Do you Do you St.Tropez?

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 21 sty 2014, 15:56

Dzień ósmy, sobota 7 września.


W nocy leje jakby się wściekło. Sprawdzam namiot, ale wygląda na to, że nic nie przecieka.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 604044.MP4
Jest trochę wilgoci, jednak to tylko skrapla się para z mojego oddychania. Deszcz hałasuje waląc kroplami o plandekę, to starym sposobem słuchawki do uszu i polskie MP3.
Od razu przyjemniej i można beztrosko spać do rana.
Świt przyszedł nawet nie wiem kiedy. Wyłączyłem muzykę i usłyszałem ciszę. Nie pada, jest dobrze. Na zewnątrz wszystko mokre, jednak najważniejsze, że z nieba nie leci. Jelonek pod pokrowcem cierpliwie czeka na kolejne przygody. Moja nowa namiotowa podpórka spisała się wyśmienicie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592201.jpg

Deszczówka spływała po plandece jak po kaczce a ja mogłem spokojnie przeżyć noc bez potopu. Niebo zachmurzone, ale delikatnie jakby się miejscami słoneczko przebijało.
Nie ma co marnować czasu, trzeba wziąć się za suszenie. Strząsanie kropel niewiele daje, zatem potrzeba matką wynalazków i już mam doskonały sznurek do suszenia. Bazille się nazywa, to chyba Bazyli po naszemu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592199.jpg

W nocy musiało nieźle dawać z nieba, bo z małego niepozornego strumyczka zrobiła się całkiem konkretna rzeczka. Poranna toaleta w takiej mętnej wodzie raczej odpada.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592200.jpg

Spokojnie jem sobie śniadanko a tu z nieba kab, kap i kap. Potem coraz bardziej. Orz kurka wodna, nie tak miało być. Szybko ubieram się w skóry, potem śpiwór, karimata, namiot, już mokry, bo obfite warkocze z nieba lecą. Rozwieszony na Bazylim pokrowiec i plandeka ociekają wodą. Nic się nie chce zmieścić na swoim miejscu, zwijam mokre z błotem z trawą. Tak na szybko, byle jak, byleby jak najszybciej przytroczyć do Jelonka.
Też już jestem mokry, od środka, bo się spociłem tym nagłym zrywem a od zewnątrz od ulewnego deszczu.
Nie ma co, przeciwdeszczówkę i tak trzeba założyć. Klei się do mokrej skóry, będę miał co najwyżej swoją własną saunę, albo ruską banię jak patyków do biczowania nazbieram.
Jestem w końcu w pełnym rynsztunku, teraz niech już sobie leje, mam to gdzieś. Jelonek się odezwał po mokrej nocy, jak zwykle od pierwszego naciśnięcia startera. Lubię ten chiński motocykl. No to jedziemy, mokra trawa i polne błoto robią wszystko, żebyśmy jednak zostali na trochę dłużej, ale my z Jelonkiem uparcie chcemy się wydostać. Trochę zamiatało tylnym kołem, ale mokre pole to dla Jelonka nie pierwszyzna. Szlaban w górę i jesteśmy wolni, znowu możemy pojechać tam gdzie nas opony poniosą.
Złośliwie przestało padać, kierunek Tuluza, silnik się rozgrzewa a ja się zaczynam suszyć.
Tuluzę chciałem zobaczyć, więc skręciłem wprost na centrum a tam zielono od sporej liczby starych drzew. Znowu zaczyna kropić. Do miasta jak gdyby nigdy nic można sobie wpłynąć stateczkiem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592197.jpg

Zdjęcie mi nie wyszło bo znowu zaczęło padać i aparat mi się zawilgocił. W kanale wodnym pełno różnego rodzaju stateczków, były też pływające restauracje. Wjechałem na starówkę, ale ściana deszczu zniechęciła mnie do wyciągania aparatu i robienia kolejnych zdjęć, więc więcej zdjęć z Tuluzy nie będzie a szkoda.
Miasto jest z piątego wieku zostało założone przez Rzymian nad rzeką Garonną, w późniejszym okresie Tuluzę nazywano różowym miastem, ale nie od organizowanych tam parad wolności, ani dziwnie ubierających się mieszkańców, tylko od cegły budowlanej, która miała różowy odcień. W Tuluzie nie brakuje dostępu do wody, ma ona nawet połączenie kanałem z Morzem Śródziemnym. Z ciekawostek to podobno jest to miasto bardzo studenckie i znajduje się tam zaawansowane centrum badań lotniczych i kosmicznych.
Cały czas ściana deszczu, więc moje zwiedzania starówki zakończyło się szybko. Nie ma sensu tu dalej moknąć. Wydostałem się na obwodnicę i tam na pierwszej stacji benzynowej postanowiłem to oberwanie chmury trochę przeczekać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592196.jpg

Ściągnąłem przeciwdeszczówkę, by podsuszyć skórę i się nieco ogrzać. Gorąca kawusia i conieco na ząb, odrobinkę odbudowuje nadszarpnięte morale.
Czekam ze czterdzieści minut, ale nadal pada, może trochę mniej, ale na suchy asfalt pod kołami nie ma co liczyć. Na stacji miałem czas by uważniej przyglądnąć się okolicznej mapie i wiem, gdzie mniej, więcej chcę jechać. Wcisnąłem na siebie przemoczoną przeciwdeszczówkę i obrałem kierunek na Hiszpanię. Tam to jest zawsze ciepło i sucho. Przynajmniej na filmach tak pokazują. Jedzie się mało komfortowo, nie dość, że jest chłodno i mokro, to jeszcze zaczął wiać silny wiatr a rozpędzone samochody skutecznie zachlapują mi wizjer. Muszę co chwila przecierać rękawiczką szybkę by cokolwiek widzieć. Niedobrze, bo już druga para rękawiczek zaczyna mi przemakać a palce robią się zgrabiałe.
Co jakiś czas robię sobie małą przerwę i suszę rękawice na rozgrzanych cylindrach. Potem takie gorące rękawiczki, niczym z piekarnika zakładam na dłonie i jest przez chwilę przyjemniej. Deszcz czasami na kilka kilometrów odpuszcza po czym znów powraca by mnie do szczętu przemoczyć. Woda pod ciśnieniem wciska się w każdy zakamarek.
Za Saverdun się trochę pogubiłem. Nie byłem pewien na którą drogę wjechać, bo nigdzie nie było wskazówki z numerem drogi, takim jak na mojej mapie. Zatrzymałem się na krzyżówce i w deszczu rozłożyłem swoją papierową mapę. Nie muszę mówić co się dzieje z papierem, gdy zetknie się z wodą. W takich warunkach niezastąpiona jest foliowana mapa, albo po prostu wodoodporny GPS z prawdziwego zdarzenia. Długo nie stałem i sama zatrzymała się Renówka. Szyba się odsunęła i usłyszałem po angielsku; w czym mogę pomóc?
Pokazałem palcem na obwisłej mapie, gdzie chcę jechać i sympatyczny młody człowiek (wyglądał na studenta) potwierdził, że w dobrym kierunku jechałem. Podziękowałem ładnie, uścisnęliśmy sobie dłonie i zająłem się składaniem mokrego papieru a Renówka odjechała w swoją stronę. Mapa zaczęła mi się rozłazić w dłoniach, ale może być mi jeszcze potrzebna to staram się jak mogę by jeszcze ją uratować.
Droga fajna, bo zaczynają się pojawiać zakręty i lekkie pagórki. Teren rolniczy i na wzniesieniach doskonale widać panoramę okolicy. Zaczyna mi się coraz bardziej podobać i nawet z czasem przestaje padać. Znowu chce się jechać. Małe wioseczki, po kilka domków, oddalone od siebie po 15-20 kilometrów. Czym mniejsze zaludnienie, tym jakoś tak fajniej.
W końcu wjechałem do jakiegoś miasteczka nad rzeczką, nawet nie wiem co to za rzeka ani co to za mieścina, poza tym, że wygląda na starą i zabytkową.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592191.jpg

Ładny widok, deszcz nie pada, to pora zrobić sobie większą przerwę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592190.jpg

Jest fajny park i zupełnie pusty, bez ludzi a wokoło ciekawych zabytków nie brakuje.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592189.jpg

To chyba kiedyś był kościół, ale teraz już nie jest. W tych zabytkowych krużgankach znalazłem zupełnie dostępną i darmową ubikację z bieżącą wodą. Szkoda tylko, że grzałki nie było do czego podpiąć.
Jelonek już potrzebuje wymiany oleju, to w sumie dobre miejsce. Od dłuższego czasu żywego ducha nie widziałem, zatem nikt nie powinien mi przy tej operacji przeszkadzać.
Do wymiany oleju przygotowałem się już wcześniej. Wziąłem ze sobą olej Lotos półsyntetyczny 10W/40 i strzykawkę z wężykiem. W warunkach polowych odkręcanie korka spustowego może być nieco kłopotliwe i zawsze się coś oleju rozleje a tego tu bym nie chciał.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592187.jpg

