Do you Do you St.Tropez?

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: krzysiek066 dodano: 20 gru 2013, 15:56

Jak w tym filmie "Śmierć w Wenecji" :rotfl:
Nieważne czym, ważne z kim jeździsz ;)
Awatar użytkownika
krzysiek066
Sympatyk
 
Posty: 511
Rejestracja: 30 sie 2013, 20:55
Lokalizacja: Płock(mazowieckie)
Motocykl: Raven250->VT600->VTX1300
Tel. kom.: 530190634
Płeć: mężczyzna
Wiek: 43

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: wiekowy dodano: 20 gru 2013, 17:14

Arcon pisze:Przypomina mi to, jak w podstawówce pisałem jakieś wypracowanie na temat opowiadania Hemingwaya "Stary człowiek i morze".
Wypracowanie składało się głównie ze zdania "I płynął tak przez dłuższy czas" :rotfl:

A polonistka nie miała zastrzeżenia,że nie napisałeś,czy płynął z wiatrem czy pod wiatr? :)
Awatar użytkownika
wiekowy
Forumowicz
 
Posty: 552
Rejestracja: 05 lut 2010, 22:36
Lokalizacja: Warszawa
Motocykl: Yamaha Virago 535
Tel. kom.: 502528976
Płeć: mężczyzna
Wiek: 78

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Arcon dodano: 20 gru 2013, 18:34

Nie pamiętam, czy miała zastrzeżenia, ale za to jakie miała bimbały... :_hura:
Arcon
Forumowicz
 
Posty: 1542
Rejestracja: 25 lis 2010, 17:36

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: mike_russ dodano: 20 gru 2013, 23:15

"...Cywilizuje podbite narody nowy ład
Rosną krzyże przy drogach od Renu do Nilu
Skargą krzykiem i płaczem rozbrzmiewa cały świat
A Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu:
Gallia est omnis divisa in partes tres,
qarum unam incolunt Belgae, aliam Aquitani,
tertiam, qui ipsorum lingua Celtae, nostra Galli apelantur. (...)
"

Jak pisał Jacek Kaczmarski o pamiętnikach Cezara
i sam Juliusz Cezar opisując właśnie dzisiejszą Francję ;-)

A porównując zapiski naszego Zacnego towarzysza do sławetnych "Pamiętników Cezara" które przetrwały kilka wieków i weszły do kanonu literatury łacińskiej, nadzieję, ufam że niepłonną, mam, iż opis dnia piątego i kolejnych nieco uszczegółowi w wolnej chwili :pliz: Udzieliwszy nam niecoś owoców swego pisarskiego talentu na pociechę zimową porą :)) Tym bardziej iż ja na ten przykład- z Polski się nie ruszając - łasy jestem na opowieści o "tylim świecie". Czytać hadko! :D
Awatar użytkownika
mike_russ
Sympatyk
 
Posty: 2120
Rejestracja: 12 sie 2009, 22:25
Lokalizacja: Poznań
Motocykl: Zipp Raven "Dzikus"
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 13140250
Wiek: 43

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 07 sty 2014, 13:41

Tak jak obiecałem jeszcze raz opis dnia piatego, tym razem odrobinkę rozbudowany. :)

Dzień piąty, środa 4 września.


Budzi mnie klekot odpalanego diesla. Zdezorientowany wychylam głowę z namiotu. No tak, kierowca TIR-a się zbudził i grzeje silnik. Jest koło piątej rano, za wiele nie pospałem. Teraz to już będą co chwile odpalać te hałaśliwe monstra. Kładę się spać jeszcze raz, bo nie mam sił się podnieść. Zasnąłem ponownie, chyba twardym snem, bo już nie słyszałem kolejnych ciężarówek. Z namiotu wyczołgałem się dopiero po ósmej, ale nie dlatego, że z własnej woli chciałem, tylko dlatego, że musiałem bardzo. Biegiem na paluszkach na stację do kibelka. Na szczęście wolny, bezpłatny i względnie czysty. Odrobinę cywilizacji czasem się przydaje.
Na stacji są automaty z świeżo mieloną kawą. Same sobie mielą ziarna, więc kawa powinna być dobra. Nawet cena przyzwoita bo tylko 2,40 euro. Wygrzebałem z kieszeni monety, które automat łakomie połknął. Na dotykowym wyświetlaczu wybrałem sobie obrazek z kawą i czekam i czekam i czekam i nic. Ani kawy, ani kasy. Automat udaje, że kawę już zrobił i kasy oddać nie chce a w kubku sucho. Pani przy kasie mówi tylko po francusku i weź człowieku wytłumacz jej, że złodziejski automat mnie brutalnie obrabował, pozbawiając przy tym nadziei na kawę. Inni piją a ja nie. Przełknąłem ślinę w gardle i szukam po kieszeniach resztek drobnych. Awanturował się przecież nie będę, nawet mi się nie chce, bo czuję się po wczorajszym jakby mnie ktoś kołem połamał. Właściwie to zależy mi teraz tylko na pysznej dużej kawie, reszta się nie liczy. Wrzuciłem resztki drobnych do automatu obok, wybrałem obrazek i ku mojej radości duży kubek wypełnia się aż po brzegi kofeiną z mleczkiem.
Pychota, żadna kawa mi tak nie smakowała we Francji jak ta. Wprawdzie kosztowała mnie w sumie aż 4,80euro, czyli jakieś 21 polskich złoty, ale za to jej smak pamiętam do dzisiaj i cenę też jak widać.
Obok automatów z kawą były porozkładane mapy Paryża, jak i całego kraju. Kupiłem zatem całą Francję, ale do dziś dnia nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego dopiero teraz. Gdybym miał taką mapę wcześniej o ile więcej czasu bym zyskał i nerwów mniej stracił. Taki kawałek papieru a bez tego ani rusz. Wszystko ładnie widać, są prawidłowe nazwy miejscowości, numery dróg i nawet ponumerowali zjazdy z autostrad, no po prostu bajka.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 385877.jpg

Wróciłem do namiotu zjeść treściwe śniadanie, żeby organizm odzyskał trochę sił.
Zupy Romana niestety nie degustowałem, bo nie było gdzie podpiąć grzałki a czystej wody z kawowego automatu nie dostanę, bo nie ma takiej opcji. Na parkingu TIR-a na polskich tablicach niestety też nie było, więc nie miałem do kogo zagadać o wrzątek i musiałem zadowolić się suchym pokarmem.
Z poskładaniem namiotu i dojściem do podstawowego stanu świadomości zeszło mi do jedenastej.
Teraz tylko dostać się na autostradę A12 i droga już będzie w miarę prosta, tylko, że nie wiem gdzie tak naprawdę jestem? Mój GPS w telefonie pokazuje, że jestem już kawałek za Paryżem i to nawet po dobrej stronie, czyli zachodniej.
Jelonek jak zwykle odpala od pierwszego dotknięcia przycisku rozrusznika. To miłe uczucie, zwłaszcza jak się jest daleko od domu, ale o tym już wspominałem nie raz.
Pora ruszać, choć nie chce mi się dzisiaj bardzo, ale zostać tutaj do jutra, by nabrać sił nie ma sensu. Dobry i kawałek drogi do przodu, zwłaszcza, że słoneczna pogoda dopisuje.
Wyjeżdżam z parkingu i ku mojej radości widzę strzałkę w prawo z napisem A12, czyli nieświadomie wczoraj wjechałem na właściwą drogę. Nie muszę już szukać, błądzić, zawracać, ogień w gary i w nadświetlną przed siebie.
Za Dreux musiałem zrobić małą przerwę, bo męczę się dzisiaj szybko, zwłaszcza, że zaczyna robić się gorąco a słońce coraz bardziej świeci mi w oczy. Jadę centralnie na zachód a w tym kierunku lepiej jest jechać rano a nie popołudniu.
Za Sees na drodze robi się znacznie spokojniej, ruch znikomy, ale i droga gorszej jakości, za to pojawiają się ciekawsze klimaty.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 385831.jpg

Małe urocze miasteczka w których życie zamarło. Cisza, spokój, jest ślicznie i nastrojowo.
Ludzie gdzieś się pochowali ale na pewno są, bo jest czyściutko i kwiatki podlane.
Jedno co, to zaskoczyła mnie ilość McDonald’sów. Jest ich bardzo dużo we Francji. Zawsze myślałem, że Francuzi mają wykwintne podniebienia i nie jedzą byle czego, no może poza ślimakami i żabami, a tu okazuje się, że lubią fast foody. McDonald’sy są pełne ludzi i jedzą te hamburgery a każdy zrobiony z miliona krów.
Też skorzystałem, ale ja tylko kawa, frytki i czekoladowego szejka na deser. Za hamburgerami nie przepadam. Ceny jakieś 30% drożej jak u nas, więc tragedii nie ma.
Nie powiem, żebym się jakoś specjalnie najadł, ale przynajmniej nie odczuwam głodu.
Po wyjściu z McDonalda, wyraźnie poczułem zapach benzyny przy moim motocyklu. Zaglądam pod silnik i zbiornik, ale wszędzie sucho.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 378168.jpg

