Dzień ósmy, sobota 7 września.
W nocy leje jakby się wściekło. Sprawdzam namiot, ale wygląda na to, że nic nie przecieka.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 604044.MP4
Jest trochę wilgoci, jednak to tylko skrapla się para z mojego oddychania. Deszcz hałasuje waląc kroplami o plandekę, to starym sposobem słuchawki do uszu i polskie MP3.
Od razu przyjemniej i można beztrosko spać do rana.
Świt przyszedł nawet nie wiem kiedy. Wyłączyłem muzykę i usłyszałem ciszę. Nie pada, jest dobrze. Na zewnątrz wszystko mokre, jednak najważniejsze, że z nieba nie leci. Jelonek pod pokrowcem cierpliwie czeka na kolejne przygody. Moja nowa namiotowa podpórka spisała się wyśmienicie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592201.jpg
Deszczówka spływała po plandece jak po kaczce a ja mogłem spokojnie przeżyć noc bez potopu. Niebo zachmurzone, ale delikatnie jakby się miejscami słoneczko przebijało.
Nie ma co marnować czasu, trzeba wziąć się za suszenie. Strząsanie kropel niewiele daje, zatem potrzeba matką wynalazków i już mam doskonały sznurek do suszenia. Bazille się nazywa, to chyba Bazyli po naszemu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592199.jpg
W nocy musiało nieźle dawać z nieba, bo z małego niepozornego strumyczka zrobiła się całkiem konkretna rzeczka. Poranna toaleta w takiej mętnej wodzie raczej odpada.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592200.jpg
Spokojnie jem sobie śniadanko a tu z nieba kab, kap i kap. Potem coraz bardziej. Orz kurka wodna, nie tak miało być. Szybko ubieram się w skóry, potem śpiwór, karimata, namiot, już mokry, bo obfite warkocze z nieba lecą. Rozwieszony na Bazylim pokrowiec i plandeka ociekają wodą. Nic się nie chce zmieścić na swoim miejscu, zwijam mokre z błotem z trawą. Tak na szybko, byle jak, byleby jak najszybciej przytroczyć do Jelonka.
Też już jestem mokry, od środka, bo się spociłem tym nagłym zrywem a od zewnątrz od ulewnego deszczu.
Nie ma co, przeciwdeszczówkę i tak trzeba założyć. Klei się do mokrej skóry, będę miał co najwyżej swoją własną saunę, albo ruską banię jak patyków do biczowania nazbieram.
Jestem w końcu w pełnym rynsztunku, teraz niech już sobie leje, mam to gdzieś. Jelonek się odezwał po mokrej nocy, jak zwykle od pierwszego naciśnięcia startera. Lubię ten chiński motocykl. No to jedziemy, mokra trawa i polne błoto robią wszystko, żebyśmy jednak zostali na trochę dłużej, ale my z Jelonkiem uparcie chcemy się wydostać. Trochę zamiatało tylnym kołem, ale mokre pole to dla Jelonka nie pierwszyzna. Szlaban w górę i jesteśmy wolni, znowu możemy pojechać tam gdzie nas opony poniosą.
Złośliwie przestało padać, kierunek Tuluza, silnik się rozgrzewa a ja się zaczynam suszyć.
Tuluzę chciałem zobaczyć, więc skręciłem wprost na centrum a tam zielono od sporej liczby starych drzew. Znowu zaczyna kropić. Do miasta jak gdyby nigdy nic można sobie wpłynąć stateczkiem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592197.jpg
Zdjęcie mi nie wyszło bo znowu zaczęło padać i aparat mi się zawilgocił. W kanale wodnym pełno różnego rodzaju stateczków, były też pływające restauracje. Wjechałem na starówkę, ale ściana deszczu zniechęciła mnie do wyciągania aparatu i robienia kolejnych zdjęć, więc więcej zdjęć z Tuluzy nie będzie a szkoda.