Duża strzykawka 100ml powinna szybko dać sobie radę. Wiadomo, że całego oleju z dna nie wyssie, ale tutaj nie ma to większego znaczenia. Ważne, żeby silniczkowi wymienić stary olej na nowy. Szesnaście razy i powinno być git. Wysysam zatem gorący olej, strzykawka za strzykawką.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592186.jpg

Na początku idzie świetnie, ale po chwili zatrzymuje się samochód. Jakiś Francuz i coś do mnie mówi w swoim języku. Chyba pyta czy coś mi się stało z motocyklem? Po angielsku nie rozumie to pokazuję mu na migi, że wszystko jest ok. i dam sobie radę bez problemu.
Chyba zrozumiał bo odjechał. Nie lubię gdy mi ktoś patrzy na ręce.
Znowu zaczęło padać i to w takiej chwili, nie mogło pięć minut poczekać? Stary olej wyssałem, tylko, że muszę wlać jeszcze nowy. Ręce mi się trzęsą z pośpiechu, lejka sobie nie wziąłem, ale od czego jest strzykawka. Znowu zatrzymał się czarny samochód, patrzę a to ten sam. Auto to samo, ale w środku siedzi już dwóch facetów a ja mam silnik suchy, bez oleju. Niestety takim nie da się skutecznie uciekać. Zamordują, okradną, albo kto wie co gorszego jeszcze? Cały czas leje jakby się wściekło a oni nie czekają tylko od razu wysiadają z auta. Jeszcze trochę i będę miał deszczówkę w silniku, olej nie będzie mi już potrzebny.
Podeszli do mnie i ten drugi mówi coś do mnie i nawet rozumiem, bo mówi po angielsku. Ten pierwszy specjalnie przywiózł swojego kolegę, który zna dobrze angielski, żeby się ze mną porozumieć. Chcą mi pomóc. Okazało się, że ten pierwszy też jest motocyklistą i mówi, że tu niedaleko ma kolegę, który ma warsztat motocyklowy i tam będę mógł spokojnie wymienić olej.
Wytłumaczyłem im, że niestety, ale za późno, gdyż silnik jest teraz bez oleju i w takim stanie nie mogę go pod żadnym pozorem odpalić, bo się zatrze, zanim gdziekolwiek dojedziemy.
Ten drugi Francuz wsiadł do samochodu, bo z nieba rzuca coraz większymi żabami a ten pierwszy wyciągnął parasol i trzyma nade mną, żeby mi woda nie leciała do silnika. Nie czekam, tylko szybko zaciągam strzykawki ze świeżym olejem i natychmiast wpuszczam do silnika. Opróżniłem obie butelki i zakręciłem korek. Teraz niech sobie leje.
Stary olej z butelki po mineralnej, przelałem do butelek z napisem Lotos, żeby było wiadomo, dla służb komunalnych, co jest w środku i postawiłem obok kosza. Francuz mówi, że spokojnie może zużyty olej zabrać i zawieźć do warsztatu kolegi. Potem zaprasza mnie do siebie na kawę. W takich okolicznościach chętnie skorzystam. Zauważył, że wyciągam rękawiczki wciśnięte miedzy silnik a zbiornik paliwa. Tłumaczę mu, że tym sposobem przez kilka minut, całkiem nie wyschną, ale przynajmniej są ciepłe. Start, jedynka i już jadę za nimi. Kurcze nawet nie sprawdziłem stanu oleju, czy przypadkiem w tym pośpiechu nie nalałem za mało?
Zajechaliśmy pod jakąś starą, zabytkową kamienicę. Pod kamienicą zaparkowany był czarny motocykl. Kolega francuz mówi, że to jego. Oczywiście pochwaliłem, że jeździ całkiem fajnym sprzętem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592185.jpg

Weszliśmy do kamienicy przez bardzo stare, zniszczone drzwi a później wydrapaliśmy się po równie starych i trzeszczących drewnianych schodach. Na klatce schodowej panował półmrok. Sceneria jak z horrorów he he. Na samej górze zaskrzypiały kolejne drzwi i pojawiło się jakieś światło. Wchodzimy do środka.
Mieszkanie raczej skromne, ale za to gorąca, prawdziwa francuska kawa przepyszna. Pogadaliśmy trochę o pogodzie (niestety ma lać cały weekend) i o tym skąd się tu wziąłem.
Mówię, że jadę teraz w hiszpańskie góry. Pytali dokładnie, gdzie jeszcze byłem i czy często tak sam jeżdżę? Pokazałem im zdjęcia z Paryża i ze Wzgórza Świętego Michała. Najbardziej jednak zaskoczeni byli, że tak daleko jeżdżę sam i że śpię po krzakach. Pytali, czy się nie boję? No czasami się trochę boję, ale inaczej nie mam możliwości by coś w życiu zobaczyć, zwłaszcza przy skromnym budżecie. Jak im jeszcze powiedziałem, że mój motocykl ma tylko 250cc pojemności i niespełna osiemnaście koni mechanicznych to wymiękli zupełnie. Już im nawet nie mówiłem, że to chińczyk, bo i tak na mnie patrzyli jak na wariata.
Kolega Francuz motocyklista pokazał mi też swoje motocyklowe zdjęcia. Głównie z gór, ale z jednego był naprawdę dumny, on a w około pole marihuany. Ciekawe w którym miejscu Francji to zdjęcie zrobił? Nie chciał powiedzieć.
Zasiedziałem się tam trochę, ale pora ruszać dalej. Podziękowałem za pomoc i za pyszną kawę i pożyczyłem miłego dnia a oni mi szczęśliwej podróży. Zrobiliśmy sobie jeszcze na koniec pamiątkową fotkę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592184.jpg

Ten w spodenkach to motocyklista a ten drugi świetnie mówił po angielsku. Bardzo sympatyczni i życzliwi ci Francuzi. O Francuzach nie miałem wyrobionego zdania, bo do tej pory mało miałem z nimi do czynienia, ale teraz będę bardzo miło wspominał francuską gościnność.
Gdy już miałem wychodzić, kolega motocyklista macha, żebym zaczekał. Za chwilę przynosi swoje motocyklowe rękawice i chce mi je dać. Oczywiście odmawiam, ale bardzo nalega i pokazuje mi że nie są to zwykłe rękawice, tylko mają w środku wszytą nieprzemakalną folię. Są już trochę zniszczone, ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. Jeszcze raz się pożegnałem, podziękowałem za niespodziewany prezent i wyszedłem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 679846.jpg

Za drzwiami ściana deszczu, pada jakby mnie chciało utopić, zatem kask ubieram jeszcze w drzwiach. Silnik w Jelonku cały w wodzie, ale i tak odpalił bez problemu. Rozgrzeje się, to woda odparuje. Komfort jazdy w suchych rękawicach to jak przesiąść się z syrenki 105L do mercedesa. Niestety rękawice wytrzymały niecałe dwie godziny, ale mimo wszystko dzięki folii wiatr tak nie przewiewał i było w nich trochę cieplej. Z resztą moje ocieplane narciarskie, też miały być wodoszczelne a po pół dnia w deszczu zrobiła się z nich mokra szmata. Dobrze, że przynajmniej nakładki na buty mam szczelne i w butach sucho i ciepło. Przeciwdeszczówka natomiast nie chroni tak jak powinna, bo ubrałem ją na mokrą skórę to wilgoć przeszła przez resztę suchych ubrań. Wody nie puszcza, ale i tak jest mało komfortowo. Jak człowiekowi jest ciepło i sucho, to nawet jak bardzo pada nie jest źle, ale jak zaczyna się odczuwać na swoim ciele wilgoć i chłodny wiatr, wszystkiego się odechciewa.
Kolejne kilometry pokonuję już tak trochę na siłę, mimo to watro, bo na horyzoncie zaczyna się trochę przecierać. Małe górki i pagórki robią się coraz większe i większe aż zaczyna mi się coraz bardziej podobać i chęci ponownie wracają. Góry uwielbiam i w górach zawsze dostaję dodatkowej energii i motywacji.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592183.jpg

Rozglądam się za stacją benzynową, bo kończy mi się paliwko. Mijam różne miejscowości ,ale stacji brak. Udało się w końcu znaleźć pod marketem, bezobsługową stacyjkę tylko z jednym dystrybutorem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592182.jpg

Przy okazji zrobiłem niezbędne zakupy w małym markecie. Ceny owoców zabijają.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592181.jpg

Trzynaście złoty za kilogram jabłek. Wziąłem dwa banany bo były o jeden euro tańsze.
Nareszcie przestało padać. Asfalt nadal mokry, ale przynajmniej z nieba nie leci.
Wspinam się coraz wyżej i góry też robią się coraz większe. Robi się też coraz zimniej.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 592173.jpg