Już wiem, gdzie cieknie, to u sąsiada jest mokro pod sprzętem i cały czas kapie. Ponieważ gościa kojarzę, bo w jednej chwili zajechaliśmy na parking, to poszedłem go szukać. Niestety gdzieś zapadł się pod ziemię i nie udało mi się go namierzyć.
Robi się gorąco, więc rozebrałem się z czego się da i w drogę. Miasta, wioseczki, miasta wioseczki i wszędzie pełno jakichś zabytków. Po prostu mają tego tu zatrzęsienie. Jedne są odrestaurowane a inne trochę niszczeją. Coś co u nas byłoby celem wielu wycieczek szkolnych i obowiązkowym punktem do zobaczenia dla turysty, tam po prostu jest i jest tego tak dużo, że im chyba spowszedniało.
Widać, że nie mieli kraju tak zniszczonego i ograbionego jak nasza Polska. Tam bogactwo i dobrobyt przekazuje się z dziada, pradziada. Francuzom żyje się zapewne lżej, nie muszą wszystkiego wypracowywać własnymi rękami, bo już na starcie dużo mają z pracy poprzednich pokoleń lub z tego co innym złupili pradziadowie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 378117.jpg

Widać, że ktoś tutaj chyba mieszka. Po prostu to jest jego dom, może nawet rodzinny. Co z tego, że taki tam pałac he he. Jak komuś marzy się książę z dużym zamkiem, czy pałacem to radzę zacząć szukać wśród Francuzów.
Po drodze zatrzymałem się na krótki odpoczynek, zupełnie bezwiednie przy lotnisku, więc korzystając z okazji pooglądałem sobie małe pasażerskie samolociki. Był też klimatyczny bar dla miejscowego aeroklubu i nie tylko, ale ja już byłem po kawie i nie skorzystałem. Gdybym wiedział wcześniej to olałbym tego McDonald’sa.
Za Domfront (ciekawe małe miasteczko) dogoniła mnie ciężarówka i zaczęła migać światłami i trąbić.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 367363.jpg

Zdziwiony patrzę po bagażu, czy przypadkiem czegoś nie zgubiłem, ale wszystko jest. Kierowca ciężarówki nadal trąbi, więc zwolniłem i zjechałem na pobocze, bo może to jakiś świr i chce mnie rozjechać? Patrzę a to polskie blachy, po prostu zobaczył mój napis na plecach i chciał się przywitać. Pomrugał mi jeszcze awaryjnymi i przyśpieszył a ja za nim.
Dobrze znał teren, bo cisnął 80km/h w terenie zabudowanym a poza dochodził do 120.
W miejscach, gdzie były fotoradary, lub komisariat to zwalniał.
Jechałem za nim z 50km aż na jednym z rond on skręcił w prawo a ja poleciałem prosto. Machnąłem mu jeszcze ręką na pożegnanie i się rozstaliśmy.
Znowu jadę 50 w terenie zabudowanym a żar z nieba się leje. Pęd powietrza zamiast chłodzić parzy. Szybsza jazda też nic już nie daje. Jest niemalże tak gorąco jak rok temu w Mołdawii.
Lasów też mało, żeby się schłodzić w cieniu, to zjechałem w polną drogę i zatrzymałem się pod starym rozłożystym dębem. Na polach susza straszna, widać, że dawno tu nie padało. Z ziemi zrobił się pył unoszony nawet przez delikatny powiew. Wszędzie na polach urządzenia do podlewania, bo inaczej nic nie urośnie bez wody. W głębi drogi dostrzegłem stary dworek ze stajniami. Trochę podupadły, ale ciągle ktoś tam mieszka, bo widać ogromny ciągnik i maszyny rolnicze. Jest tak gorąco, że nie wytrzymałem i musiałem się rozebrać, choć na chwilę. Stoję tak nieruchomo, na bosaka, w samych slipkach z opuszczonymi spodniami do kostek. Nie chciało mi się ich całkiem ściągać, bo w tym kurzu będzie ciężko je ubrać, więc tak stoję z opuszczonymi i delektuję się cieniem, wypijając przy tym resztkę zapasów wody.
Orz w mordę, POLICJA !!!
Zdrętwiałem i serce podeszło mi do samego gardła. Jak ja się teraz wytłumaczę, co ja tutaj robię w takiej pozie z opuszczonymi spodniami? Dwóch policjantów na białych motocyklach.
Motocykliści, to może jakoś się uda dogadać? Przejechali wolno główną drogą i jakimś cudem żaden się nie spojrzał w moją stronę. Pojechali dalej, jak gdyby nigdy nic. Stałem jakieś 20-30 metrów od głównej asfaltowej drogi i że nie zauważyli kontem oka połyskującego w słońcu Jelonka a mnie przy okazji, to nie wiem jak to się stało? Ja jak widzę motocykl stojący gdzieś na poboczu to raczej się przyglądam co za moto stoi. Nie ważne, ważne, że mnie nie zobaczyli. Natychmiast podciągnąłem spodnie i ubrałem koszulkę, bo może jeszcze zawrócą, ale na szczęście nie zawrócili. Odczekałem chwilę i ruszyłem w dalszą drogę.
Po pewnym czasie na horyzoncie dostrzegłem coś jakby czubek austriackiego hełmu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 367359.jpg

To musi być to, czyli cel mojej dzisiejszej podróży, Wzgórze Świętego Michała. Pokazało się na horyzoncie tylko na chwilę a potem zniknęło na dosyć długo. Dopiero po jakichś trzydziestu kilometrach ujrzałem wzgórze ponownie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 367295.jpg

Dojechałem najbliżej jak się dało, ale drogi prowadzącej wprost do tego cuda nie widzę? Wjazd zagrodziły mi gigantycznych rozmiarów dwa parkingi. Skręciłem w głąb lądu i objechałem dookoła te parkingowe połacie.
Jest krzyżówka ale na prawo wylot jednokierunkowej no to szukam dalej. Na kolejnym skrzyżowaniu w końcu można skręcić w prawo. Znowu dojechałem do parkingów, ale tym razem od drugiej strony. Jest droga na wprost Świętego Michała, ale zakaz ruchu nie pozwala. Parkingowy wyskoczył z krzaków i pokazuje, że dalej jechać już nie mogę. Macha by wjeżdżać na parking. Tyle kilometrów przejechałem i nie mogę Jelonkiem wjechać na tą bajkową wyspę? No nie pocieszony jestem. Zatrzymałem się by zamienić kilka zdań z parkingowym, czy aby na pewno nie da się tam wjechać? Okazało się, że można tylko specjalnym autobusem, który kursuje aż do pierwszej w nocy, czyli jeszcze mam trochę czasu. Zapytałem się, czy jest kemping gdzieś nad samym morzem. Nad morzem niestety nie ma, ale jest kawałek za tym zakazem ruchu, ale mogą mnie dopiero wpuścić po dziewiętnastej.
Jestem cały upocony i chętnie gdzieś bym się umył, ale do dziewiętnastej jeszcze dobre dwie godziny. Po drodze widziałem inny kemping, więc pytam gościa co to za kemping? Mówi, że bardzo fajny i z basenem.
- a ten tutaj basen ma?
- nie ma (parkingowy dobrze władał językiem angielskim)
- no to wrócę tu wieczorem
- zapraszamy ponownie
Cofnąłem się o jakieś 10km, najpierw do spożywczego po zapasy żywności.
Kemping fajny, podoba mi się, ale nie napalam się bo wygląda na bardzo drogi. Nazwę też ma fajną bo nazywa się Camping Saint Michel.
W recepcji miła pani świetnym angielskim mówi mi, że weźmie ode mnie niecałe 11 euro
Ucieszyło mnie to niezmiernie bo spodziewałem się że będzie znacznie drożej.
Na kempingu nawet sporo ludzi. Wypełniony jest tak w 70%, to w sezonie musi być ciężko o miejsce tutaj.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 365995.jpg

Czyściutko i przyjemnie, to mi się podoba, no i jest basen, którego nie mogę się już doczekać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 364688.jpg

Szybko rozbiłem namiot, powrzucałem do środka toboły i biegiem pod prysznic. Tego mi było trzeba. Po tylu dniach nie mycia się i ostatnich upałów, rozkosz nie do opisania.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 366158.jpg

