Bałkany w pojedynkę

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 29 paź 2012, 16:58

Hubertus pisze:Bez jaj, Panie Kolego, ...

No poczekaj do następnego odcinka :D
Teraz kolega Andrew buduje napięcie i dreszczyk :D
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 30 paź 2012, 14:26

Luca pisze:
Hubertus pisze:Bez jaj, Panie Kolego, ...

No poczekaj do następnego odcinka :D
Teraz kolega Andrew buduje napięcie i dreszczyk :D


Wydało się... ale takie były moje odczucia tamtego dnia.

-- EDYTOWANY Dzisiaj, 14:27 --

Dzień III
Wstałem wcześnie rano i wcześniej rozłożyłem kuchenkę na śniadanie żeby podczas składania namiotu podgrzała się woda; Z powodu pośpiechu przypaliłem garnuszek a owsianka to nie jest posiłek na cały dzień. Wyturlawszy się z lasu zobaczyłem ok 300 m dalej w dole szosę; po zjechaniu w dół zatrzymałem się przed asfaltem na serwisowe smarowanie i dalej w drogę. Słońce zaczeło wschodzić kiedy byłem przed Simila. Po drodze mijałem liczne miasteczka osnute różnymi kablami jak pajęczyną. Przejeżdżając przez pewną miejscowość ominąłem jakiś dziwny korek i pakuje dalej; na środku jezdni ujrzałem policjanta machającego do mnie i kierującego mnie na pobocze...no to teraz sie z nim dogadam! On coś szwargocze po swojemu, ja nic nie rozumiem. Stawiam moto na stopkę i wskazując na kufry, gestykulując staram się zapytać czy mam je otwierać - ponieważ jechałem powoli to za prędkość mnie chyba nie zatrzymał. On macha rękami że nie, znowu coś szwargocze i idzie kierować ruchem całkowicie mnie olewając...no nic zaczekam chwile. Po kilku minutach z drogi podporządkowanej wyjeżdża radiowóz później około 10 ciężarówek i kilka innych aut; niektóre z tyłu miały duże działa przykryte pokrowcami na przyczepkach. Policjant wsiadł do radiowozu i pojechał za konwojem. Jednak to nie o mnie chodziło... Odpalam moto i za nimi, radiowóz wybił się na przód konwoju - za nim karetka - później ja. Wyprzedzałem to całe ustrojstwo jakieś 10 km wciskając się co chwila w konwój z powodu nadjeżdżających z naprzeciwka aut. Pierwszy raz w życiu jechałem w Rumuńskim konwoju wojskowym.
Na przydrożnej budowie pierwszy raz spotkałem się oko w oko z Romanem - całkiem podobna do Mana miejscowa ciężarówka. Przed południem zatrzymałem się i pomyślałem że przy okazji osuszę aparat - może jednak coś pomoże? Położyłem na siedzeniu i po kilku minutach był gorący - po wymianie baterii włączył się! Dojeżdżając do Calarasi okazało się że czeka mnie przeprawa promowa - ok 12zł - co skruciło dzienny przebieg. Po przeprawie w sklepie zatrzymałem się na coś chłodnego; w sklepie wynikła troche dziwna sytuacja ale to nie ja mam obowiązek mieć drobne do rozmieniania... Niedaleko dalej GPS poprowadził mnie na posesje - zawróciłem a ten mnie w krzaki...zaryzykuje a co tam! Po chwastach, szkle, chodniku i wielkim krawężniku wjechałem od razu na przejście graniczne! Szybka kontrola i do Silistry.
Było tak gorąco że nawet bez kurtki czułem jakby mnie ktoś podgrzewał suszarką, niesamowity żar zwłaszcza od asfaltu, jedynie nieliczne drzewa zapewniały wytchnienie; przez chwilowy brak pełnego ubioru jedyny motocyklista spotkany tamtego dnia nawet mi nie odmachał.
Kierowałem się w stronę Varny bo tam miał być jakiś hotspot. Po drodze zobaczyłem kakieś Panie zbierające butelki w rowach, co najdziwniejsze były całkiem młode i ubrane raczej nie w robocze kombinezony, może to z powodu upału...dalej było większe zagęszczenie ale te panie stały w cieniu prawdopodobnie zmęczone pracą. Jedna do mnie machała żebym się zatrzymał, może chciała mi coś sprzedać...ale głupia poco mi na moto jej butelki???
Varna - ogromne kurorty nadmorskie, płatne parkingi i pełno turystów - to wszystko sprawiło że poczułem się prawie jak w Zakopanem. Powoli toczyłem się dalej wypatrując miejsca na kąpiel w morzu, kilometry krętej drogi dalej około 50km przed Burgas była intrygująca droga w lewo. Dziura na dziurze, szutr i kamienie, byłem pewien że to odludne miejsce dla spragnionego wypoczynku motocyklisty - niestety minąłem się z kilkoma autami...na końcu drogi pełno aut, parking płatny! Postawiłem moto poza parkingiem i poczłapałem na plażę, pustawo na plaży nie to co pod Varną. Obok był camping 18 Lewa za moto i namiot. Miałem oczywiście Rumuńskie Leje i złotówki...Właściciel powiedział że są tu polacy to może mi pomogą. Para z dwoma córeczkami przyjechała z małym kempingiem z Warszawy. Trochę pogadaliśmy i wymienili mi złotówki na Lewy.
Rozłożyłem się i zrobiłem w końcu porządny posiłek - dwie paczki ryżu i cała konserwa tłuszczowa - trochę przesadziłem
przed kąpielą ale przeżyłem. Camping istnieje dopiero kilka lat i słynie z czystej przesiewanej maszynowo plaży, wyszkolonych ratowników, kąpieliska ze słodką wodą dla dzieci i małego ruchu. Na miejscu sklepik, bar, łazienki... Dobre miejsce na odpoczynek przed tym co czekało mnie kolejnego, dłuuugiego dnia...
Około 10h z przerwami w siodle, około 800 km przebiegu.