Trasa biegnie coraz ostrzej pod górę i zamiast piątego biegu, używam czwartego i trzeciego.
Pojawiają się też fajne serpentynki i widoki, że dech zapierają. Tego mi trzeba było. W górach czuję się jak ryba w wodzie. Już myślałem, że wyjechałem na sam szczyt, ale nie, na razie jest jakieś przejście graniczne. Są tam umundurowani strażnicy i podejrzliwie patrzą się w moją stronę. Całe szczęście, że tylko patrzą i mnie nie zatrzymują to grzecznie jadę dalej. Kontrola raczej wyrywkowa, bo co któryś samochód jednak sprawdzają.
Przejechałem kilka kolejnych kilometrów i nie wierzę własnym oczom. Cywilizacja tutaj?
Na wysokości około 2000m n.p.m hotele, parkingi, markety, restauracje i kto wie co jeszcze?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582279.jpg

To tak jakby u nas na Kasprowym wybudować Tesco razem z Biedronką.
Jestem w Andorze, małej, górskiej krainie. Powodem istnienia tego centrum handlowego tak wysoko w górach są ceny. Jest znacznie taniej niż we Francji i Francuzi tłumnie wdrapują się swoimi samochodami wysoko w górę, żeby się obłowić tanich produktów. Jest też pełno stacji benzynowych, czyli paliwo musi też być tańsze a ja dopiero co tankowałem. Gdybym wcześniej wiedział.
Jakieś prześwity świadomości mam, że gdzieś już te widoki na zdjęciach widziałem, chyba w relacji z wyprawy jakiegoś polskiego motocyklisty? Dawno musiało być bo niewiele pamiętam. Normalnie to jestem zaskoczony tym co tu oglądam, jakbym odkrył zupełnie nowy kraj na mapie he he.
Zostawiłem Jelonka na jednym z parkingów i poszedłem do McDonald’sa się ogrzać i wygonić głoda. Wziąłem kawusie i coś ciepłego do jedzenia, ale wcale tanio nie było. Ceny w fastfudzie prawie jak we Francji i można tez płacić w euro. Na zewnątrz zimno i mokro a w środku gorąco. Człowiek jak cebula, ma warstwy, których się trzeba pozbyć. Przyjemnie się siedzi w tym ciepełku i aż się nie chce wychodzić, tylko, że zostać tu nie mogę. Hotel może i tańszy niż we Francji, ale nadal nie na moją kieszeń. Namiotu też nie ma gdzie rozbić. Dookoła góry i stromizny a jak było jakieś płaskie miejsce to od dawna zostało wykorzystane w celach komercyjnych.
W McDomaldzie jest nawet winda i jedzie się nią od marketu do marketu. Pięter jest ze sześć i na każdym coś innego. Kosmetyki, tekstylia, alkohole, elektronika. Nie trzeba nawet nigdzie wychodzić na zewnątrz by się obłowić. Na kilku produktach porównałem ceny i jak dla mnie to podobnie jak u nas w kraju. Chciałem coś kupić na pamiątki dla rodziny, ale jakoś tak na nic nie mogłem się zdecydować. Zrobiłem parę fotek i na tym moje zakupy się skończyły.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582274.jpg

Na zewnątrz zimno. Na szczęście nie pada, ale wieje ostry przeszywający wiatr. Trochę podsuszyłem wilgotne ubrania i po włożeniu na siebie wszystkich warstw zimno nie jest tak bardzo odczuwalne. Jest nieźle, moje stare rękawiczki na silniku już prawie wyschły.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582277.jpg

Jak widać jest trochę wolnych miejsc na parkingach, ale to pewnie ze względu na złą pogodę.
Mimo to straż miejska też chce zarobić i od razu jeżdżą sobie lawetą i szukają tych co nieprawidłowo zaparkowali. Taki mandat wystawiony w Andorze dla Francuza jest pewnie nieskuteczny a jak odholują mu samochód, to jeszcze musi zapłacić za lawetę i parking strzeżony. Dobrze, że Jelonka zaparkowałem na darmowym parkingu a nie bezpośrednio pod McDonaldem, tak jak pierwotnie miałem zamiar. Potem zauważyłem, że był tam zakaz i dlatego nikt nie stawał. Znowu jadę ostro pod górę, stacje benzynowe rosną jak grzyby po deszczu. Jedną nawet zrobili na zboczu góry. Wyrąbali prawie jaskinię i postawili tam dystrybutory z paliwem. Przy stacji termometr pokazuje 5,6 stopnia na plusie, to już wiem, dlaczego jest mi tak zimno. Trzy dni temu pławiłem się w ciepełku a teraz mam atak zimy. Tylko patrzeć jak zaspy zacznie robić. Przecież przyjechałem do ciepłych krajów a nie na Syberię? Najlepsze jest to, że właśnie teraz w Polsce jest 25 plus, słoneczko i ani kropelki deszczu. To się nazywa mieć farta. Dobrze, że chociaż nie pada i widoczki bajeranckie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582271.jpg

Wyjechałem na sam szczyt a po drugiej stronie wszystko we mgle. To nie mgła, to najzwyklejsza deszczowa chmura. Zimny wiatr, deszcz i kiepska widoczność, czy może być jeszcze gorzej? Do tego na samochody tubylców z rejestracją AND, trzeba uważać, bo po mokrych zakrętach jeżdżą mało ostrożnie. Jak widać już się zdążyłem odzwyczaić od polskiego stylu jazdy. Czasem z chmur wyłaniają się jakieś hotelowe budynki, ale nie ma przy nich już tak rozbudowanej komercji. Te ichnie górskie hotele nawet ciekawie komponują się z krajobrazem.
Znowu nic nie widać a do tego robi się coraz ciemniej. Po zapadnięciu zmroku moje motocyklowe światło na pewno nie da sobie rady w tych trudnych warunkach. Śpieszę się by jak najszybciej zjechać na dół. Czym niżej, tym cieplej i większa szansa na znalezienie dobrego miejsca pod namiot.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582270.jpg

Zjechałem poniżej pułapu chmur i znowu zaczęło być coś widać.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582269.jpg

Trafiłem do nieba, czy raczej do piekła? Pada znacznie mniej, ale nadal jest zimno.
Dojechałem w końcu do stolicy Andory, czyli do Andory. Dokładnie to nazywa się Andorra la Vella. Miasto położone jest we wschodnich Pirenejach na wysokości 1400m n.p.m. czyli nadal wysoko. Jest to chyba najwyżej położona stolica w Europie. Miasto to jeden wielki kurort narciarski, choć słynie też z produkcji ciekawych mebli i brandy. Ponieważ jest to raj podatkowy, rdzenni Andorianie, czy też Andorczycy są w mniejszości, jakieś 33%, reszta to napływowi Hiszpanie, Portugalczycy i Francuzi. Oficjalnym językiem jest kataloński. Nawet nie wiedziałem, że taki język istnieje. Wiele fotek nie zrobiłem, bo było już ciemno a wtedy moja głowa zaprzątana była szukaniem noclegu, ale od czego jest Internet. Tak mniej więcej w dziennym świetle wygląda stolica tego górskiego państewka.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829421.JPG

Zimową porą to Andora będzie wyglądała bardziej tak:
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829393.JPG

Że też dawniej ludziom chciało się osiedlać w takich dużych i nieprzyjaznych dla człowieka górach. Teraz to jest luzik, bo jest prąd elektryczny i wygodne samochody, ale gdy tego nie było, to na pewno lekko się tam nie żyło.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 829349.JPG

No i weź tu człowieku wybuduj sobie w tych Pirenejach miasto, ot tak dla fantazji.
Zajechałem na stację benzynową, niech i ja coś skorzystam z tego raju podatkowego. Niestety weszło mi tylko 3L. Jelonek w górach jak na złość pali mniej niż na autostradzie. Paliwo tańsze niż we Francji, ale szału nie ma, bo cena podobna do naszej, coś koło5,5zł za litr.
Obiecałem sobie, że po ciemku nie będę na tej wyprawie jeździł, ale nie mam wyjścia, bo nadal nic do spania nie znalazłem.
Noc, duży ruch i mokry asfalt to nie jest dobre połączenie dla zmęczonego motocyklisty.
Dojechałem do granicy z Hiszpanią. Wygląda na to, że dzisiaj będę spał w Hiszpanii, pierwszy raz w życiu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582266.jpg