Po powrocie miałem już po lewej nowych sąsiadów. Parka Niemców wyjątkowo nie kamperem, tylko samochodem osobowym przyjechała i rozbijają namiot. Z resztę na kempingu to właśnie Niemców było najwięcej, ale pozostali przyjechali oczywiście wypasionymi kamperami. Byli też Francuzi, Holendrzy, Szwedzi, Hiszpanie i Brytyjczycy.
Z Polski byłem tylko ja, więc nie było do kogo zagadać w ludzkim języku.
Przyszła pora na ‘Zupę Romana’. Dziś pomidorowa i oczywiście do tego bagietka z serkiem.
To się nazywa luksus pełną gębą. Człowiek umyty i najedzony, to można w końcu iść na basen. Sił za wiele nie mam, ale chęci ogromne. Zrobiłem sobie jeszcze kawusię, by w międzyczasie stygła i poszedłem popływać. Tego mi było trzeba, pełnego zrelaksowania pokurczonych mięśni. Nie ma nic lepszego niż spokojne leżenie na wodzie. Przy basenie jest weranda małej kempingowej restauracji w której ludzie sobie spożywają drogie żarcie. Jedna niemiecka babcia z winem w ręku podejrzliwie się na mnie gapi. Ma już nieźle w czubie, wodzi za mną wzrokiem i nie chce się odczepić. Pora iść wypić kawę, pewnie już wystygła.
Czas mi szybko uciekł na przyjemnościach a ja chciałem jeszcze za dnia zobaczyć z bliska tą wyspę, a właściwie to półwysep, skoro jest tam poprowadzona droga. Skóry już nie ubieram, jadę w dżinsach, bo znacznie wygodniej będzie się chodziło po zabytkach.
Niestety zanim się zebrałem słońce postanowiło iść spać, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu w jednym miejscu zobaczyłem niesamowity widok. Jechałem dalej z nadzieją, że się powtórzy, ale nie, tylko w tym jednym miejscu widok był tak cudny.
Zawróciłem w poszukiwaniu tego miejsca i dotarłem na piękny spektakl zachodzącego słońca. Wygrzebałem aparat i oto jest tego rezultat. Jedno z ciekawszych zdjęć jakie mi się udało zrobić na tej wyprawie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 364646.jpg

Dojechałem do parkingu a tam pustki. Znajomego pana już nie ma, samochodów też mało zostało a automatyczne bramki pozamykane. Jakiś bilet parkingowy się kupuje, czy coś w tym guście ale nie mogę namierzyć gdzie? W jednym miejscu zobaczyłem powciskane skutery, tam gdzie szlaban był niedomknięty, to i ja również postanowiłem tam zaparkować. Jak się dowiem jak tu się płaci to wtedy zapłacę. Zostawiłem Jelonka samego obok skuterów i ruszyłem z buta. Doszedłem do przystanku na który właśnie zajechał śmieszny autobus. Wszedłem i się pytam ludzi, czy ten autobus jedzie na tą wyspę i okazuje się że tak. No ale gdzie kupuje się bilet? Nikt nie wie. Kasownika nie ma a kierowniczka, znaczy się pani kierowca oddzielona jest szybami i nie ma jak zagadać. Autobus ruszył, złamał zakaz ruchu i wjechał na terytorium niedostępne dla Jelona, a tam bary, restauracje, hotele, kasyno. Kolorowo i gwarnie, niczym w wesołym miasteczku. Na razie to jednak ciągle stały ląd. Dopiero jak przejechaliśmy przez tą gęstą sieć do wyciągania eurasów, wjechaliśmy na usypaną na wodzie wąską groblę. Wcześniej były jeszcze ze dwa przystanki, na których wcisnęły się tłumy turystów. Jakaś japońska, czy koreańska wycieczka z małymi uśmiechniętymi ludźmi z wielkimi wypasionymi aparatami fotograficznymi i wszyscy w odblaskowych kamizelkach. Jakaś koreańska piękność podeszła do mnie i uśmiechając się mówi:
- dzing dzang dzong guebueugahaka
- tak wolne, odpowiedziałem po swojemu i usiadła koło mnie.
Nie wiedziałem, że tak dobrze znam koreański, a może tylko się pytała która godzina a ja jej kazałem siadać? Mniejsza z tym, autobus wygląda na to, że jest elektryczny, bo nie słychać silnika spalinowego, tylko charakterystyczne wycie. Zbliżamy się do celu. Wyspa robi na mnie coraz większe wrażenie. Autobus nie dojeżdża do samych murów, tylko trzeba ze 300 metrów dojść spacerkiem.
Przekonałem się dlaczego nie wpuszczają tutaj pojazdów prywatnych, bo nie ma miejsca a poza tym plac jest przebudowywany. Autobusy, nie mają gdzie nawrócić, ale w drodze ewolucji dostosowały się do panujących warunków. Pani kierowniczka wysiadła z autobusu, przeszła na sam tył, otworzyła zapasowe drzwiczki i wsiadła jakby nigdy nic. Transformersy na filmie w TV oglądaliście, no to tak jest z tym autobusem. Zasyczało, zabzyczało i tył zrobił się przodem a przód tyłem. Czerwone oświetlenie z tyłu zrobiło się białe a z przodu czerwone a do tego przednie lusterko się schowało a drugie wyskoczyło z tyłu, znaczy się teraz to już jest przód. Autobus pojechał bez nawracania w drugą stronę, jakby nigdy nic.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 639683.MP4
Gdzieś w połowie drogi mija się z drugim jadącym w przeciwną stronę, więc zatrudnione do tej roboty są dwa takie transformersy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 364593.jpg

Wzgórze Świętego Michała jest skalistą wyspą pływową w zatoce Świętego Michała w południowo-zachodniej Normandii. Połączona jest z kontynentalną Francją groblą długości 1800metrów. Na wyspie wzniesiono sanktuarium Michała Archanioła a wokoło rozbudowało się małe miasteczko. Historia tego miejsca sięga do plemion celtyckich, które czciły tam belena, boga słońca a potem Rzymianie zrobili sobie z tego górę cmentarną i nadal kultywowali boga słońca, ale po swoją nazwą mitra. Dopiero w IV wieku naszej ery przejęli to chrześcijanie i wznieśli kaplicę świętemu Szczepanowi. Dopiero później według legendy w 709 roku biskupowi Aubertowi objawił się Michał Archanioł, prosząc o zbudowanie na tym miejscu kościoła. Biskup dwukrotnie olał prośbę i za trzecim razem Archanioł dotknął biskupiej głowy palcem i wypalił w niej dziurę. Biskup musiał żyć z tą dziurą w głowie i zabrał się w końcu za budowę. Do dziś dnia czaszka tego biskupa z wypaloną dziurą przechowywana jest w jakiejś katedrze. Podczas budowy odnotowano też wiele cudów, ale o tym to sobie poczytajcie sami. Podczas rewolucji francuskiej władze wygoniły stamtąd mnichów i teren zamienili w więzienie.
Przetrzymywali tam ponad trzystu księży, którzy nie chcieli się podporządkować nowej władzy. Teraz na temat tego miejsca trochę wiem, bo sobie poczytałem, ale wtedy nie wiedziałem kompletnie nic, poza tym, że coś takiego w ogóle istnieje. Jest jeszcze dużo ciekawych informacji na temat Wzgórza Świętego Michała, ale to sobie doczytajcie sami wedle uznania.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 636283.MP4
Idę sobie spacerkiem w stronę miasteczka a dookoła jak okiem sięgnąć woda. Fajnie to wygląda, podobno są tu bardzo duże pływy i czasem się zdarza, że morze się cofa i nie ma tyle wody jak teraz, tylko wyłaniają się mulaste mielizny. Podobno jakaś rzeka skutecznie zamula okolicę. Niby morze a wokół pełno komarów. Tego nie przewidziałem, płyn na komary został na kempingu i teraz jestem łatwym celem. Tną bez opamiętania, więc w jednym miejscu nie da się długo postać. Miasteczko wygląda na obronne, wysokie mury, wieżyczki i tylko jedna brama wjazdowa. Pod murami nawet stoją jakieś dwa samochody osobowe. Kto im tu pozwolił wjechać? Ja też tak chcę. Z bagażnika ktoś wyciąga duże walizki. Wszystko się wyjaśniło gdy przeszedłem na drugą stronę murów. Wewnątrz jest zabytkowy hotel. Pewnie goście dostają specjalne zezwolenie na wjazd. Spędzenie nocy w takim hotelu na pewno przekracza moje możliwości finansowe, ale z drugiej strony mógłbym sobie postawić pod murami Jelonka i zrobić unikatową fotkę np. do kalendarza.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 363235.jpg

