Sprostowanie.
Jako, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ten "bezczel", u którego kamil_juri trzyma moto w sezonie to ja, poczułem się zobowiązany napisać kilka słów sprostowania w temacie.
Po pierwsze - nigdy nie jeździłem motocyklem po śniegu i nie mam zamiaru tego robić tym modelem i na tych oponach. Jeżeli stać mnie będzie na jakiegoś crossa w przyszłości to zdecydowanie będę go używał zimą i na śniegu. Jednak CBF600 to zdecydowanie nie jest sprzęt do zimowych harców.
Rzeczywiście śmigałem codziennie do pracy do pierwszego śniegu czyli do piątku 2 grudnia (cały czas to wszystkim mówiłem, że tak będę jeździł) i żadnych negatywnych odczuć z tym związanych nie miałem.
Mam bardzo dobre kilkuwarstwowe ciuchy, więc nie marzłem. Zawsze też wyznaję zasadę, że bezpieczeństwo ponad wszystko. Dlatego wyjeżdżałem jedynie wtedy, gdy jezdnia była sucha, choć było poniżej zera lub była mokra ale było powyżej zera i nie marzło. W tym roku wymieniałem pod koniec sezonu tylną oponę, więc komfort jazdy był dość wysoki. Raz w tych warunkach poczułem bardzo delikatny uślizg podczas jazdy na rondzie. Było to jednak tak delikatne, że nawet nie musiałem niczego kontrować. W pozostałych przypadkach ostrożna jazda, bez szaleństw, z dostosowaniem prędkości do warunków otoczenia, odpłaciła mi się nawinięciem sporej ilości kilometrów w warunkach, które w tym czasie przez większość grona motocyklowego są uznawane za co najmniej mało komfortowe do jazdy na dwóch kółkach.
Moja miłość do motocykla jest ogromna, jednak w żaden sposób nie przesłoniła i nie przesłoni mi poczucia odpowiedzialności. Jestem ojcem trojga dzieci i zawsze o tym pamiętam. Mam dla kogo żyć i nie mam zamiaru głupio zginąć. Jednak zdecydowanie wykorzystam każdą okazję do wyjazdu choćby na krótką przejażdżkę, jeśli tylko warunki otoczenia mi na to pozwolą. Dlatego na razie moto ma wyjęty aku ale nie jest na maksa zabezpieczony na zimę, ponieważ w pierwszy "suchy" dzień (jeśli asfalt będzie suchy i czysty) wyciągnę Hanię na spacer, nawet na sporym minusie. Okazuje się, że może to się zdarzyć już niebawem, bo zapowiadają duże ocieplenie. Zobaczymy.
Co do sedna tego tematu czyli odczuć z jazdy, bo tego ten temat dotyczy, mogę powiedzieć tak: jeździ się gorzej niż latem to chyba normalne, nie ma co marzyć o jakimś większym położeniu się w zakręt (zimne opony, śliska nawierzchnia), nie marznę (to kwestia odpowiednich ciuchów), szybka w kasu lekko paruje, przy założonej kominiarce jestem w stanie spokojnie jeździć z otwartą przyłbicą (prędkości w tym czasie nie przekraczają 40-50 km/h a często są nawet mniejsze, więc i wiatr tak bardzo nie wieje przy otwartym kasku, poza tym w centrum, wśród budynków i włączonych aut jest dość ciepło), moto do tej pory odpalało mi za pierwszym razem na zwykłych świecach NGK (w przyszłym sezonie założę irydowe, bo mam komplet akurat dodatkowy i nieużywany w zasadzie, to nie ma co ich trzymać w szafce), paliwa pilnowałem aby cały czas było na maksa lub co najmniej 3/4 baka, większych ślizgów nie odczułem, po białych pasach (np. na przejściu) nie jeżdżę, zawsze je omijam, jadę między pasami, silnik grzeje się momentalnie, w zasadzie zanim pozamykam garaż i ubiorę się do końca, jadę już z zamkniętym ssaniem. Moto stoi w nieogrzewanym garażu nakryte dość grubym kocem.
Na koniec powiem tak, dziękuję za porady, choć o nie nie prosiłem. Zawsze warto wysłuchać doświadczeń innych kolegów w tym zakresie, jednak sam również mógłbym coś w tym temacie innym powiedzieć, tym bardziej, że jeżdżę nadal, kiedy zdecydowana większość już "zimuje". Natomiast kamila_juri proszę o pisanie w swoim imieniu