Miasto jest z piątego wieku zostało założone przez Rzymian nad rzeką Garonną, w późniejszym okresie Tuluzę nazywano różowym miastem, ale nie od organizowanych tam parad wolności, ani dziwnie ubierających się mieszkańców, tylko od cegły budowlanej, która miała różowy odcień. W Tuluzie nie brakuje dostępu do wody, ma ona nawet połączenie kanałem z Morzem Śródziemnym. Z ciekawostek to podobno jest to miasto bardzo studenckie i znajduje się tam zaawansowane centrum badań lotniczych i kosmicznych.
Cały czas ściana deszczu, więc moje zwiedzania starówki zakończyło się szybko. Nie ma sensu tu dalej moknąć. Wydostałem się na obwodnicę i tam na pierwszej stacji benzynowej postanowiłem to oberwanie chmury trochę przeczekać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592196.jpg
Ściągnąłem przeciwdeszczówkę, by podsuszyć skórę i się nieco ogrzać. Gorąca kawusia i conieco na ząb, odrobinkę odbudowuje nadszarpnięte morale.
Czekam ze czterdzieści minut, ale nadal pada, może trochę mniej, ale na suchy asfalt pod kołami nie ma co liczyć. Na stacji miałem czas by uważniej przyglądnąć się okolicznej mapie i wiem, gdzie mniej, więcej chcę jechać. Wcisnąłem na siebie przemoczoną przeciwdeszczówkę i obrałem kierunek na Hiszpanię. Tam to jest zawsze ciepło i sucho. Przynajmniej na filmach tak pokazują. Jedzie się mało komfortowo, nie dość, że jest chłodno i mokro, to jeszcze zaczął wiać silny wiatr a rozpędzone samochody skutecznie zachlapują mi wizjer. Muszę co chwila przecierać rękawiczką szybkę by cokolwiek widzieć. Niedobrze, bo już druga para rękawiczek zaczyna mi przemakać a palce robią się zgrabiałe.
Co jakiś czas robię sobie małą przerwę i suszę rękawice na rozgrzanych cylindrach. Potem takie gorące rękawiczki, niczym z piekarnika zakładam na dłonie i jest przez chwilę przyjemniej. Deszcz czasami na kilka kilometrów odpuszcza po czym znów powraca by mnie do szczętu przemoczyć. Woda pod ciśnieniem wciska się w każdy zakamarek.
Za Saverdun się trochę pogubiłem. Nie byłem pewien na którą drogę wjechać, bo nigdzie nie było wskazówki z numerem drogi, takim jak na mojej mapie. Zatrzymałem się na krzyżówce i w deszczu rozłożyłem swoją papierową mapę. Nie muszę mówić co się dzieje z papierem, gdy zetknie się z wodą. W takich warunkach niezastąpiona jest foliowana mapa, albo po prostu wodoodporny GPS z prawdziwego zdarzenia. Długo nie stałem i sama zatrzymała się Renówka. Szyba się odsunęła i usłyszałem po angielsku; w czym mogę pomóc?
Pokazałem palcem na obwisłej mapie, gdzie chcę jechać i sympatyczny młody człowiek (wyglądał na studenta) potwierdził, że w dobrym kierunku jechałem. Podziękowałem ładnie, uścisnęliśmy sobie dłonie i zająłem się składaniem mokrego papieru a Renówka odjechała w swoją stronę. Mapa zaczęła mi się rozłazić w dłoniach, ale może być mi jeszcze potrzebna to staram się jak mogę by jeszcze ją uratować.
Droga fajna, bo zaczynają się pojawiać zakręty i lekkie pagórki. Teren rolniczy i na wzniesieniach doskonale widać panoramę okolicy. Zaczyna mi się coraz bardziej podobać i nawet z czasem przestaje padać. Znowu chce się jechać. Małe wioseczki, po kilka domków, oddalone od siebie po 15-20 kilometrów. Czym mniejsze zaludnienie, tym jakoś tak fajniej.