Wewnątrz wąska brukowana droga, w kształcie ślimaka prowadzi cały czas w górę a od niej rozchodzą się różnego rodzaju schody. Wszystkie zabudowania osadzone są na stromych skałach co wymusza niepowtarzalną infrastrukturę. Od razu czuć kultowy klimat, zaraz jak się wejdzie. Zwłaszcza teraz , gdy słońce zaszło i zabytki są nastrojowo oświetlone.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 363207.jpg

Wzdłuż drogi a właściwie to wzdłuż deptaku jest sporo restauracji, kawiarenek i sklepików z pamiątkami. Mimo późnej pory wszystko nadal czynne. Ludzi jak na lekarstwo i nawet wycieczka odblaskowych Koreańczyków gdzieś się zagubiła.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 363172.jpg

W restauracjach pustki i tylko jeszcze jakieś niedobitki siedzą sobie przy winku i dyskutują.
Przeszedłem koło lodziarni i wymiękłem. Jest bardzo ciepła noc, na tych stromiznach człowiek sapie i się poci jak parowóz, zwłaszcza po wczorajszym dniu funkcjonuję na pół gwizdka. Jest już cała moja, zimna, ciemna, na wskroś czekoladowa gałeczka zamarzniętego H2O, oraz sproszkowanego mleka z cukrem i innymi dodatkami. Trzy euro za jedną gałkę lodów. Taka jest niestety brutalna prawda, czyli 13zł za gałeczkę, ale i tak było warto. Była przepyszna a małe przyjemności trzeba sobie robić w życiu od czasu do czasu.
Skończyła się dróżka i zaczęły się schody, tylko, które wybrać jak ich jest cała masa? Idę tam, gdzie jest najbardziej ciemno, no i trochę się wystraszyłem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 359637.jpg

Ni żywego ducha, same martwe, trafiłem na cmentarz. Każdy szelest słyszy się wtedy dwa razy głośniej. Dobrze, że mam latarkę w telefonie. Odnalazłem kolejne schody i kontynuuję wspinaczkę na sam szczyt. Jest ciemno, wąsko i stromo a pionowe stare mury dodają klimatu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 359550.jpg

Wszedłem do otwartej kaplicy, by trochę odsapnąć, bo moje nogi odmawiają już posłuszeństwa.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 633572.MP4
Mogłem się w spokoju pomodlić i nieco odpocząć. Niestety do głównej katedry na samym szczycie drzwi były zamknięte i musiałem zarządzić odwrót, tym razem drugą stroną wzgórza. Prawą stroną się nie udało, bo wszedłem w ślepy zaułek, ale lewą stroną można było spokojnie obejść. Po drugiej stronie jest nawet mały ogród ze starymi drzewami.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 359617.jpg

Pewnie mnisi zasadzili, żeby popatrzeć czasem na zielone. Może nawet coś uprawiali, bo ziemi trochę nawieźli na tą skałę. Pora wracać bo siły mnie opuszczają zupełnie. Wczorajszy dzień znowu się przypomina. Jutro śpię do oporu, by nabrać energii na dalszą drogę, bo w tym tempie to szybko mi organizm wysiądzie i trzeba będzie mnie reanimować. Obiecałem sobie, że tym razem na wyprawie, nie będę przesadzał z jazdą, ale jak widać, znowu się nie udało.
Wprawdzie dzisiaj mało co przejechałem, ale zmęczyć się można bardzo szybko a sił potem nabiera się powoli.
Żeby zejść na sam dół też jest kilka opcji, bo schodów nie brakuje w każdym niemalże kierunku. Słońce już dawno zaszło, ale na zachodzie jest jeszcze delikatna poświata. Mój aparat ma niestety za mały obiektyw by zrobić przy tak małej ilości światła dobre zdjęcie, ale spróbuję wycisnąć z niego co się da. Ustawiłem na tryb nocny, włączyłem czasówkę i postawiłem nieruchomo na murku. Ręce się zawsze trzęsą, mniej lub bardziej a na kamiennym podłożu to prawie jak na statywie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 358149.jpg

Zszedłem niżej a tam brukowany podjazd i ukryty parking dla samochodów. A to tu się wszyscy chowają. Przecież pracownicy, hotelu, restauracji, sklepów muszą jakoś dojeżdżać do pracy i dowozić produkty. Z zewnątrz tego nie widać, ale teraz już wiem, gdzie ewentualnie mógłbym schować Jelonka he, he. Był tam też ukryty pojazd gąsienicowy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 358117.jpg

Pewnie do odśnieżania zimą o ile tu w ogóle pada śnieg a może do innych ciekawych zajęć?
Jest nawet wyjście na plażę, więc dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Zszedłem po ciemnych, mokrych i śliskich skałach oświetlając sobie pod stopami komórką.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 358097.jpg

W Kanale La Manche to jeszcze nóg nie moczyłem a tak naprawdę to nawet nie byłem świadomy w czym ja te nogi moczę. Raz, że nie było nic widać a dwa, że nie zdążyłem się przygotować z topografii terenu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 628689.MP4
W Internecie znalazłem fotkę, jak Wzgórze Świętego Michała wygląda z lotu ptaka, gdy jest duży odpływ i wyłaniają się mielizny.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 355450.JPG

Jak widać na zdjęciu wtedy jeszcze wpuszczali prywatne samochody na groblę a teraz to można sobie pomarzyć, albo odpowiednio sypnąć eurasami.
Na autobus długo nie czekałem, ale za to długo musiałem w nim siedzieć bo jechał z prędkością ślimaka. Chyba baterie mu się wyczerpywały, albo po prostu kierowca przysypiał.
W końcu dojechaliśmy do głównych parkingów i autobus po raz drugi mnie zaskoczył. Okazało się, że umie zawracać. Tylko pod wzgórzem się transformuje a tutaj ma lądzie jeździ zupełnie normalnie.
Na parkingu żywego ducha a parking ogromny. Chwilę musiałem się zastanowić, gdzie zostawiłem Jelonka? Przez chwilę myślałem, że już go ukradli, albo odholowali, bo nie zapłaciłem za parking, ale nie. Jest , znalazł się, cały w rosie.
Sprężanie, pierwsza iskra i jedziemy. Wyjechałem na drogę i od razu awaria. Włączam długie a tu nic. Krótkie są a długich nie ma, pewnie włókno się spaliło. Teraz po ciemku nie będę przecież wymieniał żarówki, bo i tak przyjemnie się jedzie. Jelonek bez tobołów leciutki jak piórko łyka zakręty, że aż miło.
Na kempingu wszyscy już śpią, ale brama otwarta to spokojnie wjechałem. Na niskich obrotach, żeby jak najmniej sąsiadów pobudzić. Pokrowiec na motór, żeby nie zmarzł, szybki prysznic i lulu do oporu.
Dobranoc. To był piękny dzień.


Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : tylko 358
Widzianych krajów: Francja
Awarie: Włókno od długich świateł w żarówce się spaliło.

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 355518.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: jacek.rc dodano: 07 sty 2014, 18:59

:D Napiszę Wam w tajemnicy ;-) ,przed chwilą byłem w Francji :buttrock: .Dzięki za wycieczkę :oklasky: .
Show Must Go On
Awatar użytkownika
jacek.rc
Forumowicz
 
Posty: 2315
Rejestracja: 16 sie 2012, 22:36
Lokalizacja: Wodzisław Śląski
Motocykl: KSL ,Cruiser ,VT-750,ADV -250
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 08 sty 2014, 09:31

jacek.rc pisze:...Dzięki za wycieczkę :oklasky: .

Oj tam, dorzucisz się do paliwa i będzie git :D
a na poważnie to cieszę się, że się podobało :)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 10 sty 2014, 11:47

Dzień szósty, czwartek 5 września.