Link powinien działać chociaż z tego co zauważyłem nie wszystkie zdjęcia są ułożone chronologicznie - zdjęć mało bo mało się
zatrzymywałem :))
https://plus.google.com/photos/11805899 ... 1657128689
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 30 paź 2012, 16:02

Andrew pisze: Słońce zaczeło wschodzić kiedy byłem przed Simila.

Chłopie, to o której ty wstawałeś, o trzeciej rano ? :wielkieoczy:
Dobrze, że się zdjęcia uchowały, bo całkiem niezłe.
A co to za kuchenkę masz, taką fajną małą?
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Bałkany w pojedynkę

Postautor: selmen dodano: 30 paź 2012, 20:53

fajna wyprawa, bardzo mi się podoba, widzę ze kolejny długodystansowiec nam przybył... :brawa:
za małolata zwiedzałem Rumunię pociągami, ale to nie to samo co na moto... :chopper:
Non Omnis Moriar...
Awatar użytkownika
selmen
Klubowicz
 
Posty: 1465
Rejestracja: 19 sie 2010, 22:08
Lokalizacja: Białystok; Czerwony Bór
Motocykl: WSK;KZ550;Fj;R1100RT;Duke II
Płeć: mężczyzna
Wiek: 51

Bałkany w pojedynkę

Postautor: foxmolder dodano: 30 paź 2012, 22:22

Super wyprawa. Dla mnie to jest właśnie kwintesencja jazdy motocyklem.
---
foxmolder
Forumowicz
 
Posty: 844
Rejestracja: 01 lip 2012, 13:53
Motocykl: -
Płeć: mężczyzna
Wiek: 49

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 31 paź 2012, 07:56

Luca pisze:(...)A co to za kuchenkę masz, taką fajną małą?

Na alledrogo wypatrzyłem bo była jedyna taka mała na naboje z zaworem do kuchenek walizkowych - bezpieczna, stabilna i pokrowiec w standardzie.
Na wyprawę wziąłem 3 naboje a jeszcze do dzisiaj nie zużyłem jednego, chociaż używałem ją między innymi do podgrzewania blacharki przed prostowaniem... :))
A wstałem nie wiem o której, według czasu polskiego o 4:44 miałem spakowany motocykl.
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 31 paź 2012, 09:45

Czyli nabój ma zawór i można za każdym razem rozłączać palnik i gaz jest szczelnie zamkniety?
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 31 paź 2012, 10:32

Luca pisze:Czyli nabój ma zawór i można za każdym razem rozłączać palnik i gaz jest szczelnie zamkniety?

Dokładnie, w tej chwili co rano zaparzam sobie kawę rano na tej kuchence. Mam podłączony nabój non-stop i gaz nie ucieka też.
Kuchenka ma rozkładane stopki oraz łapki na garnek a także regulowany zawór.
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 15 lis 2012, 10:39

