Ja kupiłem w 2011 roku nowego "dżinluna"

za "całe" 4000 zł. Była to 150-tka. Już np. 250-tka Jinluna kosztowała około 8000 zł. Keeway Cruiser coś 9500 zł. Wchodził też Junak M16 za około 13000 zł. Oczywiście każdy może kupić co chce, żyjemy podobno w wolnym kraju

. Jednak wtedy kupując motocykl "chiński" nie znałem jego "możliwości" i jakości wykonania, więc tak po prostu po ludzku bałem się wtopienia pieniędzy w coś, czego nie znam. Po kilku latach użytkowania wiem, że jest to niezły sprzęt (u mnie bezawaryjny - no może dokręciłem kilka śrubek

) i za te "pinniondze" warto było go kupić. Natomiast o zakupie "chińczyka" za kilkanaście tysięcy przestałem myśleć, jeżeli w chwili obecnej można w salonach motocyklowych ze sprzętem używanym (podkreślam - W SALONACH z prawdziwego zdarzenia połączonych z prawdziwym serwisem motocyklowym - parę takich znajdzie się w całej Polsce) kupić za 12-16 tys. zł serwisowanego profesjonalnie Drag Stara w pojemnościach 650-1100, a za nieco ponad 20 tys. zł np. Yamahę 1300 VTX. Byłem osobiście i widziałem. Dlatego wydaje mi się, że "rozsądny" przedział cenowy dla "chinioli" wszelkiej maści to jakieś 5-8 tys. zł. Wszelkie kwoty powyżej to już "zabijanie" rynku dla chińskiego sprzętu. Zwłaszcza w polskich realiach płacowych. I tak dziwię się, że jeździ tyle KSL-ów

. Przecież wcale nie kosztują tak mało porównując to do ceny zakupu np. Jinluna bądź Rometa 150 sprzed kilku lat.
Analogicznie. Pamiętam kiedyś "próbowano" sprzedawać Poloneza Atu w wersji kombi za 28 tys. zł. "Polski" Opel Astra I kosztował wtedy 32-36 tys. zł. w zależności od zastosowanej promocji. Więc pomyślmy, z jakim wynikiem sprzedawał się ów rzeczony Polonez? Mizernym. Za taką kwotę i takie "dobrodziejstwo inwentarza"

.