W końcu wjechałem do jakiegoś miasteczka nad rzeczką, nawet nie wiem co to za rzeka ani co to za mieścina, poza tym, że wygląda na starą i zabytkową.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592191.jpg
Ładny widok, deszcz nie pada, to pora zrobić sobie większą przerwę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592190.jpg
Jest fajny park i zupełnie pusty, bez ludzi a wokoło ciekawych zabytków nie brakuje.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592189.jpg
To chyba kiedyś był kościół, ale teraz już nie jest. W tych zabytkowych krużgankach znalazłem zupełnie dostępną i darmową ubikację z bieżącą wodą. Szkoda tylko, że grzałki nie było do czego podpiąć.
Jelonek już potrzebuje wymiany oleju, to w sumie dobre miejsce. Od dłuższego czasu żywego ducha nie widziałem, zatem nikt nie powinien mi przy tej operacji przeszkadzać.
Do wymiany oleju przygotowałem się już wcześniej. Wziąłem ze sobą olej Lotos półsyntetyczny 10W/40 i strzykawkę z wężykiem. W warunkach polowych odkręcanie korka spustowego może być nieco kłopotliwe i zawsze się coś oleju rozleje a tego tu bym nie chciał.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592187.jpg
Duża strzykawka 100ml powinna szybko dać sobie radę. Wiadomo, że całego oleju z dna nie wyssie, ale tutaj nie ma to większego znaczenia. Ważne, żeby silniczkowi wymienić stary olej na nowy. Szesnaście razy i powinno być git. Wysysam zatem gorący olej, strzykawka za strzykawką.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592186.jpg
Na początku idzie świetnie, ale po chwili zatrzymuje się samochód. Jakiś Francuz i coś do mnie mówi w swoim języku. Chyba pyta czy coś mi się stało z motocyklem? Po angielsku nie rozumie to pokazuję mu na migi, że wszystko jest ok. i dam sobie radę bez problemu.
Chyba zrozumiał bo odjechał. Nie lubię gdy mi ktoś patrzy na ręce.
Znowu zaczęło padać i to w takiej chwili, nie mogło pięć minut poczekać? Stary olej wyssałem, tylko, że muszę wlać jeszcze nowy. Ręce mi się trzęsą z pośpiechu, lejka sobie nie wziąłem, ale od czego jest strzykawka. Znowu zatrzymał się czarny samochód, patrzę a to ten sam. Auto to samo, ale w środku siedzi już dwóch facetów a ja mam silnik suchy, bez oleju. Niestety takim nie da się skutecznie uciekać. Zamordują, okradną, albo kto wie co gorszego jeszcze? Cały czas leje jakby się wściekło a oni nie czekają tylko od razu wysiadają z auta. Jeszcze trochę i będę miał deszczówkę w silniku, olej nie będzie mi już potrzebny.
Podeszli do mnie i ten drugi mówi coś do mnie i nawet rozumiem, bo mówi po angielsku. Ten pierwszy specjalnie przywiózł swojego kolegę, który zna dobrze angielski, żeby się ze mną porozumieć. Chcą mi pomóc. Okazało się, że ten pierwszy też jest motocyklistą i mówi, że tu niedaleko ma kolegę, który ma warsztat motocyklowy i tam będę mógł spokojnie wymienić olej.
Wytłumaczyłem im, że niestety, ale za późno, gdyż silnik jest teraz bez oleju i w takim stanie nie mogę go pod żadnym pozorem odpalić, bo się zatrze, zanim gdziekolwiek dojedziemy.
Ten drugi Francuz wsiadł do samochodu, bo z nieba rzuca coraz większymi żabami a ten pierwszy wyciągnął parasol i trzyma nade mną, żeby mi woda nie leciała do silnika. Nie czekam, tylko szybko zaciągam strzykawki ze świeżym olejem i natychmiast wpuszczam do silnika. Opróżniłem obie butelki i zakręciłem korek. Teraz niech sobie leje.