Dzień IV
Tradycyjnie wstałem wcześnie rano, po złożeniu namiotu moim oczom ukazał się wschód słońca nad Morzem Czarnym (pierwszy i ostatni). Starałem się odepchnąć trochę moto żeby wszystkich nie budzić ale po 30 metrach-w bramie było tak stromo że musiałem odpalić - ryk silnika i dalej w drogę! Wyruszyłem z miejsca położonego około 50 km na północ od Burgas - Miasta w którym kilka tygodni później dokonano ataku terrorystycznego. Droga kręta, dużo ostrzeżeń przed stromymi zjazdami, nie ukrywam że bardzo zasadne były te ostrzeżenia, zwłaszcza po tym jak zobaczyłem na jednym zakręcie rozbitą barierkę na odcinku kilkunastu metrów a w dole resztki rozbitego autokaru. Kierując się w stronę najbliższego przejścia z Turcją GPS niestrudzenie prowadził mnie w kierunku końca wbudowanej w jego pamięć mapy... Krajobraz zaczął się drastycznie zmieniać - coraz więcej skał, stromych podjazdów, gęsty las i całkowite odludzie. Niedaleko granicy zrobiłem serwis łańcucha, zatankowałem i wziąłem kilka litrów na zapas. Po dziurawej wąskiej i krętej drodze pod górę w lesie dojechałem do szlabanów. Przed nimi był kantor wymieniłem rumuńskie leje po bardzo niekorzystnym kursie na kilkanaście euro i po expresowej odprawie wjechałem na część turecką.
Tam zastałem zbiegowisko przy budynkach - pomyślałem że to jakieś sklepy bezcłowe czy coś i pojechałem gdzie mnie strzałki powiodły; w prawo, w lewo >bramki< zatrzymałem się ale nikt nie przyszedł...kilka sekund namysłu i jade dalej w lewo, w prawo >szlaban wyjazdowy z przejścia<. Moto na stopke, daje dokumenty a pan z okienka szwargocze coś do koleżanki - później do mnie. Z tego co później powiedział po angielsku wynikało że do przejazdu są mi potrzebne 2 pieczątki z "customs" - zawracam do zbiegowiska; jednak to nie były żadne sklepy tylko taka kolejka z autokarów wyległa. Wchodzę do środka tam ogonek około 40 osób. Czekałem do okienka z informacją 15 minut, tam dowiedziałem się że najpierw muszę odprawić siebie w jednym okienku (te z kolejką) a później pojazd w drugim (tam mniejsza kolejka). Oczywiście w tym czasie kolejka się podwoiła... dochodząc do okienka skierowano mnie do jeszcze innego żebym wykupił VISA...pan oblicza, ogląda paszport i podaje że 15 euro pieniędzy trzeba za naklejkę do paszportu - jakie wyjście, płace. Wbijam sie na początek kolejki, poźniej ide do drugiej. Po wyjściu oficer pyta czy mam coś do oclenia i bez sprawdzania mnie puścili dalej.
Za szlaban wytoczyłem się na luzie, powkładałem ciuchy i dalej przed siebie bez mapy na GPS tylko z kompasem i wydrukiem z googla informującym że przede mną jest "Kirklareli". Po kilkunastu kilometrach zatrzymałem się na uzupełnienie płynów i golenie przy pewnym wodopoju; wyglądał jak kawał betonu z dwoma kranami i betonowymi umywalkami umieszczonymi w podłożu. Zimna woda ze źródełka podziałała orzeźwiająco, z zapasem wody na resztę dnia wyruszyłem dalej. Jakiś czas jechałem z góry otoczony wysokimi ścinami skał,dalej było już monotonnie. Krajobraz jak w amerykańskich filmach: skały o dziwnych kolorach, klimat suchy, gdzieniegdzie kilka drzewek lub kępy krzaków, wyróżniały się kolorystycznie także nawadniane pola.
Dojechałem do "Kirklareli", tam zatrzymałem się żeby zerknąć na mapę z której wynikało ze muszę jechać na południe, południowy-zachód a miasto to mała kropeczka...Jednak było wydrukować trochę większą dokładność. Podszedł do mnie starszy pan próbując zapytać gdzie jadę; pokazałem mu mapę a on powtarzał: Stambuł, Stambuł! Wiedziałem że mogę na niego "liczyć", przecież Istambuł był w kierunku przeciwnym do zamierzanego; pojechałem dalej prosto. Na przedmieściach jęki z miejscowych świątyń podwyższyły mi trochę ciśnienie; wjechałem do centrum...tam jest zdecydowanie zbyt mało znaków a za dużo rozkopanych dróg!
Z miasta wyjeżdżałem kilkakrotnie: 1 Dojechałem do znaku "Kofcaz 10" (ok 30 km na północ), 2 Wjechałem na nowo wykonaną autostradę-niestety niedokończoną (ok 20 km na zachód), 3 na południe w kierunku "Inece".
Później jakoś szło dzięki kierowaniu się numerami dróg; jechałem między innymi przez "Babaseki". Zatrzymywałem się na uzupełnienie wody w butelce podręcznej. Raz zatrzymał mnie patrol do kontroli, zapytali skąd jadę i gdzie i po spisaniu z uśmiechem mnie wypuścili. Przed granicą zatankowałem i pakuję na przejście z Grecją; pomiędzy tymi dwoma krajami jest wyjątkowo mocno strzeżona granica - dużo wojska.
Wjeżdżając do Grecji miałem do wyboru autostradę i zwykłą drogę, nie miałem czasu na zwykłą więc wybrałem autostradę - zwłaszcza że nie widziałem żadnego punktu poboru opłat! To właśnie na tej autostradzie po raz pierwszy ułożyłem sobie legowisko na leżących za mną torbach i prowadząc jedną ręką mknąłem dalej prawym pasem wśród pięknych widoków. Co kilkadziesiąt kilometrów był parking z toaletami. Długo tak jechałem kierując się na Saloniki cały czas mając w pamięci radę motocyklisty aby "nie jechać autostradą tylko bocznymi drogami - wtedy więcej się zobaczy"; i w końcu nadziałem się na bramkę poboru opłat...
Tłumaczę że nie mam kasy, kierują mnie na pobocze za budkami, tam podchodzi pan i pokazuje druki które trzeba wypełnić i później zapłacić opłatę w banku w Salonikach; pokazałem mu kawałek planu miasta ale powiedział że to nie tu. Biegał pan to tu to tam tłumaczył że po angielsku to on bardzo słabo, produkował się na całego ale przed samym sfinalizowaniem formalności zajrzałem jeszcze raz do portfela-tym razem do monet. Między różnymi walutami znalazłem te 1 czy 2 euro i było po kłopocie!
Na którymś z kolejnych zjazdów pojechałem zwykłą drogą, ciężo było ale nie poddałem się łatwo. Po jakimś czasie trafiłem do pewnego nadmorskiego miasta położonego na zboczu wzniesienia z zabudowaniami na pobliskiej wyspie; troche połaziłem wypłaciłem euro z bankomatu i postanowiłem wrócić na komfortową autostradę.