Miałem spać długo a obudziłem się o siódmej i już nie mogłem zasnąć. Na poranny spacer trochę słabo się ubrałem, bo zmarzłem. Było chłodno a po godzinie nadciągnęła od strony wody gęsta mgła i uczucie chłodu pozostało, mimo, że słoneczko było coraz wyżej.
Za kempingiem jest sporo wolnej przestrzeni, na której właściciel przygotował nie mało atrakcji dla dzieci i nie tylko. Był cały zwierzyniec krowy, konie, osły, kury, kaczki, kozy, króliki i jeszcze wiele innych zwierzątek.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 921908.jpg

Był też specjalny domek, taka bawialnia, specjalnie dla dzieci, by się miały czym zająć gdy pada deszcz. Do tego jeszcze niczego sobie plac zabaw z różnymi fajnymi urządzeniami.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 921888.jpg

Myślę, że dorośli bez problemu znaleźliby i coś ciekawego dla siebie np. to coś powyżej.
Po godzinnym spacerku ostro zabrałem się za gotowanie. Gotowanie wody oczywiście, bo nic więcej za bardzo ugotować nie umiem, poza samą wodą. No może raz w życiu na biwaku w szkole średniej, ugotowałem zupę grzybową z torebki z ziemniakami i o dziwo wszyscy po powrocie z gór zjedli i nikt na drugi dzień nie umarł. Może po prostu mam ukryty talent kucharski, ale jeszcze go nie odkryłem. Z Resztą BabaLuca gotuje świetnie to ja nie muszę.
Znacznie bardziej wolę degustować kulinarne wynalazki z całego świata. BabaLuca wyszukuje potrawy w całym internetowym świecie a potem eksperymentuje na mnie.
Podpiąłem moją chińską mini-grzałkę do sieci w pralni, bo nigdzie indziej nie znalazłem wolnego gniazdka i spokojnie czekam na zagotowanie wody. W międzyczasie do pralni wszedł ojciec z 1,5 rocznym synem. Chciał wyprać syna, a raczej wykąpać, bo tutaj był też przystosowany do tego specjalny box z wanienką dla małych dzieci.
Dzieciak podejrzliwie na mnie patrzył i co chwila wychylał się zza ojca by nie stracić mnie z pola widzenia. Puściłem do niego oko i momentalnie schował się za swojego rodzica. Potem ostrożnie wysunął głowę, no to ja mu drugi raz oczko. Mały znowu zwiał, ale już się pod nosem śmieje. Jeszcze raz i mały parsknął śmiechem. Jego ojciec spostrzegł, że coś się dzieje i się obrócił w moją stronę a potem z baniaka, z baniaka i gdy już leżę, poprawka z buta a to wszystko w obronie swojego syna.
Nic z tych rzeczy, też się do mnie uśmiechnął, więc zagadałem. Zapytałem, czy jest Hiszpanem, bo na takiego mi wyglądał i to co mówił do syna na to wskazywało. Odpowiedział, że tak, no to pociągnąłem, że też mam dzieci i najmłodsza córka jest w wieku jego syna. Wtedy zaczął mnie dokładnie wypytywać ile mają lat moje pozostałe dzieci i skąd jestem. Tyle to mi się jeszcze udało powiedzieć, ale potem Hiszpan zaczął szybko coś opowiadać po swojemu i musiałem go przystopować, że mój hiszpański jest o, ooo taki malutki. Co prawda uczyłem się kiedyś tego języka, ale tylko po to by zaliczyć egzamin i po piętnastu latach nieużywana kompletnie mi wywietrzał z głowy.
Woda się zagotowała, więc się kulturalnie pożegnałem i wyszedłem zalać rosołek na poranne śniadanko.
Trochę chłodno, ale miałem jeszcze niedosyt basenu a, że był zamknięty to poszedłem się zapytać kiedy otworzą. Od dziesiątej dopiero. Jeszcze tylko piętnaście minut, tyle to zaczekam. Jest pięć po a furtka nadal zamknięta, więc poszedłem do przemiłej pani recepcjonistki zapytać się co się dzieje? Pani obiecała, że za raz osobiście otworzy.
Jest dosyć chłodno, ale woda w basenie cieplutka i fajnie paruje. Cały basen jest dla mnie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 918123.jpg

Człowiekowi do szczęście niewiele potrzeba. Trochę luksusu i już się micha cieszy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 909931.jpg

Tylko przechodzący ludzie się dziwnie na mnie patrzą, jakby ufoludka zobaczyli. No co z Polski jestem, nie widać?
Po baseniku jeszcze raz prysznic, bo jednak chlor to chlor i trzeba z siebie zmyć. Za długo jednak się moczyłem, bo mi przytkało uszy. Teraz na Jelonku będę słyszał tylko same basy.
Przyszła pora na czas gospodarczy, czyli, pranie, ogarnianie obozowiska i smarowanie łańcucha. Co zrobić, gdy się nie ma pasty do butów a buty krzyczą ratunku?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 905496.jpg

Należy je dobrze natrzeć olejem silnikowym i wyglądają jak nowe he he.
Niestety podczas oględzin Jelonka zaniepokoił mnie zatłuszczony dekiel od strony sprzęgła.
Odkręciłem korek wlewu oleju, sprawdzam i stan jest poniżej połowy dopuszczalnego. Tragedii nie ma, ale koniecznie trzeba dolać. Najprawdopodobniej wyciekło przez simering w deklu. Zamiast zużyć zabrany na wymianę olej Lotos to pójdzie na dolewki.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 921857.jpg

Potrzeba matką wynalazków, zatem może i mi coś wpadnie do głowy. Uszczelniacza w tych warunkach nie wymienię, z resztą nawet go nie mam, ale może coś innego uda się zrobić?
Nawet gdyby trochę spowolnić wyciek to i tak będzie dobrze. To po tym Paryżu mi się tak rozciekło. Tysiące wciśnięć sprzęgła w nie młodym już motocyklu i się rozciekło.
Przeglądnąłem ekwipunek i segreguję co się nada a co na pewno nie. Mam dratew! Rury hydrauliczne uszczelnia się pakułami, to może dratew cos da?
Owinąłem dokładnie, raz za razem wokół ośki i zawiązałem na supeł. Musi wystarczyć.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 921838.jpg

Poszedłem się pożegnać na recepcję i pochwalić, że był to jeden z fajniejszych kempingów na których dane mi było przebywać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 919432.jpg

Lody kusiły, ale dzisiaj już odbudowałem swoje morale i nie uległem. Zawsze to 2,50 euro w kieszeni zostaje. Lepiej na kawusię wydać.
Pranie mi nie schnie, bo mgła ciągle trzyma, zatem trzeba było sobie jakoś radzić.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 905416.jpg

Nawet gdzieś w trasie, jakiś Francuz, odsunął szybę w osobówce, wystawił komórkę i zrobił mi zdjęcie od tyłu. Musiały go rozbawić moje powiewające świeżo uprane skarpetki.
Z wczorajszą pogodą i tym cudnym zachodem słońca to mi się jednak udało, bo dzisiaj Wzgórze Świętego Michała ledwo widać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 904461.jpg

Z łezką w oku, rozstaję się z tym miejscem, fajnie było. Cieszę się, że tu przyjechałem.
Skręciłem w głąb kraju i już po 20 kilometrach mgła zniknęła i pojawiło się ciepłe słoneczko.
Nie było już tak upalnie jak wczoraj, ale ciepło w sam raz dla czarnoskórego motocyklisty.
Po drodze roboty drogowe i ruch wahadłowy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 896274.jpg

U nas taczki trochę inaczej wyglądają a tutaj, żółty lakier, pompowane kółko i własne zasilanie LED-owego kolorofonu. Można w ciągu minuty sobie poskładać taką wypasioną taczkę i bez stresu udać się w inne miejsce. Tylko czy u nas takie mobilne taczki by się utrzymały na naszych drogach?
Trochę dalej była spora szkoła i w końcu przekonałem się, że we Francji są jakieś dzieci. Szkoła była duża to i rozwrzeszczanych dzieciaków, było nawet sporo. Na pierwszy rzut oka jednak widać, że są trochę inne niż u nas, bo jest bardziej kolorowo. Żółtych nie widziałem, ale było sporo odcieni czekolady między białasami. Widać, że żyje tutaj mnóstwo narodowości. Przyjeżdżają do bogatego kraju, żeby lżej im się żyło. Francja to niezły kraj do zamieszkania, tylko tego śmiesznego języka trzeba się nauczyć.
Za bardzo nie wiem, gdzie jechać, więc rozłożyłem swoją nową mapę i szukam czegoś ciekawego.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 896216.jpg