Stary olej z butelki po mineralnej, przelałem do butelek z napisem Lotos, żeby było wiadomo, dla służb komunalnych, co jest w środku i postawiłem obok kosza. Francuz mówi, że spokojnie może zużyty olej zabrać i zawieźć do warsztatu kolegi. Potem zaprasza mnie do siebie na kawę. W takich okolicznościach chętnie skorzystam. Zauważył, że wyciągam rękawiczki wciśnięte miedzy silnik a zbiornik paliwa. Tłumaczę mu, że tym sposobem przez kilka minut, całkiem nie wyschną, ale przynajmniej są ciepłe. Start, jedynka i już jadę za nimi. Kurcze nawet nie sprawdziłem stanu oleju, czy przypadkiem w tym pośpiechu nie nalałem za mało?
Zajechaliśmy pod jakąś starą, zabytkową kamienicę. Pod kamienicą zaparkowany był czarny motocykl. Kolega francuz mówi, że to jego. Oczywiście pochwaliłem, że jeździ całkiem fajnym sprzętem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592185.jpg
Weszliśmy do kamienicy przez bardzo stare, zniszczone drzwi a później wydrapaliśmy się po równie starych i trzeszczących drewnianych schodach. Na klatce schodowej panował półmrok. Sceneria jak z horrorów he he. Na samej górze zaskrzypiały kolejne drzwi i pojawiło się jakieś światło. Wchodzimy do środka.
Mieszkanie raczej skromne, ale za to gorąca, prawdziwa francuska kawa przepyszna. Pogadaliśmy trochę o pogodzie (niestety ma lać cały weekend) i o tym skąd się tu wziąłem.
Mówię, że jadę teraz w hiszpańskie góry. Pytali dokładnie, gdzie jeszcze byłem i czy często tak sam jeżdżę? Pokazałem im zdjęcia z Paryża i ze Wzgórza Świętego Michała. Najbardziej jednak zaskoczeni byli, że tak daleko jeżdżę sam i że śpię po krzakach. Pytali, czy się nie boję? No czasami się trochę boję, ale inaczej nie mam możliwości by coś w życiu zobaczyć, zwłaszcza przy skromnym budżecie. Jak im jeszcze powiedziałem, że mój motocykl ma tylko 250cc pojemności i niespełna osiemnaście koni mechanicznych to wymiękli zupełnie. Już im nawet nie mówiłem, że to chińczyk, bo i tak na mnie patrzyli jak na wariata.
Kolega Francuz motocyklista pokazał mi też swoje motocyklowe zdjęcia. Głównie z gór, ale z jednego był naprawdę dumny, on a w około pole marihuany. Ciekawe w którym miejscu Francji to zdjęcie zrobił? Nie chciał powiedzieć.
Zasiedziałem się tam trochę, ale pora ruszać dalej. Podziękowałem za pomoc i za pyszną kawę i pożyczyłem miłego dnia a oni mi szczęśliwej podróży. Zrobiliśmy sobie jeszcze na koniec pamiątkową fotkę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592184.jpg
Ten w spodenkach to motocyklista a ten drugi świetnie mówił po angielsku. Bardzo sympatyczni i życzliwi ci Francuzi. O Francuzach nie miałem wyrobionego zdania, bo do tej pory mało miałem z nimi do czynienia, ale teraz będę bardzo miło wspominał francuską gościnność.
Gdy już miałem wychodzić, kolega motocyklista macha, żebym zaczekał. Za chwilę przynosi swoje motocyklowe rękawice i chce mi je dać. Oczywiście odmawiam, ale bardzo nalega i pokazuje mi że nie są to zwykłe rękawice, tylko mają w środku wszytą nieprzemakalną folię. Są już trochę zniszczone, ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. Jeszcze raz się pożegnałem, podziękowałem za niespodziewany prezent i wyszedłem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 679846.jpg
Za drzwiami ściana deszczu, pada jakby mnie chciało utopić, zatem kask ubieram jeszcze w drzwiach. Silnik w Jelonku cały w wodzie, ale i tak odpalił bez problemu. Rozgrzeje się, to woda odparuje. Komfort jazdy w suchych rękawicach to jak przesiąść się z syrenki 105L do mercedesa. Niestety rękawice wytrzymały niecałe dwie godziny, ale mimo wszystko dzięki folii wiatr tak nie przewiewał i było w nich trochę cieplej. Z resztą moje ocieplane narciarskie, też miały być wodoszczelne a po pół dnia w deszczu zrobiła się z nich mokra szmata. Dobrze, że przynajmniej nakładki na buty mam szczelne i w butach sucho i ciepło. Przeciwdeszczówka natomiast nie chroni tak jak powinna, bo ubrałem ją na mokrą skórę to wilgoć przeszła przez resztę suchych ubrań. Wody nie puszcza, ale i tak jest mało komfortowo. Jak człowiekowi jest ciepło i sucho, to nawet jak bardzo pada nie jest źle, ale jak zaczyna się odczuwać na swoim ciele wilgoć i chłodny wiatr, wszystkiego się odechciewa.
