Toskania 2020

[jacek.rc]

Co do Twojej przygody z temperaturą . Założyłem w zeszłym roku termometr pod pokrywę tylnego cylindra w Cruiserku i okazuje się ,że jadąc wolniej temp. rośnie do nawet max ,a przy szybszej jeździe ( okol. 100 ) spada . Znaczy się prawdziwy "lufciok " przepływ powietrza najważniejszy .Chianti ,to kraina popularnych włoskich win gazowanych ,lekkie dobre i rano łeb na... .

[krysz]

...Chianti ,to kraina popularnych włoskich win gazowanych ,lekkie dobre i rano łeb na... .

Nie tylko gazowane, Jacku... w Greve in Chianti kupiłem do domu 5 win i uwierz, żadne nie jest gazowane. W piwniczce, w której robiłem zakupy rozpiętość cen waha się od 8,5 do ponad 100 euro! za sztukę.

[beniamin82]

Kryszu, byłeś w ristorante czy w tratorii?
Tratoria tańsza

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

[DaJan]

Szacun.............krysz wyprawa bajka...............szacun za odwage.......... a co do lufcioka.to fakt.......temu mi sie tylny gar zagotował na połoninie R....ale mi nie zgasł.....tylko mam wyciek........ pozdro.

[jacor]

Tak to jest w sprzętach chłodzonych wiatrem że tylny cylinder ma tendencję do przegrzewania. Następnym razem kupujcie taki motor gdzie oba cylindry na wiatr są wystawione i problemu nie będzie.

[krysz]

Tak to jest w sprzętach chłodzonych wiatrem że tylny cylinder ma tendencję do przegrzewania. Następnym razem kupujcie taki motor gdzie oba cylindry na wiatr są wystawione i problemu nie będzie.

Tylko V Cruiserkowi zdarzyło się to pierwszy i ostatni raz

[krysz]

Kryszu, byłeś w ristorante czy w tratorii?
Tratoria tańsza

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

Wg napisu na drzwiach "Entrata bar" (bar? otwarty) trzeba by zaliczyć właśnie do kategorii baru. Nazwa "El Tocco" w Sienie.

[krysz]

Ok, coś trzeba napisać nim z pamięci uleci
(Żeby fotkę zobaczyć w całości trza prawym kliknąć "pokaż obraz" - gdyby ktoś zapomniał).

Dzień 1. Niedziela 05.07.2020
Trochę zaspałem, budzę się po 10-tej, ale nie ma paniki, do przejechania dziś mam tylko 500 km. Żona nie budzi, "niech się wyśpi przed podróżą...".
Wyjeżdżam 12:35. Na liczniku cyferki łatwe do zapamiętania; 24024 km. Start. Nocleg mam umówiony na kwaterze w Gorzyczkach przy czeskiej granicy, więc odpada poszukiwanie lokum, często na to traci się dużo czasu.
Pierwsze tankowanie w Warszawie, drugie na A2 przed Wodzisławiem Śl. A żeby nie było zbyt nudno wpadam na remontowany odcinek drogi między Piotrkowem Trybunalskim a kawałek za Radomskiem. Osobówki omijam jak nie z lewej to z prawej, dopóki nie trafiam na tira; "nie idzie" wyprzedzić. I tak wlokę się za nim prawie 10 km.
Tego mniejszego jeszcze wyprzedziłem

Jest to też dzień na przyzwyczajenie się tyłka do dłuższego kontaktu z siedzeniem motocykla.
Późnym wieczorem telefon od Jacka rc., kilka uwag z jego strony, kilka linków... Dzięki Jacek.
Na mapce widać, że trasa prosta i nudna. W rzeczywistości wyszło kilka km ponad 500.

[krysz]

Dzień 2. 06.07.2020
Parę minut po godzinie 9.00 mijam czeską granicę i lecę autostradą na Brno, Mikulov. Jakieś 30 km przed Austrią objazd, dość długi, wioskami i przez Dolni Dunajovice (tu tankuję).
Jedna z trzech tzw. mijanek na objeździe przed Mikulovem

Po stronie austriackiej kupuję za 5,40 winietkę na 10 dni i dalej autostradą kierunek Klagenfurt.

Przed Wiedniem postój, mała cola za 2,50 e i znów w siodle.

Drugi postój na łyk wody (przy pompie z wodą to nie ja )

Chowam się za tirami, bo wiatr trochę szarpie... Dzięki temu obniżam zużycie paliwa (i tak niskie w Cruiserach), podczas dwukrotnego tankowania w Austrii wyliczam, że średnio pali 2,30/100.



Wpadam na pierwszy kemping nad jeziorem Wórthersee. Wygląda na wypasiony... Rejestracja, dwa stanowiska, kilka osób i tylko ja w maseczce na twarzy. Ściągam, nie będę się wyróżniał . Moja kolej; melduję że tylko jedna noc, jeden namiot itd. Opłata 15 euro, dostaję mapkę ośrodka z zakreślonym polem namiotowym i łaźniami. Na powrocie okaże się, że miałem farta płacąc 15e, później wyjaśnię o co szło... Jadę rozstawić swój domek.

Kiedy skończyłem... kibelek, prysznic... plecak na plecy i z buta do sklepu. To tylko 200m za bramą. Zakupy robię tuż przed zamknięciem, jestem ostatni, młoda ekspedientka nie wygląda na zmęczoną, wypytuje skąd, dokąd... O, Itali, wonderfully. No tak...
Wychodzę ze sklepiku, a tu kropi deszcz, z szybkiego marszu przechodzę w trucht, bo coraz mocniej pada. Wpadam do namiotu, kiedy już naprawdę zdrowo leje. Piwo piję w namiocie.

Przy okazji okazało się, że muszę pomyśleć o nowym namiocie; kilka kropel wpadło do środka.
I mapka, z tym, że wylądowałem nie na kempingu Bruckler, a "Am Worthersee".


Licznik 25272 km.

[Szubi]

czy cdn.?