Dzień 6. 16.06.2021
I oto nastał dzień, w którym powinienem dotrzeć do tytułowego celu; Hiszpanii.
Poranne czynności wykonuję rutynowo; łazienka, woda na palnik, pakowanie klamotów, składanie namiotu... kawa. Tylko kawa, bo z rana brak apetytu. W trasie otworzy się puszkę.
Gotowy do wyjazdu...

Po godzinie od pobudki opuszczam (w sumie całkiem fajny) kemping. La Solanilla. Jedyny chyba we Francji, w którym szlaban ciągle jest podniesiony. Zatem nie zatrzymując się wypadam na drogę szerokości dwóch rowerów, by po pięciuset metrach wjechać na główniejszą o szerokości trzech rowerów

Na szczęście ruch jest praktycznie zerowy, nie ma potrzeby szukania skrawka płaskiego na poboczu, kiedy z naprzeciwka nadjeżdża np. Dacia. Przykładowo Dacia, bo jest ich "zatrzęsienie" we Francji, tych najnowszych modeli. Tylko w Rumunii jeździ więcej samochodów tej marki, ale wiadomo, w tamtym kraju się je robi...
Kiedy po raz (może) piąty wjeżdżam na drogę główniejszą, ta posiada już po jednym pasie w każdą stronę.

I na razie tak zostanie, bo do Orthez zamierzam dojechać bocznymi, by dalej do granicy z Hiszpanią drogą D933. Dlaczego akurat wybrałem tą drogę? a no zainspirował mnie AdBuster, który Junakiem 125 Vintage pomykał nią jadąc do Porto. Piękna trasa przez Pireneje.
Lecę więc emeryckim tempem przez wioski i miasteczka południowo-zachodniej Francji, żałując, że w Polsce wojna zniszczyła tyle zabytków, niekiedy całe miejscowości. Tu wszystko co wiekowe nadal stoi. Przejazdy przez takie miejscowości są dosyć ciekawe, absorbują wzrok. Czasami trzeba się pokręcić, żeby wyjechać, tu naprawdę nawigacja staje się niezbędna. Jedna z moich od czasu do czasu ożywa i wtedy staje się pomocna.


Pogoda nadal dopisuje, chociaż rano nad La Solanilla pojawiły się chmury... bardzo się tym nie przejąłem, bo upał w ostatnich dniach dał mi już nieźle w kość...
Jadę w świetnym humorze... nawet przedni hamulec się ułożył (znaczy tarcza się dotarła) i teraz hamuje tak jak trzeba... To dobrze , bo Pireneje tuż, tuż...
Tankuję w Orthez, oczywiście na Totalu, bo tych we Francji najwięcej, wyciągam mapę... muszę się nauczyć na pamięć numerów dróg, bo ten mój gps potrafi w najbardziej nieodpowiedniej chwili się wyłączyć.
A więc kawałek na zachód drogą D817 a później w lewo, żeby dotrzeć do trasy na Pampelunę.
No to starter, jedynka i... kierunek Hiszpania.
Skrótem dojeżdżam do drogi D933, a ta z początku jest super jakości z dobrym asfaltem.
Jadę, wyprzedzam, mnie wyprzedzają. Teraz już cały czas mam pod górkę, mijam wioski z domami z kamienia, coraz wyżej, coraz bardziej wąsko...

W Hiszpanii jeszcze nie byłem, stąd lekki dreszczyk podniecenia; już niedługo, już za chwilę... A tu jak na złość ruch coraz większy. Droga na tyle wąska i kręta, że nie idzie wyprzedzać... Kobieta w samochodzie przede mną wlecze się, rozgląda, lustrując wszystkie witryny (jakaś większa wioska). Kiedy w końcu włącza prawy kierunkowskaz odkręcam manetkę i przelatuję po jej lewej stronie...
I wtedy ich zobaczyłem; kilku policjantów przy samochodach... jeden tylko zdążył odprowadzić mnie wzrokiem. Jeszcze rzut oka w lusterko... nie gonią

Zjazd, podjazd... znów jakaś wioska, po lewej mały cpn, zatrzymuję się po prawej, muszę kupić wodę. Z naprzeciwka nadjeżdża ciągnik i parkuje naprzeciw mnie, z kabiny wyskakuje młodzieniec i razem idziemy do sklepiku przy tym cepeenie.

Niestety, wewnątrz, mimo że otwarte nikogo nie ma. Chłopak wychodzi na zewnątrz i walczy z automatem; próbuje wyczesać energetyka, ale automat oporny... Ja czekam. Wreszcie z garażu obok wychodzi ubrudzony jegomość i zmierza do sklepiku. Biorę wodę, stawiam na ladzie, płacę tylko jedno euro, taniocha... gość wreszcie się odzywa; - Gracias! O kurczę. To ja już jestem w tej Hiszpanii. Jeszcze luknąłem na dystrybutor; benzyna po 1,40. I po co ja tankowałem u żabojadów za 1,70? 3 euro różnicy na tankowaniu, niby niewiele, ale po co przepłacać:)
Łyk wody, mapa przed oczy... No tak, jestem w Arneguy, tu Hiszpania, a za rzeczką, która płynie obok ulicy jeszcze Francja.
No to na koń, kierunek Pampeluna... Witajcie Pireneje, bo dopiero stąd zaczynają się góry.

c.d.n.