Kolejne kilometry pokonuję już tak trochę na siłę, mimo to watro, bo na horyzoncie zaczyna się trochę przecierać. Małe górki i pagórki robią się coraz większe i większe aż zaczyna mi się coraz bardziej podobać i chęci ponownie wracają. Góry uwielbiam i w górach zawsze dostaję dodatkowej energii i motywacji.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592183.jpg
Rozglądam się za stacją benzynową, bo kończy mi się paliwko. Mijam różne miejscowości ,ale stacji brak. Udało się w końcu znaleźć pod marketem, bezobsługową stacyjkę tylko z jednym dystrybutorem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592182.jpg
Przy okazji zrobiłem niezbędne zakupy w małym markecie. Ceny owoców zabijają.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592181.jpg
Trzynaście złoty za kilogram jabłek. Wziąłem dwa banany bo były o jeden euro tańsze.
Nareszcie przestało padać. Asfalt nadal mokry, ale przynajmniej z nieba nie leci.
Wspinam się coraz wyżej i góry też robią się coraz większe. Robi się też coraz zimniej.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592173.jpg
Trasa biegnie coraz ostrzej pod górę i zamiast piątego biegu, używam czwartego i trzeciego.
Pojawiają się też fajne serpentynki i widoki, że dech zapierają. Tego mi trzeba było. W górach czuję się jak ryba w wodzie. Już myślałem, że wyjechałem na sam szczyt, ale nie, na razie jest jakieś przejście graniczne. Są tam umundurowani strażnicy i podejrzliwie patrzą się w moją stronę. Całe szczęście, że tylko patrzą i mnie nie zatrzymują to grzecznie jadę dalej. Kontrola raczej wyrywkowa, bo co któryś samochód jednak sprawdzają.
Przejechałem kilka kolejnych kilometrów i nie wierzę własnym oczom. Cywilizacja tutaj?
Na wysokości około 2000m n.p.m hotele, parkingi, markety, restauracje i kto wie co jeszcze?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582279.jpg
To tak jakby u nas na Kasprowym wybudować Tesco razem z Biedronką.
Jestem w Andorze, małej, górskiej krainie. Powodem istnienia tego centrum handlowego tak wysoko w górach są ceny. Jest znacznie taniej niż we Francji i Francuzi tłumnie wdrapują się swoimi samochodami wysoko w górę, żeby się obłowić tanich produktów. Jest też pełno stacji benzynowych, czyli paliwo musi też być tańsze a ja dopiero co tankowałem. Gdybym wcześniej wiedział.
Jakieś prześwity świadomości mam, że gdzieś już te widoki na zdjęciach widziałem, chyba w relacji z wyprawy jakiegoś polskiego motocyklisty? Dawno musiało być bo niewiele pamiętam. Normalnie to jestem zaskoczony tym co tu oglądam, jakbym odkrył zupełnie nowy kraj na mapie he he.
Zostawiłem Jelonka na jednym z parkingów i poszedłem do McDonald’sa się ogrzać i wygonić głoda. Wziąłem kawusie i coś ciepłego do jedzenia, ale wcale tanio nie było. Ceny w fastfudzie prawie jak we Francji i można tez płacić w euro. Na zewnątrz zimno i mokro a w środku gorąco. Człowiek jak cebula, ma warstwy, których się trzeba pozbyć. Przyjemnie się siedzi w tym ciepełku i aż się nie chce wychodzić, tylko, że zostać tu nie mogę. Hotel może i tańszy niż we Francji, ale nadal nie na moją kieszeń. Namiotu też nie ma gdzie rozbić. Dookoła góry i stromizny a jak było jakieś płaskie miejsce to od dawna zostało wykorzystane w celach komercyjnych.