Pierwsza miejscowość w Hiszpanii i zjeżdżam z głównej, bo zmęczenie daje mi już popalić.
Jest kilka domów, tylko, że działeczki małe i nie ma się gdzie schować. Dojechałem do ruin jakiegoś zamku, ale obok jest dom przy którym chodzą ludzie i mnie zauważyli. Dalej jest jakaś mała łąka. Niestety wypełniona hiszpańskimi krowami, szczelnie ogrodzona i zamknięta. Poza tym to nocnego spotkania z hiszpańskim bykiem nie będę ryzykował. Wyjechałem z wioski i szukam dalej. Jest jakaś droga w las, stromo pod górę. Może tam znajdzie się kawałek pod namiot? Jedynka, ogień w tłoki, ujechałem kawałek i czuję, że motocykl zaczyna się zapadać. Wrąbałem się w jakiś grząski teren i już dalej nie wyjadę. Do tyłu też nie da rady. Zszedłem z motocykla i sam wpadłem powyżej kostek w błoto. Ale się wpakowałem. Zimna noc, nieznane miejsce i do tego utopiłem motocykl w błocku. No i co ja teraz zrobię? Po co mi to było? Nie masz kasy na hotele człowieku, to siedź w domu.
Mobilizacja wszystkich sił i ciągnę do tyłu Jelonka, tyle ile mogę. Przednie koło poszło na bok ślizgiem o pół metra. Dobre i to. Kilka takich akcji i podciągając przód motocykla udało się Jelonka obrócić o sto osiemdziesiąt stopni. Wbiłem jedynkę, tylne koło mieli i tylko się głębiej zapada. Zszedłem z motocykla i pcham z całych sił na półsprzęgle. Nareszcie wyszedł z błocka hurraaa! Jestem uratowany i cały mokry od potu. Teraz tylko zjechać z tej stromizny. Opony oblepione błotem, więc ślizgam się jak po maśle. Tylko się nie wywalić, tylko się nie wywalić. Kawałek w dół i mała przerwa na rozluźnienie mięśni, potem znowu kawałek i znowu. Nie sądziłem, że tak wysoko wyjechałem a teraz muszę stąd bezpiecznie zjechać.
Myślałem, że ucałuję asfalt, gdy na niego wjechałem i odzyskałem przyczepność. Jedynka, dwójka, trójka i błoto fruwa po okolicy, niczym z wiejskiego rozrzutnika. Ja wyglądam, jakbym się taplał w błocie razem z dzikimi świniami. Nie obchodzi mnie to jednak, chcę tylko się gdzieś położyć i zasnąć. Jest w końcu jakieś miasteczko a za nim są łąki. Wybrałem jedną z nich i znalazłem szutrową drogę wzdłuż jakiejś sporej rzeki. Wybrałem miejsce możliwie najbardziej osłonięte od głównej drogi, ale coś mnie tknęło, więc zostawiłem Jelonka na szutrówce i poszedłem obadać teren piechotą.
W tych ciemnościach wlazłem w wodę po kostki. Trawa była wysoka i nie było widać, że łąka zalana wodą. Znowu bym się wpakował obładowanym żelastwem w niezłą kabałę.
W końcu znalazłem suchy kawałek łąki, może nie suchy, bo wszędzie padało, ale przynajmniej nie pod wodą. No i wykrakałem, zanim zdążyłem wjechać na upatrzone miejsce z nieba lunęło jak z wiaderka. Czy może być jeszcze gorzej? Przypomniały mi się chwile gdy dwa lata temu byłem na wskroś przemoczony w Alpach austriackich.
Zamiast płakać i zgrzytać zębami, uruchomiłem procedurę awaryjną, już wcześniej wypracowaną właśnie w tych Alpach.
Punkt pierwszy – wyciągnąć latarkę oraz pokrowiec motocyklowy i w strugach deszczu przykryć Jelonka, razem z tobołami.
Punkt drugi - wyciągnąć spod pokrowca namiot i jak najszybciej rozłożyć, nie zważając na pogodę i inne nieprzyjazne okoliczności.
Punkt trzeci (wymyślony na bieżąco) – jak najszybciej wyciągnąć plandekę i przykryć mokry namiot. Zawsze to mniej wody wpadnie do środka.
Punkt czwarty – cały dobytek jak najszybciej przenieść z motocykla do namiotu.
Punkt piaty – ściągnąć kask, wsadzić głowę do namiotu i rozwinąć dziurawą karimatę
Punkt szósty – wejść w całości do namiotu, zabarykadować drzwi, zdjąć wszystkie mokre części ubrania i odsunąć je od siebie możliwie najdalej.
Punkt siódmy – wsunąć się do suchego śpiwora i można uznać procedurę za zakończoną.
Zajęło mi to w ulewnym deszczu może z dziesięć do piętnastu minut. Najdłużej schodzi z wkładaniem na swoje miejsce, przy świetle latarki, tych namiotowych patyków. Taki samorozkładający się namiot w takich trudnych warunkach byłby super.
Szybka kolacyjka i telefon do szanownej małżonki, że nadal żyję. Nie była zadowolona, że połowa mojego wolnego czasu minęła a ja się ciągle oddalam od domu, zamiast wracać. Obiecałem, że jutro do południa pojeżdżę trochę po Hiszpanii, by choć trochę poczuć tutejszy klimat a potem już na pewno zawracam w stronę domu.
Jestem skrajnie zmęczony, wszystko mnie boli i czuję, że znowu mocno przegiąłem z jazdą.
Mam nadzieję, że jutro nie obudzę się przeziębiony w gorączce.
Jeszcze tylko MP3, gaszę latarkę i padam na ryj.


Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 317 zaledwie
Widzianych krajów: Francja, Andora i Hiszpania nocą
Awarie: Wszystko ok

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 582265.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Arcon dodano: 21 sty 2014, 16:55

Luca, normalnie słów mi brak :) Pełen podziw :zaskoczony:
Arcon
Forumowicz
 
Posty: 1542
Rejestracja: 25 lis 2010, 17:36

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Andrew dodano: 22 sty 2014, 14:04

:buttrock:
Zawsze bałem się sytuacji że przyjdzie rozkładać namiot w deszczu.
Zastanawiam się nad czymś podobnym ale czasu brak a i ta część Europy tania nie jest - zwłaszcza że mój pali średnio 1,5L/100km więcej.
Gdyby tak ktoś mnie na 2-3 tyg. zastąpił...
Cieszę się że jako jeden z niewielu propagujesz gorilla camping!
Pozdro
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 30 sty 2014, 11:31

Coraz trudniej mi znaleźć czas na pisaninę, cięzko będzie dokończyć to co zacząłem. Łatwiej się chyba jeździ niż pisze.

Dzień dziewiąty, niedziela 8 września.

Obudziłem się zmarznięty w środku nocy, deszcz jak padał tak pada. Niestety zrobiło się też zimno. Ubrałem odzież termoaktywną i szybko z powrotem do śpiworka. Od razu lepiej.
Mimo to długo nie pospałem i obudziłem się bardzo wcześnie, gdzieś koło szóstej. Ku mojej radości usłyszałem ciszę. Deszcz już nie tłucze się po plandece. Zjadłem śniadanko i przy latarce przestudiowałem moją francuską mapę. Jest na niej kawałek Hiszpanii i to akurat powinno mi wystarczyć. Droga wygląda na nieskomplikowaną a dalej zagłębiał się nie będę. Barcelonę tym razem sobie odpuszczę, bo przecież obiecałem żonie, że dzisiaj zacznę wracać do domu. Ciemno jeszcze, ale już nie mam za bardzo co robić to pomału zwijam dobytek.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 063615.jpg

Na wysuszenie namiotu nie ma co liczyć to idzie mokry do zrolowania. Jeszcze dobrze nie zacząłem i widzę jak niedaleko mnie, drogą szutrową biegnie długowłosa blondynka.
Nie no tym razem to mam najprawdziwsze na świecie omamy. W Hiszpanii po ciemku na podtopionej łące widzieć blondynkę to nie jest normalne. Może to nimfa wodna?
Jak mnie zobaczyła to się wystraszyła, czyli to nie duch ani omama. Chyba, że już tak źle wyglądam, że duchy przestraszam. Nic nie powiedziałem, bo byłem tak zaskoczony, że zapomniałem języka w gębie a ona chyba nawet bardziej. Z resztą jakbym ja zobaczył w mroku na łące, gościa ubranego na czarno w stylu nindza, to też bym się wystraszył.
Blond kolor zniknął w mroku a ja kontynuowałem zwijanie mokrego namiotu. Jeszcze nie zdążyłem wszystkiego przytroczyć do motocykla a widzę, że blond nimfa wraca tą samą drogą. Tym razem zdążyłem się jej przyjrzeć. Młoda dziewczynka w stroju sportowym, pewnie preferuje zdrowy tryb życia i biega bladym świtem. Znowu nic się nie odezwałem, jeszcze uzna mnie za jakiegoś zboczeńca i wezwie hiszpańską policję.
Nie zaczęło dobrze świtać a ja wyjątkowo już byłem zwarty i gotowy do dalszej drogi.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 063592.jpg

Na szczytach gór już prawie jasno, ale w dolinie nadal panuje półmrok. Po ulewnej nocy łąka okazała się jeszcze bardziej zatopiona niż była. Na szczęście miejsce, które w nocy wybrałem pod namiot się uchowało.
Wydostałem się na drogę szutrową a potem to już łatwizna. Po wyglądzie Jelonka można tylko domniemać co się działo poprzedniego dnia.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 063566.jpg

Wstyd się będzie teraz gdzieś pokazać na takim obłoconym motocyklu. Buty wymyłem z błota, ale motocykla pucował nie będę, bo kto wie co mnie jeszcze czeka dzisiejszego dnia?
Jest niedziela rano, na drodze zupełne pustki. Gęste chmury snują się po górach, ale szczęście, że nie pada, tylko to zimno dokucza. Całe motocyklowe ubranie mam wilgotne i zimne powietrze przeszywa mnie na wskroś. Jadę bardzo wolno by się całkiem nie wychłodzić. Przeciwdeszczówka zawsze trochę chroni przed zimnym wiatrem, ale jej nie zakładam bo jest mokra z obu stron. Poprzewracałem na lewą stronę i przytroczyłem z tyłu, tak by wiatr suszył podczas jazdy.
Góry od strony hiszpańskiej jakieś takie inne, bardziej surowe. Rodzaj ubogiej roślinności wskazuje, że raczej jest tu klimat ciepły i suchy. To dlaczego ja mam tak mokro i zimno?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060301.jpg

