym razem popracował ledwo ponad minutę na ssaniu, po nieudanej próbie przełączenia na półssanie zgasł, i potem już na ssaniu nawet nie mogłam utrzymać go odpalonego - chwilę trzymam, po czym gaśnie i nie bardzo chce odpalić, po kilkunastu sekundach odpala ale sytuacja się powtarza. Nawet specjalnie nie było jak ruszyć...

[k313]

Hej
Spać nie będę mógł, dziś już nie mam warunków do gadania. Jutro w ciągu dnia daj znać (choć sygnał tel) oddzwonię to się szczegółowo zgadamy. W wtorek po 16:00 jestem do dyspozycji. Jak by co to podjadę i spójże, może coś się uda ustalić.
A tak na teraz:
Jak wygląda paliwo? Normalnie leci? Czy na te 2 miesiące zbiornik był pusty? Jest rdza?
Zamknij ssanie (normalna pozycja - do jazdy), manetka gazu na max i tak go chwile zakręcić - może zalewa się? Później nadal przy wyłączonym ssaniu z delikatnym gazem zapalić.
Strzela lub pyrka czasem? Jeśli nie to trzeba spojrzeć na cewkę czy nie wysunął się przewód idący do świecy.


Edit
Na szybko i bez rozbierania gaźnika - na dole gaźnika masz śrubę spustową, odkręć i zlej trochę paliwa. Może woda w gaźniku się zebrała.

[Peter]

Dla mnie to wygląda jak brak podawania paliwa bez ssana... wyciągnie co jest w gaźniku i komorach - gaśnie. Nieodpalony stoi to paliwko zalewa gaźnik i można odpalić i tak do ponownego wypalenia tego co w gaźniku.. Może regulacja na iglicach czy coś w tym kierunku by pomogło by swobodnie podawało paliwo

[Dobry]

Regulacja spoko ale jak jeździł przed zimą to podczas zimy raczej sam sie nie rozregulował zasyfiony gaźnik to już większe prawdopodobieństwo a co do rdzy to też jest możliwe tylko nie w gaźniku a w samym baku bo pewnie ma siateczkę przy kraniku i tam mogło się zapchać i paliwo leci po woli na jazdę nie wystarcza i się dławi

[Michał_66]

Ja stawiam na powietrze jeżeli zimny chodzi cacy a po rozgrzaniu są problemy to raczej za mało powietrza sprawdź stan filtra powietrza spróbuj pojeździć bez jeżeli będzie chodził cacy to już masz diagnozę możesz jeszcze spróbować opuścić iglicę o jeden stopień raczej nic poważnego się nie stało podejrzewam to powietrze i tyle

Pozdrawiam

[Dobry]

zobacz stan filtra powietrza jak jest mokry-wilgotny to nie przepuszcza powietrza i właśnie będziesz miała takie problemy z gasnącym silnikiem zdejmij go i przejedź się kawałek

Dzięki za sugestię z filtrem, faktycznie był trochę mokry, ale to raczej nie było przyczyną. Wsadziłam z powrotem tylko taką metalową siateczkę bez gąbki żeby żaden syf nie naleciał i odpaliłam, ale tym razem popracował ledwo ponad minutę na ssaniu, po nieudanej próbie przełączenia na półssanie zgasł, i potem już na ssaniu nawet nie mogłam utrzymać go odpalonego - chwilę trzymam, po czym gaśnie i nie bardzo chce odpalić, po kilkunastu sekundach odpala ale sytuacja się powtarza. Nawet specjalnie nie było jak ruszyć...

Ja stawiam na powietrze jeżeli zimny chodzi cacy a po rozgrzaniu są problemy to raczej za mało powietrza sprawdź stan filtra powietrza spróbuj pojeździć bez jeżeli będzie chodził cacy to już masz diagnozę możesz jeszcze spróbować opuścić iglicę o jeden stopień raczej nic poważnego się nie stało podejrzewam to powietrze i tyle

Pozdrawiam

Widać jak kolega czyta forum

[selmen]

a masz filtr paliwa? może rozszczelnił się albo zapchał. koledzy mieli już taki problem. zobacz czy dobrze podaje paliwo za filtrem. jak masz wewnętrzny w zbiorniku to może trzeba oczyścić. po postoju na wilgoci różne cuda się dzieją. a zimowany był z paliwem w zbiorniku? jak tak to ile go było? do pełna czy mniej? a może po prostu masz wodę w paliwie. spróbj spuścić te paliwo po zimowaniu i zalej swieże. nie sadzę żeby po zimie trzeba było ustawiać zawory czy regulować gaźnik jak przed postojem było ok.