Nagle hop i już wiem gdzie jechać. Konik polny pomógł mi podjąć właściwą, męską decyzję. To się nazywa dopiero spontan, a co. Raz się żyje, jadę do Royan!
W Rennes zatrzymałem się na mały popas w McDonald’s-ie, w sumie to najtaniej wychodzi.
Potem na obwodnicę i już jestem po drugiej stronie. Teraz doceniam mapę, wiem wcześniej w którym miejscu jestem i na którym zjeździe mam zjechać. Już nie błądzę bez sensu i nie tracę niepotrzebnie czasu.
W Nantes (spore miasto) to samo, darmowa obwodnica dookoła i nie trzeba przeciskać się przez centrum.
Na wylocie piękny długi most w kształcie łuku, aż szkoda, że nie ma gdzie stanąć i uwiecznić fotką. Na moście silnie wieje i trzeba się pilnować, by nagle nie zdmuchnęło na sąsiedni pas.
Płatnych autostrad unikam, ale nie ma nic za darmo i muszę przejeżdżać przez sporo miejscowości w których jest pełno spowalniających rond. Tyle tego, że opony będę miał starte z jednej strony bardziej hi hi. Gdy jest ograniczenie do 40 lub mniej to zazwyczaj są progi zwalniające, najczęściej na wjeździe i wyjeździe z terenu objętego ograniczeniem. Progi są długie, tak, że spokojnie mieści się cała osobówka. Najpierw wjeżdża na próg a potem sobie zjeżdża i ciekawostką jest, że na progach, czy też zaraz za nimi są ciemne plamy. Plamy są poprzestawiane o jeden skok względem sąsiedniego pasa i ta plamistość identycznie powtarza się na wszystkich progach jakie miałem okazję pokonać, a wygląda to tak:
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 678880.jpg

Kto zgadnie z czego te plamy powstały i dlaczego są tak dziwnie poprzesuwane? Tu daję czas na zastanowienie. Pewnie każdy już się domyślił dlaczego tak w tej Francji jest.
Zgadza się, to są plamy oleju i powstały w wyniku małych wycieków z francuskich samochodów. Dziwne, bo większość to nowe samochody, ale może to z tej mniejszości starczej te plamy powstały. Tego nie jestem w stanie stwierdzić. Pewnie najlepiej wiedzą ci co zaglądają francuskim samochodom od spodu. Reasumując, czyli jak taka kropelka oleju, której udało się wydostać z silnika, lub skrzyni biegów sobie spokojnie wisi, beztrosko kołysząc się podczas jazdy, to gdy pojazd wjedzie na próg, nagły wstrząs odrywa kropelkę, która spada zaraz po wjechaniu na przeszkodę. Gdy jednak kropelka jest twarda i nadal się trzyma ostatkiem sił to zjazd z progu dokańcza dzieła i spada zaraz za progiem. Tym sposobem w zależności od kierunku jazdy próg jest odpowiednio poplamiony. Taka jest moja teoria a jak ktoś wpadł na inny pomysł to chętnie posłucham.
Późnym popołudniem zaczynam się czuć źle. Jakieś choróbsko zaczyna mnie troczyć od środka. Czuję się słabo i niewyraźnie. Nie dość, że jeszcze nie odzyskałem sił po tym nocnym szaleństwie w Paryżu, to jeszcze tego trzeba mi było. To nie był dobry pomysł, chłodnym porankiem pławić się w basenie a potem jeszcze moczyć się pod prysznicem a potem wsiąść na motocykl i łapać wiatr w zawilgocone włosy. Dobrze, że BabaLuca dała mi jakieś pastylki na drogę, to połknąłem garść i jadę dalej.
Robię częstsze przystanki i staram się dużo pić. Na owocach też nie oszczędzam, bo witaminy mogą się teraz organizmowi przydać. Pogoda do końca dnia utrzymuje się idealna. Słoneczko i jakieś 25 na plusie.
Widziałem skutki małej stłuczki na zjeździe z drogi. Dwa samochody się lekko przetarły i za chwilę przyjechał cały sztab samochodów na sygnale. Wielka ciężarówka zastawiła sobą porysowane osobówki. Na tyle samochodu pojawiła się duża LED-owa tablica z migającą strzałką i napisem coś w rodzaju UWAGA WYPADEK. Policja, karetka, straż, ale raczej nikomu nic złego się nie stało. Mimo to byłem pod wrażeniem szybkości działania francuskich służb. U nas do takiej stłuczki to się czeka z godzinę, żeby przyjechała policja po to tylko, żeby winowajca lub jego ubezpieczyciel się nie wykpił.
Przed La Rochelle był konstrukcyjnie podobny most jak w Nantes, ale tak na oko to niestety o połowę mniejszy. Teraz miałem się gdzie zatrzymać, więc zrobiłem fotkę, bo też fajny.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 896206.jpg

Do Royan już nie daleko, ale te ostatnie kilometry strasznie mi się ciągneły. Teren był ciekawy, dużo lasów, jezior i kanałów wodnych, czy też rzek, ale czułem się coraz gorzej i chciałem tylko jakoś dojechać do tego Royan.
Minąłem fajny czynny kemping w lesie, ale ja koniecznie chciałem kemping nad Oceanem Atlantyckim a najlepiej z dostępem do plaży, więc jechałem dalej do samego Royan.
Dojechałem w końcu do celu, gdzieś po osiemnastej, jednak żadnego kempingu przy plaży nie znalazłem. Jest sporo kempingów, ale wszystkie na przedmieściach i większość już zamknięta. W sezonie to pewnie turystów tu nie brakuje, sądząc po ilości i wielkości tych kempingów.
W końcu znalazłem jeden całkiem sympatyczny, gdzie byli jacyś ludzie i zapytałem czy kemping czynny? Odpowiedzieli, że jak najbardziej, ale gdy poszedłem do recepcji, okazało się że zamknięte. Po chwili wyszedł jakiś Francuz z pełną buzią żab, albo czegoś innego i powiedział przez zęby, że jest już po osiemnastej, więc zamknięte. Pytam, go czy mogę zostać, bo motocyklem spokojnie przecisnę się przez zamknięty szlaban a zapłacę po prostu jutro rano, jeśli teraz nie chce otwierać biura.
Był chyba zły, że mu przerwałem posiłek i mnie zbył. Powiedział, że jest inny duży kemping Koklikos, czy jakoś tak i że on na pewno jest czynny o tej porze.
Cóż miałem zrobić, trzeba było poszukać tego Koklikos. Po drodze znalazłem jeszcze inne, ale kompletnie opustoszałe. Dotarłem w końcu tego Chochlika czy jak go tam zwał. Szlaban zamknięty, recepcja zamknięta, ale widzę gdzieś indziej światełko, to idę w stronę światła. Coś w rodzaju małego baru z daniami na ciepło i jest starsza pani w białym fartuchu i czapce.
Pytam się po angielsku czy kemping czynny a ona nic nie rozumie, no to po włosku, też nic, no to po polsku, ani tyle. W końcu zrozumiała o co mi chodzi i pokazuje, że dzisiaj już zamknięty. No to pytam na migi, gdzie mogę się tu przespać, byle by nie w hotelu, bo pewnie drogo. Ona nie wie. No to dalej naciskam, że jak nie ma gdzie to ja muszę tutaj bo jestem strasznie zmęczony i nigdzie już nie pojadę. Zadzwoniła ze swojego prywatnego telefonu do właściciela i podała mi słuchawkę. Właściciel świetnie mówił po angielsku i się zgodził, żebym został a jutro zapłacę. Oddałem słuchawkę a starsza pani coś jeszcze pogadała z właścicielem i kazała mi czekać.
Po 10 minutach przyjechała jakaś osiemnastolatka na skuterze, chyba córka albo wnuczka tej pani w białym fartuchu, bo z twarzy podobna. Przywitała się i kazała za sobą jechać. Szlaban zamknięty, jednak jest jeszcze na tyle miejsca, by mój obładowany jednoślad się przecisnął. Przejechaliśmy przez cały kemping, głównie składający się z domków aż do miejsca namiotowego. Namiotów jednak kompletnie brak, jest tylko jedna przyczepa kempingowa.
Zaparkowałem Jelonka pod drzewem i podziękowałem dziewczynce. Nie zdążyłem kupić nic do jedzenia a że się źle czułem jeść mi się wcześniej nie chciało, ale teraz już czuję konkretny głód. Przecież ta starsza pani miała coś do jedzenia w tej budce, no to zostawiam wszystko i idę z cieknącą śliną jak Obcy 4. No i pocałowałem klamkę. Pani w białym fartuszku już sobie poszła i zamknęła smakołyki na cztery spusty. Ślina cieknie dalej, ale zmrok zapada to trzeba najpierw namiot rozbić. Na szczęście mam zupkę Romana to z głodu nie umrę, tylko, że taka zupka bez pieczywa to nie zupka. Przynajmniej są nowe łazienki, ale kurka wodna gniazdka nie ma. Co jest grane? Wszystkie nieszczęścia się dzisiaj na mnie uwzięły? Czasem tak bywa, nazywam to prawo serii. Burza mózgów a właściwie to tylko jednego, ale za to dobrze wygłodzonego i zaczynam kojarzyć, że gdzieś w Jelonie powinienem mieć schowany kawałek przewodu elektrycznego.
Jest, znalazł się pod siedzeniem. Włożyłem go zaraz po tym jak kupiłem Jelonka, bo mnie fachowcy nastraszyli, że w chińczyku kable się same urywają podczas jazdy, to włożyłem w razie co. W końcu przyszła pora i się przydał, w prawdzie nie do Jelona, ale warto go było tyle wozić, bo teraz jest jak znalazł. Obskrobałem końcówki swoim traperskim scyzorykiem, uważając by się nie zaciąć żadnego palucha. Jeszcze tylko tego by mi brakowało. Okręciłem wtyczkę grzałki i zrobiłem prowizoryczne końcówki, które będę mógł wcisnąć do nietypowego gniazda. Nietypowego bo jest to specjalne gniazdo do podłączenia kampera i właściwą wtyczkę się zabiera z recepcji za odpowiednią opłatą. Recepcja zamknięta a ja chcę jeść. Znalazłem wolną skrzynkę elektryczną i odpaliłem zabójczą grzałkę. Zabójczą, bo nie wolno jej dotykać podczas pracy. Kopie przez metalowy garnuszek jak cholera.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 203058.jpg