Tam na szczycie jest jakaś kamienna osada. Słabo widać bo jest jeszcze za mało światła by aparat właściwie to uchwycił. Jadę dalej i góry z każdym kilometrem podobają mi się coraz bardziej. Ubranko schnie i za chwilę będzie można odwrócić i suszyć prawą stronę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060157.jpg

Gdzieniegdzie można spotkać pojedyncze domki, taki odpowiednik naszych bacówek.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 060213.jpg

Cały czas kierowałem się w stronę Barcelony aż dojechałem do płatnego tunelu. Dalej nie jadę, zatem skok w bok, kierunek Francja. Droga N-260 na Puigcerdę. Nie wiem dlaczego Hiszpanie na znakach drogowych na Francję wypisują FRANCA, ale mniejsza z tym. Z mojej mapy wynika, że mam się trzymać lewej strony i będzie wszystko dobrze. Mam czas, nie śpieszę się, więc upajam się hiszpańskimi widokami.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 056812.jpg

Jakiś stary zabytkowy kościółek z charakterystyczną dzwonnicą. Niczym z hiszpańskiego filmu, albo meksykańskiego, bo tam tez takie pokazywali. Raczej dawno nieużywany, sądząc po zaroślach. Wjechałem do małego zabytkowego miasteczka, tam jednak natrafiłem na zupełne pustki. Chyba wszyscy jeszcze śpią?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052573.jpg

Zabudowa kamienna a uliczki wąskie i strome. Jakimś większym samochodem to ciężko tutaj wjechać a na Jelonka jest idealnie. Fajnych zakamarków do zwiedzania nie brakuje.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 056497.jpg

Przejechałem całe miasteczko i nie spotkałem ani jednego człowieka. Może wszyscy są w kościele?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052579.jpg

Niestety kościół też jest bez ludzi i na mszę św. nie mam co z rana liczyć. Hiszpania to raczej chrześcijański kraj i nie powinno być z tym problemu. Najwyraźniej Hiszpanie lubią w niedzielę rano sobie pospać.
Zatrzymałem się na stacji benzynowej, by się napić gorącej kawusi, ale pan kiwa głową, że kawę to nie tu, tylko w pobliskiej restauracji, niestety dopiero po dziesiątej.
Jestem już przemarznięty i chętnie schowałbym się w jakimś ciepłym miejscu, ale do dziesiątej jeszcze kawałek, zatem jadę dalej. W końcu dojechałem do miejscowości o znajomo brzmiącej nazwie ALP. Jest nawet jakaś restauracyjka i wygląda na to, że właśnie ją otwierają.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052551.jpg

Dzisiaj zaszaleję, idę na całość. Kawę z ciastkiem poproszę. Pani nie zrozumiała, to musiałem trochę pokazać na migi. Język migowy uniwersalny jest.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052494.jpg

Kawa bardzo dobra, ale ciastko wściekle słodkie. Nie dość, że samo w sobie jest już słodkie to jeszcze polane lukrem. Po prostu kawy lepiej nie słodzić i z gorzką komponuje się wyśmienicie. Pani kelnerka też niczego sobie. Typowa hiszpańska uroda w pełnym tego słowa znaczeniu i nawet przyjaźnie się do mnie uśmiecha. No cóż było począć, zamówiłem u pani kolejne ciastko, wprawdzie o innym smaku, ale równie słodkie. Najwidoczniej takie ciasta się tu je. W połączeniu z kawą daje niezły zastrzyk porannej energii.
Do restauracji zaczęli się schodzić okoliczni mieszkańcy i tak jak ja, zamawiali najczęściej kawusię i coś słodkiego. Od razu można było rozpoznać stałych bywalców. Jedni przy małym piwku burzliwie rozmawiali o jakichś nurtujących ich sprawach, inni oglądali jakąś debatę polityczną w telewizji a jeszcze inni w milczeniu, zapoznawali się z wyłożoną na stoliku prasą. Nawet i ja się skusiłem by pooglądać obrazki w miejscowych czasopismach.
Lokal z fajnym klimatem już po godzinie podwoił liczbę swoich bywalców. Zrobiło się dosyć gwarno. Widać, że życie kulturalne okolicznych mieszkańców skupia się właśnie w tej restauracyjce a na ladzie jak gdyby nigdy nic leży sobie byczy udziec z ostrymi nożami.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 031628.jpg

Można sobie samemu ukroić i zjeść kawałek, ale jednak nie zaryzykowałem. Pani mimo, że bardzo sympatyczna to pewnie chętnie dopisałaby mi do rachunku jeszcze jedno zero, co mogłoby mi skutecznie popsuć humor a po co psuć taki miły poranek?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 031631.jpg

Jak widać kibiców tam nie brakuje i niestety w przeciwieństwie do nas mają się czym pochwalić. Spędziłem tam ponad godzinę. Ogrzałem się i wysuszyłem w tym czasie. Pogoda też jakby się poprawiła i zrobiło się całkiem przyzwoicie. Jeszcze tylko mały rzut oka na restauracyjkę i pora ruszać dalej.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 031561.jpg

Na każdym kroku widać, że Hiszpania jest krajem znacznie bardziej chrześcijańskim, niż np. obecnie Francja.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 052469.jpg

Nadal trzymam się drogi N-260 na Puigcerdę. Jedzie się znacznie przyjemniej, bo już tak nie marznę. Nawet przeciwdeszczówka się wysuszyła, ale już jej nie potrzebuję.
Na łąkach ciągle są widoczne ślady po ostatniej deszczowej nocy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 031514.jpg

Dojechałem do jakiejś większej miejscowości i dalej już nie mogłem bo brutalnie zatrzymała mnie hiszpańska policja.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 020073.jpg

Ludzie zaczynają się gromadzić, może się coś stało, jakiś wypadek? Poszedłem zobaczyć, ale wypadku nie ma, tylko jakiś policjant pokazuje jak się w Hiszpanii jeździ na motocyklu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 019998.jpg

Co jakiś czas obok przejeżdżają inne policyjne motocykle a ten policjant ze zdjęcia jak widzi kolegę po fachu to za każdym razem gwiżdże. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, może to takie ich koleżeńskie powitanie? Pytam się policjanta z radiowozu, czy mogę się motocyklem prześlizgnąć bokiem, ale otrzymałem ponowny kategoryczny zakaz. Nic nie poradzę, zatem cierpliwie czekam na rozwój sytuacji. Nagrałem nawet mały filmik:
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 516980.MP4

Jak widać zatrzymał mnie wyścig kolarski i to nie byle jaki. Gdzieś niedaleko musiała być meta, bo wszyscy kolarze jeszcze jadą na kupie. Za kolarzami pojechały ekipy telewizyjne a za telewizją osobówki obładowane rowerami. Później policja puściła ruch publiczny i spokojnie mogłem jechać dalej.
Kilka kilometrów dalej, droga zaczęła się wspinać po ostrych serpentynach, stromo w górę.
Ostatnio dwa lata temu jeździłem w tak trudnym, górskim terenie, to wyszedłem trochę z wprawy. Źle mi się wchodzi w ostre, strome zakręty, mam jakiegoś takiego stracha przed większym położeniem Jelonka a do tego asfalt na tych zakrętach miejscami jest jakiś taki karbowany i przednie koło czasem wpada w wibracje. W takie nieprzyjemne podskakiwanie jak na starej kostce brukowej. Ściskam mocno kierownicę i najczęściej na trzecim biegu, wspinamy się razem do nieba. Widoczki robią się coraz ciekawsze.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 009217.jpg

Dosyć długo wspinałem się w górę i już myślałem, że będzie w końcu w dół, ale jeszcze nie.
Czym wyżej, tym pogoda gorsza. Na dole były chwile, że miejscami świeciło słonko a teraz już nawet widoczków nie widać. Chyba wjechałem w jakieś gęste chmury. Najważniejsze, że nie pada i asfalt suchy, zatem można się wspinać dalej. Jak w końcu zacznę zjeżdżać z tej góry to pogoda powinna się poprawić.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 009124.jpg