W McDomaldzie jest nawet winda i jedzie się nią od marketu do marketu. Pięter jest ze sześć i na każdym coś innego. Kosmetyki, tekstylia, alkohole, elektronika. Nie trzeba nawet nigdzie wychodzić na zewnątrz by się obłowić. Na kilku produktach porównałem ceny i jak dla mnie to podobnie jak u nas w kraju. Chciałem coś kupić na pamiątki dla rodziny, ale jakoś tak na nic nie mogłem się zdecydować. Zrobiłem parę fotek i na tym moje zakupy się skończyły.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582274.jpg
Na zewnątrz zimno. Na szczęście nie pada, ale wieje ostry przeszywający wiatr. Trochę podsuszyłem wilgotne ubrania i po włożeniu na siebie wszystkich warstw zimno nie jest tak bardzo odczuwalne. Jest nieźle, moje stare rękawiczki na silniku już prawie wyschły.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582277.jpg
Jak widać jest trochę wolnych miejsc na parkingach, ale to pewnie ze względu na złą pogodę.
Mimo to straż miejska też chce zarobić i od razu jeżdżą sobie lawetą i szukają tych co nieprawidłowo zaparkowali. Taki mandat wystawiony w Andorze dla Francuza jest pewnie nieskuteczny a jak odholują mu samochód, to jeszcze musi zapłacić za lawetę i parking strzeżony. Dobrze, że Jelonka zaparkowałem na darmowym parkingu a nie bezpośrednio pod McDonaldem, tak jak pierwotnie miałem zamiar. Potem zauważyłem, że był tam zakaz i dlatego nikt nie stawał. Znowu jadę ostro pod górę, stacje benzynowe rosną jak grzyby po deszczu. Jedną nawet zrobili na zboczu góry. Wyrąbali prawie jaskinię i postawili tam dystrybutory z paliwem. Przy stacji termometr pokazuje 5,6 stopnia na plusie, to już wiem, dlaczego jest mi tak zimno. Trzy dni temu pławiłem się w ciepełku a teraz mam atak zimy. Tylko patrzeć jak zaspy zacznie robić. Przecież przyjechałem do ciepłych krajów a nie na Syberię? Najlepsze jest to, że właśnie teraz w Polsce jest 25 plus, słoneczko i ani kropelki deszczu. To się nazywa mieć farta. Dobrze, że chociaż nie pada i widoczki bajeranckie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582271.jpg
Wyjechałem na sam szczyt a po drugiej stronie wszystko we mgle. To nie mgła, to najzwyklejsza deszczowa chmura. Zimny wiatr, deszcz i kiepska widoczność, czy może być jeszcze gorzej? Do tego na samochody tubylców z rejestracją AND, trzeba uważać, bo po mokrych zakrętach jeżdżą mało ostrożnie. Jak widać już się zdążyłem odzwyczaić od polskiego stylu jazdy. Czasem z chmur wyłaniają się jakieś hotelowe budynki, ale nie ma przy nich już tak rozbudowanej komercji. Te ichnie górskie hotele nawet ciekawie komponują się z krajobrazem.
Znowu nic nie widać a do tego robi się coraz ciemniej. Po zapadnięciu zmroku moje motocyklowe światło na pewno nie da sobie rady w tych trudnych warunkach. Śpieszę się by jak najszybciej zjechać na dół. Czym niżej, tym cieplej i większa szansa na znalezienie dobrego miejsca pod namiot.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582270.jpg
Zjechałem poniżej pułapu chmur i znowu zaczęło być coś widać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582269.jpg
Trafiłem do nieba, czy raczej do piekła? Pada znacznie mniej, ale nadal jest zimno.
