Dzień 7
W ten czwartkowy poranek ,nie mogłem się obudzić ,potem jakiś niemiec

pod prysznicem zatrzymał swoją dawkę wody (na żetony)i zwolnił kabinę ,gdy później ja tam wszedłem ,wrzuciłem sztona ,wcisnąłem guzik i

załapałem się na troszkę wody (akurat zdążyłem się namydlić ,a moją porcję wody zżarł automat

,są oczywiście darmowe prysznice ,ale z zimną wodą

.Nieźle się zaczyna ,jako ostatni spakowałem bety.

W planie na dziś jest dojazd do Torbole nad j.Garda.Po drodze mijaliśmy ,w niesamowitym ścisku ulicznym ,liczne w północnej Toskanii kamieniołomy z białym marmurem.

Po drodze zauważyłem coś jak komis jednośladów ,trzeba pozwiedzać ,u nas sprzęty się czyści a tam

...stoją ,przymierzyłem się do jednego ,nawet wygodny ,nie wiem czy 2500 to dużo

.

Toscana żegnała nas drogą biegnącą granią góry ,w dole było widać autostrady ,,które wyjeżdżały z góry ,żeby po chwili wjechać w inną

koszmar.

Droga miejscami była popękana ,ale nie przez szkody górnicze ,tylko naturalne ruchy górotworu .Był też salon HD ,a że w clubie rozmiar ma coraz wieksze znaczenie to pstryknąłem

Górki się skończyły i wjechaliśmy na płaską Emilię

Romanię ,no nic trzeba przejechać ,gorąco droga prosta nuda .

Jednak na przebudzenie zaczęły się wyłaniać górki i było ich z każdym kilometrem coraż więcej i większych.

W jednym z tuneli zaciekawiło mnie ,że nie usłyszałem w słuchawkach charakterystycznego dźwięku "brak sygnału GPS" ,a jeszcze bardziej się zdziwiłem

jak po około kilometrze jazdy słyszę w słuchawkach ..za ...metrów trzymaj się lewego pasa

i za chwilę rozjazd w tunelu

to był mój pierwszy raz

.Po wyjeździe z tunelu niespodzianek zobaczyłem jezioro .

O jeziorze Garda opowiedział ni kolega z pracy ,także o tym ,żeby jechać jego lewym brzegiem i oto jestem

,w sklepie zrobiłem zaopatrzenie ,jeszcze wtedy nie wiedziałem ,że butla z wodą przytroczona do boku kufra uratuje mi dupę.Z każdym kilometrem kopara bardziej mi opadała ,coś przepięknego .

Sielankę jazdy przerwał na chwilkę korek ,ale go minąłem.

Jadę ,jadę ,podziwiam ,pstrykam ,gdy nagle widzę ,że światła stopu w aucie jadącym przede mną ,świeca się zbyt długo

,jako że w prawej ręce trzymałem właśnie aparat hamuję nożnym i się zbliżam (super uczucie ,zawsze wtedy czas płynie baaardzo wolno ,a adrenalina aż kipi ),dociskam pedał hamulca ,wychodząc z założenia ,że lepiej wyglebić niż spowodować kolizję i... jebut pierdut i leżę

.Wstyd jak szlag ,wszyscy patrzą ,na drodze plama ( butla z woda zadziałała jak waterbag

,wstaję ,kopię w skrzywiony gmol ,odpalam ,...silnik zaskoczył ,wsiadam i po może 15 sekundach znowu jadę .uff.Już tak mam MAG

,dopiero po chwili czuję ,że ręka w nadgarstku boli i ciężko dodawać gaz ,o hamowaniu nie spomnem

,a lewa noga też cuś nie teges ,ale widoki szybko przywracają dobry nastrój

.

przeglądając zdjęcia ,to chyba właśnie po zrobieniu tego zdjęcia glebnąłem .
Czy jednak jadąc tak piękną drogą można się nie cieszyć (z tego,że się jedzie dalej też

).Na szczęście do kempingu dotarłem już po kilkunastu minutach ,poszedłem do recepcji spytać o miejsce i okazało się, że jest jedno ostatnie ,więc je zarezerwowałem i czekając na resztę zwiedzam okolicę .Na hołka można liczyć chłopaki dojeżdżając najpierw skręcili w tę samą (złą) drogę co ja ,za 50m skręć w prawo ,a jak pierwszy zakręt jest 15m bliżej ,to skręcamy na nim

.

Sfinalizowałem rezerwację i pan na drzwiach wywiesił

a chętnych na to miejsce było więcej,musieliśmy się dosyć mocno poprzytulać bo mieliśmy tylko jeden plac

Woda w jeziorze zimna ,dzięki temu mogłem ochłodzić obolałe członki

twardziele nie omieszkali zakosztować kąpieli (pełniejszej)

jak też zażyć odpoczynku

,w promieniach zachodzącego ,za szczyty gór słoneczka

Tak to dobiegał powoli końca dzień ,pełen wrażeń ,jezioro nocą wyglądało równie pięknie ,co w pełnym słońcu.

Reszta fotek
https://goo.gl/photos/1UUz9HXFnKNDiYbt8