Na początku było wiele przemyśleń i analiz, co i za ile, no i czy na pewno „ten styl”.
Reszta poszła w prawie klasycznej kolejności, najpierw:
- zapisanie się na rozpoczęcie sezonu KCM,
- zakup motocykla,
- no i zrobienie prawka na moto.
Co do samego zakupu to także było kilka niejasności. Almot na swojej stronie ma wiele sprzecznych informacji w porównaniu, do tego co jest w sprzedaży.
W tamtym okresie Junaki 123 były dostępne tylko na zapisy – motocykle były sprzedawane zanim jeszcze docierały do salonów, a to co stało to zawsze było już sprzedane. Otrzymałem potwierdzenie od Pana Sibory, że u największego dystrybutora Junaka otrzymam dokładnie taki sam egzemplarz, jak u innych sprzedawców (w tym okresie). No i otrzymałem, ale bez dolnej owiewki silnika oraz bez owiewki przy zegarach. Oczywiście zapewniano mnie, że otrzymam wszystko w kilku dni. Fakt owiewkę przy zegarach otrzymałem bardzo szybko, ale o tzw pług pod silnikiem to długo walczyłem. Zawsze ta sama informacja, że nie długo producent będzie wysyłał.
Wreszcie po 4 miesiącach sklep zaproponował „prezent zastępczy” – było im wstyd za postępowania Almotu.
Co do mojego dystrybutora (sieci sklepów) nie mam zastrzeżeń. Wszystko super, jeszcze na długo długo przed zakupem otrzymywałem od nich wiele cennych informacji odnośnie sprzedawanych (nie tylko przez nich) sprzętów, kiedy będą premiery i czego. No i czy warto zaczekać na nowości 2011. No i wszystko co mieli w salonie można było „potestować”.
Sam Junak 123 został przez sklep dobrze złożony i skręcony. Przez cały ten okres żadna śrubka się nie odkręciła, nic nie odpadło.
Ale to nie znaczy, że nie było problemów z samym moto
Pierwsze kilometr przejechane raczej delikatnie, łagodnie i nieufnie. Pierwszy serwis nie wykazał problemów, klasyka – wymiana oleju, sprawdzenie zaworów, smarowanie łańcucha itp.
Jako że rozpoczęcie sezonu KCM miał być za klika dni, to trzeba było testowo przegonić moto, no i zaczęły się problemy.
Przy większej prędkości silnik tracił moc. Stała możliwa prędkość do jazdy to 80km/h. Pierwsza diagnoza kiepska świeca zapłonowa, trzeba podmienić na inną. Ha, ale zamiennik tej świecy jest nieosiągalny.
Przy powrocie z Tomaszowa byłem kulą u nogi grupy, co chwilę moto się „przegrzewał” i zwalniał. Na szczęście towarzysze podróży byli super wyrozumiali – dziękuje.
W serwisie nic nie znaleźli, na „testach” na mieście silnik się super spisywał, a ja nie mam czasu zostawiać Pasikonika na dłużej w serwisie.
W między czasie otrzymałem informację od Producenta, że zamiennikiem oryginalnej świecy jest świeca o ciepłocie innej niż oryginał o 3 pozycje (ciepłota zamiast 6 ma być 9) – to bardzo duża rozbieżność.
Po pewnym czasie nie wytrzymałem i zabrałem się za własny serwis. Sporo czasu minęło zanim znalazłem optymalne ustawienia.
Modyfikacje:
- Oryginalna fajka miała przebicie – zastąpiona NGK.
- Świeca zapłonowa zamiast CPR6E jest CR9E NGK
- Gaźnik PZ26 miał za mały poziom paliwa, przerwę na pływaku zmniejszono do 14mm. A z czasem się okazało, że sam gaźnik jest kiepskiej jakości (tandetnie wykonany, nie trzyma wymiarów).
- Także główna dysza paliwa została zmieniona z 92 na 100.
- Oczywiście wyjąłem katalizator – w każdej chwili można go wstawić z powrotem.
- Optymalne powietrze w oponach (na jedną osobę) to przód/tył 2,0/2,3. Fabryczne 1,75 z przodu powodowało obustronne boczne darcie opony.
- Wlot powietrza do filtra powietrza ma za małą średnice i trzeba go lekko powiększyć.
Jest klika drobiazgów, które sam producent mógłby poprawić:
- Za długa podstawka centralna, śmiesznie wygląda i ciężko jest na nią postawić moto.
- Za delikatny łańcuch – bardzo szybko się wyciąga (nie wyciera – rozciąga),
- Dźwignia tylnego hamulca - w głupi sposób jest wygięta, można zawadzić o krawężnik.
- Przedni hamulec jest mało precyzyjny – wstawienie przewodu w stalowym oplocie zminimalizuje problem.
- Przydał by się podciśnieniowy gaźnik umieszczony w poziomie, a nie zwykły i motowany po skosie.
- Bagażnik, do którego coś i normalnie można zamontować np. kufer.
- Po zatankowaniu „pod korek”, przez pierwsze 30km pływak puka w zbiornik paliwa.
- Brakuje małego schowka np. pod kanapą.
- Dać normalne podnóżki, a nie takie crash pady.
Są także zalety:
- Cena
- Marka, zawsze ktoś przed sklepem „pilnuje” i podziwia, „to Junak”, „ a to u nas to robią”, „Nie przypomina tamtego (Junaka)” itp.
- Uniwersalność, czy w lesie czy na asfalcie zawsze tak samo pasuje do otoczenia – taki osiołek roboczy.
- Małe spalanie przy normalnej jeździe.
- Brak lub małe wibracje (chętnie to skonfrontuje).
- Jedzie w trasie (jak na 125cm to wyczyn) szybciej niż TIRy – da się wyprzedzić.
O wyglądzie nic nie piszę, o tym się nie dyskutuje. Jedni są na tak, inni na nie - „koń, jaki jest każdy widzi”.
W mieście sprawny, w korkach daje radę, no może kierownica mogła by być trochę wyżej i kanapa szersza. Opony bardzo twarde, na suchym ok, ale gdy jest mokro to jest taniec pingwina na szkle.
Ogólnie Junak 123 to udana i przemyślana konstrukcja, ale tu daje zastrzeżenie – właściwie każda partia Junaków 123 różni się czymś od pozostałych.
Główne różnice:
- Gaźnik od 22mm do 26mm.
- Moc od 10,8KM do 13,9KM.
- Dwa rodzaje przednich błotników.
- Pierwsze egzemplarze miały Japońskie gaźniki Made in Japan, późniejsze już tylko Standard of JAPAN.
- Pierwsze egzemplarze miały skrzynie biegów działającą na okrągło tj. biegi są po kolei do góry luz-1-2-3-4-5-luz-1-2-3- itd.
- Niewielka partia motocykli przełomu 2010/2011 posiadała dodatkowy plastik pod silnikiem tzw. pług.
- Różne sprężyny w tylnym zawieszeniu (dwu lub jednoelementowe).
Nie żałuje zakupu, bez awaryjnie przejechałem 5000km i nie ma przesłanek, by jakieś awarię miały wystąpić.
O rany, ale dużo tego wyszło. Miały być wady/zalety z perspektywy czasu, a wyszło… jak zwykle.
