...... to wszystko przez te cholerne drogi, na których człowiek co chwilę dostawał stanu przed zawałowego, dziury, łaty, garby, wyrwy, masakra............- jutro jeszcze za widnego muszę obejrzeć moto szczególnie od spodu, bo nie raz o coś zahaczyliśmy, znowu te cholerne drogi
![]()
... i koleiny, na których Lis uczył się skakać.

Na łuku była wyjeżdżona w asfalcie koleina o głębokości około 10cm, i takimż garbie "wychlapie" asfaltu na zewnątrz. Wleciałem w ten łuk z szybkością około 70km/h, Lis w pochyleniu wjechał na garb, zliczył krótki lot w powietrzu i wylądował na trawniku za krawężnikiem - oddzielającym jezdnię od chodnika. Podczas lądowania o coś zahaczyłem - złożyło Lisowi prawy podnóżek (ten jest składany właśnie) wiec posiłkowałem się impulsowo tylko przednim hamulcem i silnikiem, co na trawie jest dość mało skuteczne. Tak czy tak przeleciałem po trawie i wybojach dobre kilkanaście metrów z szybkością malejącą 70--->40km/h, wyszedłem po trawie z zakrętu i, zeskakując z krawężnika, wróciłem na jezdnię szczęśliwie omijając kilka rosnących na trawniku drzew

Podejrzewam że tuman kurzu był duży, i wyrwa w trawniku też pewnie została.
Lisowi poza złożonym podnóżkiem nic się nie stało, skończyło się na strachu.
Wnioski:
-Nie zależnie od tego kto i jak szybko jedzie za nami i przed nami, na łukach z koleinami jedziemy powoli, dużo wolniej niż mówią znaki i przepisy, szczególnie podczas jazdy po zewnętrznej stronie pasa względem zakrętu.
-Na nasze drogi motocykl typu enduro/ cross, ew. inne z zawieszeniem terenowym i takimi oponami - po przystosowaniu do turystyki (pojemny bak, wygodna kanapa, kufry).
-Lis ma mocniejsze zawieszenie niż myślałem

-Opieka boska w tym, że wylądowałem za krawężnikiem a nie przed - bo zahaczył bym bokiem kół krawężnik i była by wywrotka jak nic i to na zewnątrz łuku

Szubiszu, prośba wielka, dopisz jak to wyglądało z Twojej strony, bo po zatrzymaniu coś blady byłeś