Dojechałem do miejscowości Avellanet, położonej wysoko w górach. Nie wiem na jakiej wysokości leży, ale jak dla mnie to dosyć wysoko. Byłem nieco zdziwiony, że komuś chciało się tu osiedlać, zwłaszcza, że zabudowania są z czasów gdy samochodów jeszcze nie było.
Za Avellanet kolejne serpentyny i cały czas w górę. Trochę się już zmęczyłem tymi zakrętami i zrobiłem sobie małą przerwę na małe conieco.
W międzyczasie przejechały trzy duże autokary z wymalowanymi nazwami zespołów, czy też grup kolarskich. Nie wiem, nie znam się na tej dziedzinie sportu. Pewnie jechały, żeby kolarze nie musieli drugi raz przez tą górę wracać na rowerach, tylko wygodnie w klimatyzowanym autobusie. Po chwili ruszyłem i ja za tymi autobusami.
Długa prosta stromo pod górę i widzę w lusterku, że dogania mnie czwarty autobus. Kilka ostrych zakrętów i udało mi się go odstawić, ale na kolejnej stromej prostej znowu mnie dogonił. Włączył kierunkowskaz i wyprzedził mnie ot tak. Nie piłowałem Jelona na trzecim biegu na maksymalnych obrotach, tylko tak na pół możliwości, żeby silnika nie przegrzać, no ale bez przesady, żeby na takich górskich podjazdach autobus mnie wyprzedził? Moja motocyklowa duma legła w gruzach. Czułem duży niesmak, no ale cóż było począć?
Do domu jakoś muszę wrócić i z tym małym chińskim silniczkiem muszę się obchodzić racjonalnie. Nie mogę go tu żyłować, bo mi tłoki bokiem powychodzą. No ale żeby autobus? To co, że ma dwie osie z tyłu i podwójne ogumienie, to co, że ma pewnie z 500 koni mechanicznych, ale żeby tak mnie łyknął bez wysiłku? Potem ze skwaszoną miną, potulnie jechałem za nim. Jak była prosta to się oddalał, jak zakręty to siedziałem mu na ogonie i tak aż do samego szczytu. Trzeba przyznać, że niezły wygar miał ten autobus.
Na szczycie załamanie pogody. Cała druga strona góry w chmurach i intensywnym deszczu. Musiałem się zatrzymać i ubrać przeciwdeszczówkę. Autobusu już nie dogoniłem, bo musiałem w tych warunkach zwolnić. Mgła, kiepska widoczność i ostre, nieznane zakręty, stromo w dół. Teraz silnik się studzi a hamulce rozgrzewają. Zjeżdża mi się źle, nie czuję się pewnie na tym asfalcie a do tego ta pralka na zakrętach. Gdy przednie koło przy pochyleniu zaczyna wpadać w wibracje, to automatycznie serce podchodzi mi do samego gardła. Zaczynam się bać, że się gdzieś tu wyłożę, albo nie wyrobię i polecę w przepaść. Do tego jeszcze pojawiły się niebezpieczne poprzeczne rowki w których płynie woda. Ramiona od kurczowego trzymania kierownicy bolą mnie coraz bardziej.
Musiałem w połowie góry, w strugach deszczu, zrobić przerwę dla rozluźnienia mięśni.
Zacząłem też odczuwać niepokój, że coś za długo jadę. Z mapy wynikało, że nie powinno być tak daleko. No ale wiadomo, że jak są góry to droga nieraz jest dwa razy dłuższa. Zjechałem w końcu na sam dół do jakiejś miejscowości. Taki typowy górski kurort z hotelami. Jest też trochę motocyklistów, pochowanych w barach i restauracjach. Siedzą sobie w suchym i ciepłym miejscu a ja tu moknę.
Skręciłem na prawo i na pierwszym napotkanym przystanku zapytałem się którędy do Francji? Dziadki pokiwały głową, że dobrze jadę, ale cały czas coś mi nie pasowało. Zatrzymałem się na stacji benzynowej i rozłożyłem swoją francuską mapę.
Po chwili podszedł do mnie jakiś człowiek i po angielsku się zapytał, czy może pomóc? Oczywiście skorzystałem z propozycji i pokazał mi na mapie, gdzie dokładnie jestem. Okazało się, że kilka kilometrów za miejscowością Sort i że owszem jadę na przejście graniczne z Francją, ale w kierunku zachodnim a jest jeszcze druga możliwość, bardziej na wschód przez Andorę lub Puigcerdę. Pan jak najbardziej poleca tą drogę którą jadę, bo czeka mnie przeprawa na wysokości ponad 2000m i piękne widoki. Patrzę w tamtą stronę a tam czarne od deszczu chmury. Nie ma szans na jakiekolwiek widoki a poza tym to znowu od domu się oddalam, zamiast przybliżać a przecież obiecałem żonie, że popołudniu będę już wracał. Właśnie sobie uzmysłowiłem, że jestem w czarnej ‘D’ i nie jest to Czarna w Bieszczadach, tylko w Pirenejach. Jestem już przemoczony i zmęczony a wygląda na to, że pomyliłem drogę i muszę się wracać przez tą samą parszywą górę, która dała mi tak popalić.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 755512.JPG

Kompletnie nie wiem jak to się stało, że znalazłem się nie po tej stronie Hiszpanii co chciałem. Przecież rano wyruszyłem w dobrym kierunku i numer drogi N-260 cały czas się zgadzał, to jak to się stało?
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Sam się wpakowałem w tą kabałę i sam muszę się z niej wydostać. Podjąłem męską decyzję, wracam tą samą drogą do punktu wyjścia. Tą drogę przynajmniej już znam. Wspinam się od drugiej strony a deszcz jakby się na mnie uwziął i do tego ta mgła. Miejscami po drodze płynie już rzeka. Muszę bardzo uważać by utrzymać Jinluna na kołach. Tubylcy się śpieszą i mnie popędzają siedząc blisko na ogonie a ja mam dodatkowego stresa, że jak wpadnę w poślizg to jeszcze mnie rozjadą. Suwy i inne terenówki z napędem 4x4 radzą sobie świetnie w tych warunkach i trzymają się dobrze na mokrych zakrętach, szczególnie, że mieszkańcy dobrze znają każdy winkiel. Chcąc nie chcąc muszę trochę przyśpieszyć, bo przestaję cokolwiek widzieć w przemoczonym i zaparowanym kasku. Trzymam się do samego szczytu za jednym 4x4, niekiedy zbyt ryzykując na tych ostrych zakrętach. Opony już mam na wykończeniu i nie odprowadzają takich dużych ilości wody tak jak powinny. Jestem zdenerwowany całą sytuacją a w takim stresie i zmęczeniu łatwo popełnić błąd. Na szczycie mgła i deszcz odpuściły, więc i ja odpuściłem na chwilę. Zatrzymałem by zrobić zdjęcie, bo tak naprawdę nawet nie miałem pojęcia co to za góra jest.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 991161.jpg

El Canto, czyli po prosto śpiew, piosenka. 1720m n.p.m. niby niedużo, ale dało mi popalić, znacznie bardziej niż w Alpach powyżej 2tyś metrów. Zjeżdżam z góry z nadzieją, że zaraz będzie sucho, bo przecież przed chwilą tędy jechałem i było sucho. Nic bardziej mylnego, chmury przeszły na drugą stronę góry i znowu ulewa we mgle. Nie mam przed sobą naprowadzających, czerwonych świateł samochodu i chwilami muszę bardzo zwalniać ze względu na fatalną widoczność. W miejscach, gdzie tylko trochę mgła maleje, od razu przyśpieszam. Przednia oponka mimo dużej ilości wody nawet przy dosyć mocnym hamowaniu nie puszcza i pozwalam sobie na coraz szybszy zjazd. Ostro hamuję przed samym zakrętem, trzymając tor jazdy na wprost a potem odpuszczam i wchodzę w zakręt. Raz przedobrzyłem, nie wytraciłem wystarczająco prędkości i musiałem dohamowywać w zakręcie by nie wypaść z drogi. Kubeł zimnej wody na głowę, mam żonę, trójkę dzieci na utrzymaniu, więcej już tak nie ryzykuję. Te kilka zaoszczędzonych minut i tak nie ma znaczenia a stracić przez pośpiech mogę wiele.
Na samym dole widoczność się poprawiła i nawet deszcz zmalał. Ten powrotny przejazd w gęstej mgle i deszczu miałem prawie o połowę szybszy niż pierwotnie z odpoczynkami.
Nie ma jednak nic za darmo, na barkach czuję mocny ból pospinanych mięśni, aż skóra piecze. Na dole w La Seu zaczęło mi się trochę rozjaśniać w głowie. Przecież ja już tu byłem. Na głównym skrzyżowaniu rozpoznałem drogę na Andorę, którą przecież wczoraj w nocy przyjechałem. No tak w nocy wszystko zupełnie inaczej wygląda niż w dzień. Nadal jednak nie wiem jak tu się znalazłem. Jeszcze raz jadę tą samą drogą , którą jechałem w półmroku dzisiaj z samego rana. Poznaję te same skały i góry. Jestem zły na siebie jak nie wiem co, że przez swoje nierozgarnięcie w jakiś niewyjaśniony sposób znalazłem się znowu w punkcie wyjścia i straciłem przez to ponad połowę dnia i kupę sił i nerwów. Nie tak miało być, nie tak. BabaLuca jak się dowie, że ciągle siedzę w hiszpańskich Pirenejach, nie będzie zadowolona. Daję po garach ostro i łykam zakręty ponad stówką, te które rano z powodu zimna kontemplowałem 40km/h. Były po drodze dwa fotoradary, ale do dziś dnia nie wiem, czy zdążyłem na czas wyhamować.
Skręciłem na drogę N-260 i po kilkudziesięciu kilometrach dojechałem do tego samego rozdroża. Na lewo drogowskaz pokazuje drogę N-260 a na prawo nic. No to pojechałem tym razem na prawo. Za niespełna 500m tablica z nazwą Puigcerda. Orz kurka Felek, to nie mogli na tej krzyżówce dać jakiejś strzałki z napisem Franca, albo chociaż Puigcerda? Ja trzymałem się wskazówek na drogę N-260 i zrobiłem pętlę, której oczywiście nie było na mojej francuskiej mapie. Z mapy wynikało, że jak będę się trzymał lewej strony to dojadę do przejścia granicznego w miejscowości Puigcerda a w rzeczywistości na lewo była jeszcze jedna droga, której oczywiście na mapie nie miałem i ona prowadziła z powrotem w stronę La Seu, obok którego spałem. Niestety w dzień zupełnie nie poznałem tego miejsca, bo wcześniej widziałem go tylko w nocy. W tym miejscu, gdzie zatrzymała mnie policja i oglądałem wyścig, to dopiero teraz uświadomiłem sobie, że ten wyścig startował od strony Andory, w której przecież byłem. Tak dokładnie to połapałem się dopiero w domu, gdy odpaliłem sobie precyzyjną mapę satelitarną i prześledziłem całą sytuację krok po kroku.
Tak to już jest jak się jeździ na francuskiej mapie po hiszpańskich Pirenejach.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 755485.JPG