Dojechałem w końcu do stolicy Andory, czyli do Andory. Dokładnie to nazywa się Andorra la Vella. Miasto położone jest we wschodnich Pirenejach na wysokości 1400m n.p.m. czyli nadal wysoko. Jest to chyba najwyżej położona stolica w Europie. Miasto to jeden wielki kurort narciarski, choć słynie też z produkcji ciekawych mebli i brandy. Ponieważ jest to raj podatkowy, rdzenni Andorianie, czy też Andorczycy są w mniejszości, jakieś 33%, reszta to napływowi Hiszpanie, Portugalczycy i Francuzi. Oficjalnym językiem jest kataloński. Nawet nie wiedziałem, że taki język istnieje. Wiele fotek nie zrobiłem, bo było już ciemno a wtedy moja głowa zaprzątana była szukaniem noclegu, ale od czego jest Internet. Tak mniej więcej w dziennym świetle wygląda stolica tego górskiego państewka.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829421.JPG
Zimową porą to Andora będzie wyglądała bardziej tak:
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829393.JPG
Że też dawniej ludziom chciało się osiedlać w takich dużych i nieprzyjaznych dla człowieka górach. Teraz to jest luzik, bo jest prąd elektryczny i wygodne samochody, ale gdy tego nie było, to na pewno lekko się tam nie żyło.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829349.JPG
No i weź tu człowieku wybuduj sobie w tych Pirenejach miasto, ot tak dla fantazji.
Zajechałem na stację benzynową, niech i ja coś skorzystam z tego raju podatkowego. Niestety weszło mi tylko 3L. Jelonek w górach jak na złość pali mniej niż na autostradzie. Paliwo tańsze niż we Francji, ale szału nie ma, bo cena podobna do naszej, coś koło5,5zł za litr.
Obiecałem sobie, że po ciemku nie będę na tej wyprawie jeździł, ale nie mam wyjścia, bo nadal nic do spania nie znalazłem.
Noc, duży ruch i mokry asfalt to nie jest dobre połączenie dla zmęczonego motocyklisty.
Dojechałem do granicy z Hiszpanią. Wygląda na to, że dzisiaj będę spał w Hiszpanii, pierwszy raz w życiu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582266.jpg
Pierwsza miejscowość w Hiszpanii i zjeżdżam z głównej, bo zmęczenie daje mi już popalić.
Jest kilka domów, tylko, że działeczki małe i nie ma się gdzie schować. Dojechałem do ruin jakiegoś zamku, ale obok jest dom przy którym chodzą ludzie i mnie zauważyli. Dalej jest jakaś mała łąka. Niestety wypełniona hiszpańskimi krowami, szczelnie ogrodzona i zamknięta. Poza tym to nocnego spotkania z hiszpańskim bykiem nie będę ryzykował. Wyjechałem z wioski i szukam dalej. Jest jakaś droga w las, stromo pod górę. Może tam znajdzie się kawałek pod namiot? Jedynka, ogień w tłoki, ujechałem kawałek i czuję, że motocykl zaczyna się zapadać. Wrąbałem się w jakiś grząski teren i już dalej nie wyjadę. Do tyłu też nie da rady. Zszedłem z motocykla i sam wpadłem powyżej kostek w błoto. Ale się wpakowałem. Zimna noc, nieznane miejsce i do tego utopiłem motocykl w błocku. No i co ja teraz zrobię? Po co mi to było? Nie masz kasy na hotele człowieku, to siedź w domu.
Mobilizacja wszystkich sił i ciągnę do tyłu Jelonka, tyle ile mogę. Przednie koło poszło na bok ślizgiem o pół metra. Dobre i to. Kilka takich akcji i podciągając przód motocykla udało się Jelonka obrócić o sto osiemdziesiąt stopni. Wbiłem jedynkę, tylne koło mieli i tylko się głębiej zapada. Zszedłem z motocykla i pcham z całych sił na półsprzęgle. Nareszcie wyszedł z błocka hurraaa! Jestem uratowany i cały mokry od potu. Teraz tylko zjechać z tej stromizny. Opony oblepione błotem, więc ślizgam się jak po maśle. Tylko się nie wywalić, tylko się nie wywalić. Kawałek w dół i mała przerwa na rozluźnienie mięśni, potem znowu kawałek i znowu. Nie sądziłem, że tak wysoko wyjechałem a teraz muszę stąd bezpiecznie zjechać.