Wtyczkę owinąłem izolacją dla bezpieczeństwa i woda się grzeje, że aż miło. Zdjęcie patentu zrobiłem następnego dnia, bo teraz było już zupełnie ciemno a ja nie chciałem zawracać na siebie uwagi lampą błyskową.
Gorąca zupka na chore ciało działa nieziemsko kojąco. Nawet prysznica nie wziąłem, żeby dodatkowo nie ryzykować, tylko umyłem co niezbędne i poszedłem spać. Noc ciepła, niebo gwiaździste to namiotu nie przykryłem plandeką, z resztą nie miałem na to siły ani ochoty.



Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 443
Widzianych krajów: Francja
Awarie: Wyciek oleju przy dźwigni sprzęgła.

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 896151.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: foxmolder dodano: 10 sty 2014, 13:28

Te plamy przy progach zwalniających to może jakieś francuskie znaki 3D. :D Bo miałem dwa samochody z żabojadowa i nie ciekły.
---
foxmolder
Forumowicz
 
Posty: 844
Rejestracja: 01 lip 2012, 13:53
Motocykl: -
Płeć: mężczyzna
Wiek: 49

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 15 sty 2014, 10:16

Dzień siódmy, piątek 6 września.


Gdzieś tak o trzeciej w nocy obudziła mnie burza z błyskawicami. Wiatr, szum deszczu i dyskoteka na niebie. Mam nauczkę, żeby za każdym razem przykrywać namiot plandeką. Teraz kropelki wody dostają mi się do środka. Jak długo burza trwała to nie wiem, bo włączyłem sobie MP3 w telefonie i mocno wcisnąłem do uszu słuchawki, by nie słyszeć tego co się dzieje na zewnątrz. Przy polskiej muzyce spałem do rana jak niemowlę.
Rano wszędzie jest nieprzyjemna wilgoć, dobrze, że w śpiworku mam suchutko i cieplutko, aż się nie chce wychodzić. Żeby było jeszcze fajniej to wstaję z bólem gardła a o bólu zmęczonych mięśni to już nie będę wspominał. Po gorącej kawie zrobiło mi się nieco lepiej.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 203866.jpg

Kemping o taki o, żadna rewelacja, typowy moloch. Pełno domków i tyle. Ludzi na kempingu tak z 30%. Sąsiad z przyczepy kempingowej to staruszek z żoną na wózku inwalidzkim. Przy drzwiach przyczepy dla ułatwienia ma zamontowany dla żony specjalny dźwig.
Z samego rana pobiegłem do mini baru by coś treściwego zjeść, ale bar nadal był zamknięty. Otwierają dopiero popołudniu. Trudno, poszedłem do recepcji zapłacić a tam pan mówi, że jakaś pani będzie dopiero po dziewiątej. No dobra niech im będzie.
Na kempingu są nawet niezłe baseny rekreacyjne, niestety pogoda do kitu a mnie choroba rozbiera to nie skorzystam a szkoda. Takie karygodne marnotrawstwo możliwości.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 170719.jpg

Na basenach nikogo nie ma, ale gdybym był zdrowy to pogoda by mnie nie powstrzymała. Czynne od dziesiątej. Zrekompensowałem sobie to gorącym prysznicem mimo wszystko. Na motocykl od razu nie wsiadam to taki prysznic może mi bardzo nie zaszkodzi.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 203673.jpg

Łazienka nowa i czysta, niestety po ulewie zrobiło się straszne błocko i po mojej wizycie już taka czysta nie była. Potem zupka na dokładkę. Już mi trochę zbrzydła, zwłaszcza bez pieczywa, ale grunt, że gorąca i powoduje obłudne uczucie sytości.
Zbliża się dziewiąta to idę uiścić dług. Miła, ładna pani na recepcji się przyjaźnie uśmiecha, ale już taka miła się nie wydawała, gdy powiedziała osiemnaście euro za jedną, małą, maleńką noc. Standard gorszy niż w Saint Michel a cena sporo wyższa. 80złoty niby nie majątek, ale jakoś tak znielubiłem ten kemping. Może dlatego, że sam nie czułem się dobrze a noc była mokra i poranek brzydki. Recepcja brzydka nie była, bo było to głównie miejsce uciech dzieci, których z resztą widziałem tylko sztuk kilka. Znaczy się dokładnie dwie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 170669.jpg

Dzieciaki mogły sobie chodzić po całym tym zameczku, zaopatrzonym w fajne tunele i zjeżdżalnie.
Na recepcji właśnie jakiś pan przywiózł świeże i pachnące bagietki. Tak bardzo jeszcze nigdy nie pragnąłem bagietki jak tego poranka. Wyszczerzyłem zęby do pani i poprosiłem o jedną do schrupania a pani zamiast mi sprzedać, powiedziała, że to tylko na specjalne zamówienie. Trzeba dzień wcześniej zamówić i wtedy przywożą. Nie będę tu przecież czekał 24h, żeby dostać chrupiącą bagietkę. Gdzie jest jakiś sklep, zapytałem? Pani wręczyła mi darmową mapę okolicy i zaznaczyła najbliższy spożywczak. Trochę daleko, by iść na piechotę, trzeba jechać. Zanim doszedłem do Jelonka to zmieniłem zdanie. Nie będę tu dwa razy jeździł, lepiej się spakuję bo szkoda czasu. Uzupełnię sobie zapasy po drodze.
Namiot jak na złość nie chce schnąć. Słoneczko się przebija zza chmur, ale jest duża wilgoć i nie schnie. Papierowe ręczniki z łazienki wchłonęły duże krople, tylko że całkiem do sucha się nie da. Szwędam się trochę po kempingu w nadziei, że w międzyczasie namiot doschnie. Nie chciałbym go zwijać mokrego, bo i tak puszcza wodę a przemoczony będzie jeszcze bardziej. Zeszło mi aż do południa a namiot i tak musiałem zwinąć wilgotny i obłocony.
Nadal nie czuję się dobrze i cały czas faszeruję się tabletkami, ale siedział tu dłużej nie będę.
Pojechałem do centrum Royan, coś przekąsić i popatrzeć na Ocean Atlantycki. Plaża ogromna i brak jakichkolwiek ludzi. Pewnie pogoda wszystkich skutecznie odstraszyła.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 077163.jpg

Pochodziłem sobie trochę po piachu, moczyć nóg w oceanie już nie miałem zamiaru. Dzisiaj to najchętniej siedziałbym gdzieś w ciepłym i suchym miejscu, bez konieczności ruszania się gdziekolwiek, no cóż powiedziało się A to trzeba powiedzieć i B. Najpierw jednak zjeść coś trzeba, bo ileż można chodzić na głodniaka?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 069089.jpg

Wzdłuż plaży jest pełno restauracyjek i barów, więc z małym conieco na ząb nie było problemu. Zjadłem łapczywie ciepłą pain pizzę. Nawet smaczne było. Różnych sklepików z tandetnymi pamiątkami też nie brakowało. Zupełnie jak u nas nad Bałtykiem.
Z miasta wydostałem się szybko bo nieduże i obrałem kierunek na Bordeaux . Pogoda taka sobie, słońca mało, dużo chmur, raczej chłodno, ale najważniejsze, że z nieba nic mokrego nie leci. Pierwszy większy market po drodze by uzupełnić pustki w spiżarni. Inter Marche, mają tego tu sporo i ceny całkiem przyzwoite.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060952.jpg