Zmęczony zatrzymałem się na stacji benzynowej w Puigcerdzie, by zatankować moto i coś zjeść, bo prawie cały dzień nic nie jadłem. Jest gdzieś koło szesnastej a ja jestem jeszcze w Hiszpanii. Miałem zaglądnąć tu tylko na chwilę a zeszło prawie cały dzień. Kilkaset metrów i byłem znowu we Francji. Pogoda lepsza, bo nie pada a z każdym kilometrem coraz mniej chmur wisi nad moją głową. Robi się też coraz cieplej a to napawa optymizmem.
Myślałem, że już zjechałem z gór, ale okazało się, że jadę po jakimś płaskowyżu, bo niespodziewanie moim oczom ukazał się piękny widok na okolicę i kolejny zjazd po serpentynach. Tym razem po zupełnie suchych.
Jelonkowi wyskoczyła na zegarze okrągła liczba, więc dobry powód na małe świętowanie.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 985215.jpg

Siedemdziesiąt tysięcy bezawaryjnych kilometrów jak na chińczyka to całkiem niezły wynik.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 479771.MP4
Droga w dół to jakaś główna, bo ruch na niej duży. Autokarów i osobówek nie brakuje a nawet czasem ciężarówka się trafi. Droga kręta, ale asfalt szeroki i suchy o dobrej przyczepności to wszyscy jadą dosyć szybko. Ci w sportowych samochodach nawet bardzo szybko, aż oponki piszczą na serpentynach.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 978023.jpg

Pojawiło się słoneczko i od razu człowiekowi raźniej na duchu. Ściągnąłem przeciwdeszczówkę i suszę w promieniach słońca napęczniałą skórę. Jadą szybko, to i ja sobie pozwalam na suchym asfalcie, ale niektóre wypasione osobówki i tak mnie wyprzedzają a potem wchodzą z piskiem w zakręt. Słoneczna pogoda robi ludziom wodę z mózgu i jadąc się zastanawiam czy nie ma tu wypadków przy takiej niedzielnej jeździe. Jak ktoś dobrze zna te zakręty to naprawdę można się tutaj wyszaleć, ale jak się przedobrzy skutki mogą być nieciekawe. Pilnuję się mocno swojej prawej, bo już jeden z przeciwka ściął mi zakręt i musiałem trochę uciekać. Po chwili słyszę syreny. Niżej coś się stało. No tak jeden Francuz wypadł osobówką z zakrętu i wbił się w barierkę. Czyli nie jest tak bezpiecznie w tej Francji jakby się wydawało. Muszę jeszcze bardziej uważać, ale ogólnie jedzie się dobrze i chropowaty asfalt dobrze się wgryza w rozgrzane oponki. Coraz śmielej wchodzę w zakręty bez strachu, że opona puści. Na dole wjechałem do miejscowości o fajnej nazwie to trzeba było fotę zrobić.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 977658.jpg

Tutaj jest już zupełnie sucho, nie widać, żeby w ogóle padało. Słoneczko grzeje coraz bardziej i suszy to co trzeba. Dojechałem do interesującej, obwarowanej murami, francuskiej osady, więc się zatrzymałem na dłuższy postój i małe zwiedzanie.
Zaparkowałem obok młodszego kuzyna, czyli oryginalnego Harley-a. Młodszego bo wyglądał na młody rocznik. Z zazdrością patrzyłem na jego oponki, które były jeszcze ze sterczącymi cycuszkami. Na takich oponkach to dopiero można mieć przyczepność. Popatrzyłem na moje łysawe i sobie pomyślałem, chłopie gdzieś ty się wybrał na takich oponach? Pirenejów ci się zachciało, na to trzeba mieć kasę i odpowiedni sprzęt.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 964647.jpg

Jakieś małe miasteczko otoczone murami a powyżej na skale widnieje zamek obronny.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 964186.jpg

Po przejściu przez bramę z pozostałościami po zwodzonym moście, wchodzi się wąską dróżką między zabytkowe kamieniczki. Mieszkańcy mogą sobie wjechać samochodem, ale turyści już nie. Woda sobie płynie rowkiem i wszystko to nadaje fajnego klimatu. Niestety widać też, że obcych tu raczej nie lubią.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 960960.jpg

Pewnie kiedyś przylecieli i narozrabiali, zwłaszcza wśród miejscowych niewiast i od tej pory obcych się tutaj nie lubi. Mam nadzieję, że mnie nie wezmą za obcego, tylko za swojaka.
Zaczynam dziwnie wyglądać bo robię się łaciaty od białych plam. Kurtka skórzana wysycha i wychodzi białe coś, zupełnie jak w zimie po soli. Na spodniach to samo. Jak będę dalej tak zmieniał ubarwienie to w końcu wezmą mnie za zamaskowanego ufika.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 960829.jpg

Czym prędzej wszedłem do sympatycznie wyglądającego sklepu po pieczywo, bo mi się skończyło. Ufiki przecież też jeść coś muszą Za szklaną ladą były smakowicie wyglądające kawałki pizzy. Poprosiłem o jeden, tak na ciepło. Pani podeszła do starego pieca, otworzyła ciężką grubą zasuwę i wrzuciła mój kawałek pizzy.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 955956.jpg

Zasuwa była tak solidna, że miała przeciwwagę w celu łatwiejszej manipulacji. Miałem zaczekać pięć minut, więc skrupulatnie odliczałem czas, przełykając co dwie sekundy ślinę.
Dostałem w końcu mój upragniony kawałek pizzy. Miał być przecież ciepły a jest w jednym końcu ledwo letni a w drugim zupełnie zimny. W tym zabytkowym piecu pewnie ogień dawno się wypalił i już nie grzeje. Pod tym względem mikrofala jest lepsza od wielkiego pieca. Przynajmniej miałbym na ciepło, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Głodny byłem to i tak zjadłem ze smakiem, nie zważając na temperaturę. Od razu też zapaliła się czerwona lampka KAWA, KAWA. Długo szukać nie musiałem, bo kilka kroków dalej była kafejka. Taka w stylu lotniczo-strażackim. W środku było pełno hełmów strażackich i kilka lotniczych. Kawa tania nie była, ale nałóg jakoś przecież trzeba pielęgnować.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 949882.jpg

W końcu trochę odetchnąłem po tych porannych przygodach. Niestety mięśnie sobie nadwyrężyłem i ciągle dokuczliwie bolą. Najważniejsze, że nie pada i zrobiło się ciepło. Pireneje to jednak nie przelewki i trzeba mieć respekt do tych gór. W dużo niższych górach ludzie ginęli i zawsze trzeba uważać, zwłaszcza przy trudnych warunkach pogodowych.
Zostało jeszcze ze dwie godziny do zmroku to obrałem kierunek w stronę morza. Teren pomału się wypłaszcza a Pireneje w chromowanych lusterkach robią się coraz mniejsze.
W końcu długa prosta aż po horyzont. Nie sądziłem, że będzie mnie tak cieszył kawałek prostej i płaskiej drogi. Można trochę przyśpieszyć i odrobinę nadgonić straconego czasu.
Po godzince zacząłem się już modlić o dobry nocleg i długo nie musiałem czekać. Na horyzoncie zobaczyłem coś ciekawego. Czym bliżej, tym zdawało się bardziej interesujące.
Szybko znalazłem drogę dojazdową i wąski tunel pod autostradą. Przedostałem się na drugą stronę i asfalt się skończył. Najpierw była szutrówka, ale potem pojawiły się spore kamienie i stromy podjazd. Zobaczyłem, że są jakieś ślady po crossie, no to jedynka i po tych śladach. Jelonek rwie do góry, tyłem trochę zamiata i spod koła kamienie lecą w dół. Wyjechałem prawie pod pomnik, bo to chyba jakiś pomnik upamiętniający coś? Francuskiego nie znam, to mogę się tylko domyślać. Resztę drogi pokonałem na własnych nogach, żeby dokładnie wybadać czy miejsce nadaje się do spania.
Duży okrągły, płaski plac, wyłożony kostką z widokiem na autostradę i jakąś zatokę. Dalej to już chyba Morze Balearskie albo Gulf of Lion. Nie wiem, nie znam się na tyle, by ktoś mógł brać na poważnie te nazwy co napisałem.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 946458.jpg