Myślałem, że ucałuję asfalt, gdy na niego wjechałem i odzyskałem przyczepność. Jedynka, dwójka, trójka i błoto fruwa po okolicy, niczym z wiejskiego rozrzutnika. Ja wyglądam, jakbym się taplał w błocie razem z dzikimi świniami. Nie obchodzi mnie to jednak, chcę tylko się gdzieś położyć i zasnąć. Jest w końcu jakieś miasteczko a za nim są łąki. Wybrałem jedną z nich i znalazłem szutrową drogę wzdłuż jakiejś sporej rzeki. Wybrałem miejsce możliwie najbardziej osłonięte od głównej drogi, ale coś mnie tknęło, więc zostawiłem Jelonka na szutrówce i poszedłem obadać teren piechotą.
W tych ciemnościach wlazłem w wodę po kostki. Trawa była wysoka i nie było widać, że łąka zalana wodą. Znowu bym się wpakował obładowanym żelastwem w niezłą kabałę.
W końcu znalazłem suchy kawałek łąki, może nie suchy, bo wszędzie padało, ale przynajmniej nie pod wodą. No i wykrakałem, zanim zdążyłem wjechać na upatrzone miejsce z nieba lunęło jak z wiaderka. Czy może być jeszcze gorzej? Przypomniały mi się chwile gdy dwa lata temu byłem na wskroś przemoczony w Alpach austriackich.
Zamiast płakać i zgrzytać zębami, uruchomiłem procedurę awaryjną, już wcześniej wypracowaną właśnie w tych Alpach.
Punkt pierwszy – wyciągnąć latarkę oraz pokrowiec motocyklowy i w strugach deszczu przykryć Jelonka, razem z tobołami.
Punkt drugi - wyciągnąć spod pokrowca namiot i jak najszybciej rozłożyć, nie zważając na pogodę i inne nieprzyjazne okoliczności.
Punkt trzeci (wymyślony na bieżąco) – jak najszybciej wyciągnąć plandekę i przykryć mokry namiot. Zawsze to mniej wody wpadnie do środka.
Punkt czwarty – cały dobytek jak najszybciej przenieść z motocykla do namiotu.
Punkt piaty – ściągnąć kask, wsadzić głowę do namiotu i rozwinąć dziurawą karimatę
Punkt szósty – wejść w całości do namiotu, zabarykadować drzwi, zdjąć wszystkie mokre części ubrania i odsunąć je od siebie możliwie najdalej.
Punkt siódmy – wsunąć się do suchego śpiwora i można uznać procedurę za zakończoną.
Zajęło mi to w ulewnym deszczu może z dziesięć do piętnastu minut. Najdłużej schodzi z wkładaniem na swoje miejsce, przy świetle latarki, tych namiotowych patyków. Taki samorozkładający się namiot w takich trudnych warunkach byłby super.
Szybka kolacyjka i telefon do szanownej małżonki, że nadal żyję. Nie była zadowolona, że połowa mojego wolnego czasu minęła a ja się ciągle oddalam od domu, zamiast wracać. Obiecałem, że jutro do południa pojeżdżę trochę po Hiszpanii, by choć trochę poczuć tutejszy klimat a potem już na pewno zawracam w stronę domu.
Jestem skrajnie zmęczony, wszystko mnie boli i czuję, że znowu mocno przegiąłem z jazdą.
Mam nadzieję, że jutro nie obudzę się przeziębiony w gorączce.
Jeszcze tylko MP3, gaszę latarkę i padam na ryj.
Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 317 zaledwie
Widzianych krajów: Francja, Andora i Hiszpania nocą
Awarie: Wszystko ok
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582265.JPG