Chleb Polka, trochę mi to nie wygląda na polski chleb a tym bardziej na urodziwą Polkę, ale pewnie nigdy nie jedli polskiego chleba to nie wiedzą. Bardziej bym to nazwał polska bagietka, bo smakowało podobnie. No chyba, że te bagietki wypieka jakaś Polka na emigracji i tak sobie z sentymentu nazwała swój francuski wypiek?
Pod marketem, spokojnie zjadłem sobie drugie śniadanie, przy okazji przyglądając się tubylcom. Niektórzy tubylcy, widać było, że też się przyglądają co to za dziwak żre pod marketem, zamiast kulturalnie w restauracji, tak jak inni cywilizowani ludzie?
Zanim zdążyłem zakończyć konsumpcję, pod market, dostojnie zajechał jegomość na ciekawym jednośladzie. Francuski wynalazek ledwo jechał zostawiając za sobą kłęby dymu, ale kierowca w ogóle się tym nie przejmował. Chyba przesadził trochę z mieszanką do 2T, albo po prostu silnik już swoje wypracował. Po wielkości przestrzeni bagażowej można przypuszczać, że nawet bardzo duże zakupy się na pewno zmieszczą. Ten jednośladowy Peugeot, przestrzenią ładunkową zapewne zawstydził już nie jednego Peugeota nawet takiego na czterech kołach he he.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060906.jpg

Przy dokładnych oględzinach dostrzegłem, że pojazd ma napęd hybrydowy, spalinowo-mięśniowy. Tak jak w naszych rodzimych Komarkach, gdy brakowało mocy pod górę, można było sobie trochę popedałować, tak i tutaj. Konstruktorzy francuscy poszli jednak o krok dalej w rozwoju techniki i zamontowali dwa niezależne łańcuchy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060843.jpg

Jak się można domyśleć łańcuch cieńszy służył do napędu mięśniowego a ten nieco grubszy do spalinowego. Chętnie bym odbył jazdę testową tym sprzętem, ale nie było jak zagadać.
Za Bordeaux teren robi się winny. Wszędzie uprawy winorośli, miejscami jak okiem sięgnąć, rozciągają się winogrona. Nie brakuje też francuskich winnic z tradycjami.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 056093.jpg

Widać, że Francuzi uwielbiają swoje wina, z resztą nie tylko oni bo francuskie wina cenione są na całym świecie. Aż kusi żeby wstąpić do takiej starej winnicy i oddać się bez reszty degustacji, ale niestety nie mogę. Nie dla psa kiełbasa.
Miejscami jadę alejami utworzonymi z drzew platanów, ciągnącymi się po kilkadziesiąt kilometrów.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052739.jpg

U nas wycinają drzewa przy drodze, bo są niebezpieczne a we Francji nie wycinają, tylko zamontowali barierki ochronne.
Po lekach czuję się trochę lepiej, ale jazda na motocyklu szybko mnie nuży i męczy. Robię częste przystanki przy ciekawszych miejscach.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 049506.jpg

Zabytkowe miasteczko na skale a obok płynie spora rzeka. Teraz jest uregulowana, ale w dawnych czasach może często wylewała i dlatego całe miasteczko zbudowano na wypiętrzonej na kilkanaście metrów skale? Teraz już pewnie nie wylewa, bo dołem biegnie droga i pojawiła się nowsza zabudowa. Między innymi fajny bar, prowadzony przez sympatycznego Francuza z pyszną kawą, którą miałem przyjemność delektować.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 049500.jpg

Właściciel siedział przy stoliku i rozmawiał z jakimiś klientami, albo swoimi przyjaciółmi. Gdy wszedłem wstał, podszedł do mnie i podał dłoń na przywitanie. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, wchodzę do kafejki a tu ktoś wstaje ze stolika, podchodzi i się wita, jakby mnie znał a może mnie z kimś pomylił?
Poprosiłem o dużą kawę z mlekiem. Dostałem w eleganckiej filiżance i nawet nie była droga, bo zapłaciłem dwa euro trzydzieści, czy czterdzieści centów. Już dokładnie nie pamiętam.
Pan potem jakby nigdy nic wrócił sobie do rozmowy przy stoliku. Nie śpieszyłem się z wypiciem kawy a potem poszedłem pozwiedzać trochę miasteczko.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 051423.jpg

Nawet nie wiem jak nazywa się to miasto. Rozruszałem trochę kości na nietuzinkowej starówce, więc mogę znowu kawałek posiedzieć na motocyklu.
Gdy odjeżdżałem znajomy Francuz z kafejki machnął mi ręką na pożegnanie. Może to był motocyklista i dlatego? Proste gesty a niezmiernie cieszą, zwłaszcza gdy się jest samemu w obcym kraju. Każdą życzliwość ludzką odczuwa się w dwójnasób, czego efektem jest to, że zapamiętałem to zdarzenie do dziś i mogę o tym wspomnieć w mojej skromnej pisaninie.
Kilometry pod kołami uciekały a ja zaczynałem się czuć coraz lepiej. Może to leki a może to po tej kawie z odrobiną ludzkiej życzliwości.
Moja poprawa nastroju jednak nie trwała długo, bo na szybce kasku pojawiły się pierwsze krople. Najpierw malutkie a potem coraz większe, aż musiałem się zatrzymać i ubrać przeciwdeszczówkę. Leje jak z konewki i nie chce przestać. To nie pojedyncza chmura spod której w końcu się wyjedzie, ale całe zachmurzone niebo po horyzont. Aż się odechciewa jechać w tym kierunku, jednak sam sobie zgotowałem takie atrakcje to uparcie jadę, od czasu do czasu zgarniając rękawiczką krople z szybki, by choć trochę widzieć przed sobą.
Po jakichś dwóch godzinach zobaczyłem dziurę w niebie. Takie okrągłe, jasne kółko, wycięte w chmurach, przez które zaglądało słońce. Jadę w tym kierunku, by choć na chwilę wyrwać się spod tego ulewnego deszczu. Po jakichś trzydziestu kilometrach udało się i przestało padać. Jest zupełnie sucho, tutaj deszcz jeszcze nie dotarł.
Znaki pokazują, że za kilkanaście kilometrów wjadę na autostradę a tego nie chcę, bo potem ciężko będzie znaleźć miejsce do spania. Szybka decyzja i szukam miejsca tu gdzie jestem, póki nie pada. Kilka bocznych dróżek sprawdziłem, ale wszędzie coś jest nie tak. To za blisko drogi, to na widoku, to znowu za blisko jakiegoś zakładu. W końcu wjechałem na tereny rolnicze, ale niestety wszystkie wjazdy do pól są zagrodzone szlabanami.
Podjechałem pod jeden z nich i widzę, że jest kłódka, ale nie zamknięta, więc podniosłem szlaban i wjechałem między kukurydzę. Wjechałem tak głęboko, żeby mnie nie było widać.
Znalazłem fajne miejsce nad strumyczkiem, czy też rzeczką, taki niecały metr szerokości. Woda w rzeczce mętna, więc pewnie gdzieś wyżej leje z nieba, zatem trzeba się pośpieszyć.
Rozbiłem lekko wilgotny namiot, przykryłem plandeką i nawet znalazłem kawałek kija do podparcia wejścia. Potem szybko dobytek do środka, Jelonka pod pokrowiec i już jestem gotowy na najgorsze.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 049478.jpg

Kemping Kukurydziany w pełnej okazałości. Całkiem fajne miejsce, cisza i spokój.
Obok było spore urządzenie do podlewania, ale dzisiaj raczej podlewać tu nie będą.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 049443.jpg

Niedaleko w krzakach znalazłem zamocowaną na betonowym fundamencie elektryczną pompę z rurą ssącą zanurzoną w rzeczce. No proszę, nawet prąd tutaj jest podciągnięty, niestety mojej grzałki nie ma jak podpiąć, z resztą nie mam nawet na to czasu bo zaczyna kropić.
Schowałem się w namiocie i przy dźwiękach rozbijających się kropel o plandekę przygotowałem sobie romantyczną kolację. Romantyczna jednak nie była, bo co to za przyjemność siedzieć samemu w obcym kraju w małym namiociku w strugach deszczu i zatapiać zęby w suchej bagietce. Już mi te bagietki nie smakują.
Zanim zmrok zapadł, zlokalizowałem jeszcze na mojej nowej mapie mniej, więcej gdzie jestem. Jakieś 30-40 kilometrów przed Tuluzą. Pogadałem trochę przez międzynarodowe łącza z BabaLucą i poszedłem spać w strugach deszczu.
Doskwiera mi już brak rodziny, żony i dzieci. Na chwilę to fajnie się wyrwać z domu, ale na dłużej to już się tęskni.




Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 385
Widzianych krajów: Francja
Awarie: Jelonek jest w lepszej kondycji niż ja.

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 049404.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron