A potem każdy i tak szuka do kupna jak najlepiej zachowanego ORYGINAŁU że nawet śrubki,lakier i flepy(papierzyska,instrukcje itp)też by chciał jak z "fabryki". Tak było z Junakami,WSK,WFM,klasykami japońskimi i innymi,mało kto to potem kupi bo każdy się obawia że rama cięta,gięta i zmęczona.Szkoda nowego motocykla na taką twórczość,chyba że ktoś odziedziczył jakiś "pudrowany syfilis" po dziadku w stanie dużych ubytków i zastępczych elementów.Wtedy jak najbardziej polecam radosną twórczość w celu zaznania przyjemności jazdy nieznanym sprzętem.Z Wski czy chińczyka nie zrobisz Harleya bo to zawsze będzie tylko głośno pierdzieć a jechać nie będzie chciało i skutery będą bezszelestnie cię wyprzedzać,a za oryginalną Wską każdy się obejrzy.Mały motór to taki nóż kuchenny a nie miecz samurajski i szkoda kasy na ozdabianie go diamentami.
