Przez dwa tygodnie dodzwonienie się do BYF w Choroszczy (mieli się zastanowić, co mogą mi zaproponować) było nierealne - nikt nie odbierał, aż w końcu miałem dość udawania, że jestem idiotą i zadzwoniłem z drugiego numeru, oczywiście telefon od razu odebranie i głośne 'ehhhh' kiedy się przedstawiłem... No normalnie przez przypadek przez dwa tygodnie nikt nie odebrał mojego telefonu...
No i pani z BYF rzecze do mnie w te słowa "ZIP uważa, że naprawa została dokonana i motocykl jest w absolutnie idealnym stanie technicznym, a to opinia nawet samego Dyrektora, który był w serwisie i ich o tym zapewniał
Niniejszym więc czas na małą wojenkę, czeka mnie (jak tylko się z pracą obrobię odrobinę) wizyta u rzeczoznawcy, żeby wycenił ile motocykl stracił na wartości, a potem zabawa z prawnikiem i powalczymy. Płazem nie puszczę, nawet jeśli miałbym do tego interesu dołożyć. Wkur**li mnie porządnie, chciałem być miły, nie poganiałem, uznali, że mogą robić mnie w jajo bo przecież plebs, który kupuje tanie chińskie motory (przepraszam za to określenie, ale uważam, że tacy dealerzy tak nas właśnie postrzegają) nie wyda pieniędzy na prawników, rzeczoznawców itp.
Zatem Zipp leci w przysłowiowe 'kulki' a dealer nie lepszy... szkoda słów
Pozdrawiam,
Marek
