Pierwsze przygody, które opisywałem w powitaniach (PRZEPRASZAM)
to m.in. zgubione śruby od wydechu. Tylko przy jednej rurce jak na złość. Nie odpadło bo utrzymalo się na połączeniu do drugiej rury i mocowaniu przy tylnym kole. Cóż ewidentnie nie chciały się na tych szpilkach trzymać. Teraz mam wszystkie wymienione na najzwyklejsze z podkładkami sprężynujacymi. Poza tym odkręcił mi się lewy podnóżek. A i lewy amortyzator też prawie się odkręcił.

Ogólnie dobra rada co 50-100km przynajmniej ręką sprawdzać czy śrubki są na swoich miejscach

Nowy motocykl to jednak wielka zagadka - chińczyka po prostu trzeba dopieścić (jakby to dziwnie nie brzmialo). Zimą najprawdopodobniej wszędzie podkładki założę bo trochę strach jeździć.
Odgłos gniecionego papieru został szybko wyeliminowany samodzielnie (dzięki KRIS za radę) poprzez poluzowanie łańcucha. Ten sam problem (łańcuch jak struna) miał tenegel - bo i ten sam serwis/dealer sprzedał maszynki. BYF Choroszcz. Czy oni nie słyszeli, że łańcuch powinien mieć luz?
Kolejna kwestia, którą zauważyłem po dłuższej trasie (100km) to lekkie wężykowanie. Radziliście na forum, że albo ciśnienie w oponach albo wahacz (tuleje). Okazało się, że wahacz lekko chodził na boki. Zgłosiłem to przy przeglądzie na 300km. Gość popatrzył i dokręcił przy mnie. Niby rozbierali wcześniej i było wszystko ok. Powiedział, że lekki luz musi być. Fakt, teraz trochę lepiej jak docisnął ale nadal jest. Mówię o luzie (
lewa - prawa; nie góra dół czy przód tył). Chwytam za koło i mogę delikatnie ruszać na boki. Niewielki aczkolwiek wg mnie jest.
Na razie próbuję się skontaktować z Przasnyszem w tej sprawie. Bo wszyscy mówicie, że raczej luzu nie powinno być. A ktoś może polecić jakiś dobry serwis w Białymstoku? Będę wdzięczny. Może są ludzie, którzy się znają na tym motongu i będę mogli mi definitywnie powiedzieć czy tak BYĆ POWINNO czy też nie. Chcę żyć - czy to tak wiele

To tyle dla początkujacych. - śrubki i klucze ze soba to podstawa