Ponad dwie godziny później dotarłem do Tesaloniki, miasto różniło się od planu który posiadałem ponieważ było o g r o m n e. Postanowiłem zatankować bo niestety całe paliwo wyparowało; znalazłem bp między wąskimi uliczkami - pierwszy raz byłem na tak dużej stacji że po benzynę trzeba było wjechać na oddzielną część placu bo na drugiej tylko diesel. Zapłaciłem dużo euro i wróciłem do poszukiwań drogi którą przyjechałem. Z moich wydrukowanych mapek miasta wynikało że jestem mniej więcej...że się zgubiłem. Od świateł do świateł pędziłem na równi z miejscowymi skuterzystami, czasami nawet 70 km po zatłoczonych ulicach - nie wiem dlaczego może ich styl jazdy mi się udzielił? Dobrze po zmroku zapuszczałem się w coraz węższe uliczki jednokierunkowe kompas mało mi mówił, zapowiadała się długa noc w Tesalonice. Po różnych perypetiach wyjechałem na szeroką ulicę-kilkakrotnie zataczając koło-w kierunku który wskazywał znak z jakimiś robaczkami i dopiskiem "Airport".
Ten trop był błędny, po kolejnej godzinie wjechałem na drogę prowadzącą na autostradę, wybierając zły kierunek i wjeżdżając na nitkę w kierunku zachodnim zamiast północno-wschodnim. Aby uniknąć opłat zawróciłem przed bramkami i w drugim podejściu zjechałem w kolejną złą nitkę-tym razem zjazd był zastawiony betonowymi klocami; zawróciłem normalnie i pojechałem pod prąd (nikogo nie było na tej autostradzie). Prawidłowy kierunek był zwykłą drogą czasami podejrzanie wąską niekiedy rozwidlającą się w niewiadomych kierunkach i prowadzącą przez małe wioski,pola... O tej porze miałem ochotę rozłożyc się na przydrożnych polach ale obawiałem się tak odludnej okolicy zwłaszcza w nocy. Z pomocą kompasu w GPS-ie i kierowałem się w kierunku najbliższego przejścia z Macedonią, logicznie podchodząc do mojej sytuacji można by stwierdzić że znów się zgubiłem. Po kilku godzinach natrafiłem po drodze na TIRa, byłem pewien że jedzie na przejście więc powoli turlałem się za nim. Blisko północy dotarłem na przejście gdzie nie było żadnych problemów, w międzyczasie zauważyłem że na mapce w miejscu w którym jestem niema żadnej drogi... Jak trafię w środku nocy na główną drogę w górzystym kraju bez niczyjej pomocy?
Prawdopodobnie minęła północ...
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 15 lis 2012, 11:07

Widzę, że kolega się rozkręca z opisem :D Coraz ciekawiej się czyta, no i te trzymające w napięciu zakończenia :D
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości

cron