No rzeczywiście ta mała V-ka ma całkiem niezły zryw spod świateł (oczywiście jak na tak małą pojemność). Jak dynamicznie ruszę, to samochody zostają w tyle. Czasem tylko jakaś szybka "bryka"przegoni mnie na starcie. Ostatnio prawie codziennie jeżdzę nim po Warszawie i aglomeracji i muszę uczciwie przyznać,że jak na miasto to idealne rozwiązanie. Dynamiczny,bardzo wygodny,łatwy w prowadzeniu,superekekonomiczny(3l/100 po mieście). A i na trasę na upartego może być,bo 80-100km/h na przelotach można śmiało śmigać. Niektórzy znajomi mają japońskie "lochy" o pojemności ~ 1500 ccm i na myśl o jezdzie po mieście tymi smokami ogarnia ich przerażenie,bo zawsze umordują i upocą się niemiłosiernie(a spalanie to jakaś masakra dla kieszeni,bo okolice 10l/100km.) Dlatego jak mają sprawę na mieście wybierają samochód a motongami "latają" tylko w trasy. Na duże miasta,albo aglomeracje to moim zdaniem tylko skuter albo mały motocykl.
Dlatego bardzo polecam wszelkie chińskie kopie Virago 250.Najlepiej te "bardziej markowe"

od Zippa,czy Keewaya. Może i te V-ki są droższe od rzędowych 250,ale moim zdaniem warto dołożyć. I wogóle warto mieć mały motocykl i nie przejmować się opiniami ludzi dla których < 500 ccm to motorynka,bo takie opinie zazwyczaj nie mają zbyt wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem,tylko z manią wielkości,demostracją siły czy innymi kompleksami n.p. małego członka
Tls oh mai god już nie wybrzydzaj tyle,bo za marne 2,5 tysia,jakie dałeś za tego Romka,to mogłeś se co najwyżej średniej klasy rower kupić. I do tego wszystkiego ciągle piszesz o stracie wartości

(piszę to żartobliwie).
A tak ogólnie,to chłopaki z Wawy i okolic trzeba się gdzieś przynajmniej z raz spotkać na naszych chińskich pędziwiatrach. Albo w jakimś niedrogim lokalu dla ubogich użytkowników chińskiej myśli technicznej;)