Witam,
od miesiąca, choć niezbyt zaciekle, walczę z mym Rometem R150. Wszystko zaczęło się w deszczowy dzień. Po trasie w deszczu odstawiłem motocykl na ok dwie godziny, i po powrocie nie dawał znaku życia. Jakby siadł akumulator. Probowałem ładować stary, kupiłem nowy, i nic się nie zmienia. Cały czas po przekręceniu kluczyka nic się nie dzieje. Jak włącze motocykl z kopa, silnik nawet po rozgrzaniu pracuje jedynie na ssaniu. Jak wyłączam ssanie silnik gaśnie. Napięcie akumulatora rośnie jedynie do 9V, a jak włącze migacze czy światła postojowe do ok 10-11V. Może to mieć związek z jakimś zwarciem żarówki? Świeca? Alternator?