Namiot by mnie nie było widać z autostrady, spokojnie mogę schować za tą wielką stalową ścianą. Ciekawe, czy cała jest stalowa, czy po prostu to blacha w środku zalana betonem?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 946378.jpg

Miejsce nietuzinkowe do spania, tylko, że jest jeden szkopuł, jest wysoko i mocno wieje. Śledzi w kostkę na pewno nie wbiję, więc musiałbym nazbierać dużych kamieni, żeby namiot się utrzymał. Do tego trzepotanie poszycia na wietrze nie zapewni mi komfortu podczas zasypiania. W oddali Pireneje całe w czarnych chmurach, to jeszcze w nocy będzie burza z piorunami, więc spanie przy tym żelastwie nie jest dobrym pomysłem. Szkoda, ciekawe miejsce, ale niestety muszę zrezygnować ze spania tutaj.
Wjechać tu wjechałem, ale jak teraz zjechać po tych kamieniach? Chwilami tylne koło zablokowane sunęło w dół jak sanki i musiałem się wspomagać hamulcem przednim. Zjazd był trudniejszy niż wyjazd, ale się udało bez większych strat. Raz tylko jakiś kamol przywalił o spód. Nie zjechałem na sam dół, bo po drodze po lewej stronie była taka fajna niecka.
Poszedłem sprawdzić i miejsce okazało się super. Żadnego wiatru, podłoże kamieniste, ale kawałek równego pod namiot się znajdzie. Trochę mnie będzie widać z autostrady, ale i tak nie ma tu zjazdu z autostrady, nawet gdy mnie ktoś wypatrzy to trudno mu będzie znaleźć to miejsce a po zmroku to na pewno nikt już mnie tu nie dostrzeże.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 942105.jpg

Najpierw jednak akcja wielkie suszenie. Rozbiłem mokry i już cuchnący od wilgoci namiot i powyciągałem wszystkie mokre ciuchy. To co miałem na sobie już prawie wyschło, ale ciuchy na zmianę już dawno przemoczone i je też muszę wysuszyć. Szczelny, wodoodporny wałek jest fajny pod warunkiem, że ma się w nim tylko suche rzeczy, jeśli włoży się do niego coś mokrego, na przykład namiot, to w szczelnym zamknięciu pozostały bagaż, przez cały dzień przechodzi wilgocią i tylko kiśnie, zamiast schnąć.
Wieczór jest ciepły i okolica sucha, bez wilgoci, bo tu dawno nie padało, to namiot wysechł błyskawicznie i mogłem zacząć urządzać się na nowym miejscu.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 940642.jpg

To był męczący dzień, ale pełen wrażeń. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu mam sucho i ciepło. Tylko te obolałe mięśnie przypominają mi o włożonym wysiłku. Na szczęście miałem maść przeciwbólową to się dokładnie ponacierałem. Kolacyjka i pora zregenerować siły w świecie głębokiego snu. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na okolicę.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 940538.jpg

Czym ciemniej tym miejsce wygląda coraz groźniej, niczym z mrocznych horrorów.
Mam nadzieję, że nie będą mi się śniły jakieś koszmary.
Przyfrunęły już jakieś chmury, oby tylko już więcej z nich nie padało.



Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 401
Widzianych krajów: Hiszpania i Francja
Awarie: Brudny ale jedzie

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 940534.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: jacek.rc dodano: 30 sty 2014, 17:59

Luca pisze:Coraz trudniej mi znaleźć czas na pisaninę, cięzko będzie dokończyć to co zacząłem

Luca zrób chociaż audiobuka,ale nie zostawiaj nas...przed finałem _boisie :D .
Show Must Go On
Awatar użytkownika
jacek.rc
Forumowicz
 
Posty: 2315
Rejestracja: 16 sie 2012, 22:36
Lokalizacja: Wodzisław Śląski
Motocykl: KSL ,Cruiser ,VT-750,ADV -250
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: mike_russ dodano: 30 sty 2014, 22:12

70000km :oklasky: To chyba największy udokumentowany przebieg chińskiego motocykla w Polsce. Mnicha przebiłeś :)) :oklasky:
Awatar użytkownika
mike_russ
Sympatyk
 
Posty: 2120
Rejestracja: 12 sie 2009, 22:25
Lokalizacja: Poznań
Motocykl: Zipp Raven "Dzikus"
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 13140250
Wiek: 43

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 31 sty 2014, 09:20

Teraz jest 74000km :)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 06 lut 2014, 12:04

Dzień dziesiąty, poniedziałek 9 września.

Aaaaa, UUuuu, Oj ooj, aj, aj, ajajaj! Takimi dźwiękami witałem dzisiejszy poranek. Przybyło mi chyba ze czterdzieści dodatkowych lat. Nie mogłem się podnieść z łoża. Maść przeciwbólowa niewiele dała i jestem po wczorajszym dniu cały obolały. Znowu przegiąłem. Dopiero co po Paryżu doszedłem do siebie i znowu zamęczyłem swój organizm. Do tego jeszcze przebita karimata i spanie na kamieniach nie poprawiało mojego samopoczucia. Fakir może byłby usatysfakcjonowany, ale nie ja i moje stare kości również nie.
Namiot robi się coraz bardziej czerwony, więc ciekawskość moja, zmusiła mnie do podniesienia swojego cielska i wystawienia głowy z namiotu.
Szybko aparat, gdzie jest mój aparat? Przerzucam w pośpiechu toboły. Jest, mam i wyskoczyłem z namiotu, prawie taki jak mnie Pan Bóg stworzył.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 770810.jpg

Ta chwila nie mogła czekać. Udało mi się zrobić jedną z najlepszych, motocyklowych fotek, jakie do tej pory pstryknąłem. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Chodzę, gadam, latam, full serwis he he. No proszę jak odpowiednia motywacja potrafi obolałego człowieka wyciągnąć z ciepłego śpiwora.
Podczas śniadania zrobiłem sobie mały spacer w poszukiwaniu śladów życia na tej planecie. Na grubą zwierzynę nie liczyłem, ale może chociaż jakieś ciekawe roślinki się znajdą na tych skałach.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 768762.jpg

Ktoś ściął palmę i zostały tylko suche liście a może po prostu przywiózł i wyrzucił.
Przypomniało mi się, że gdzieś miałem namiary na taki duży most we Francji. Kiedyś w programie telewizyjnym Galileo widziałem reportaż z budowy tego mostu. Podobno jest największy w Europie, to warto byłoby go zobaczyć, skoro i tak całkiem niedaleko jestem. Nadłożyć około 100km drogi nie powinno być problemem. Spakowałem graty i ruszyłem w stronę asfaltu. Jechałem wzdłuż autostrady, bardzo przyzwoitą drogą.
Za Beziers wjechałem na autostradę A-75, prowadzącą w głąb lądu. Na moje szczęście była bezpłatna i prawie zupełnie pusta. Tylko przeszkadzał mi silny, boczny wiatr, na szczęście ciepły. Wiał od strony morza, ale czym dalej w głąb lądu, tym robił się coraz słabszy. Chmur widać coraz mniej a słońca zdecydowanie więcej. Pogoda jest zdecydowanie lepsza do jazdy motocyklem niż przez kilka ostatnich dni, ale dzisiaj mi się już trochę nie chce. Jestem po prostu zmęczony i jadę tak bez czerpania radości. Autostrada jak to autostrada, nuda i tyle. Nic ciekawego się nie dzieje, dobrze, że przynajmniej kilometry uciekają. Już nawet nie myślę o wyjącej skrzyni biegów i o tym, że Jelonek może się w każdej chwili popsuć. Po prostu sobie jadę a powieki robią się coraz cięższe i cięższe. Żeby utrzymać umysł na chodzie obserwuję przejeżdżające marki samochodów. We Francji najczęściej widziałem Renówki a dopiero potem Citroeny i Peżoty (Peugeoty). Za czasów młodości swoją Syrenkę 105L, nazwałem mianem Peżota, zawsze to ładniej niż Skarpeta. Wtedy jeszcze myślałem, że Peżoty to są sportowe samochody. Moja Syrenka w każdym bądź razie na pewno sportowa była. Wracając do samochodów na francuskich drogach to trafia się też w całkiem sporej ilości Dacia Duster.
W górach to nawet widziałem Ładę Niwę. Niemieckie samochody też są, ale w znacznej mniejszości a japońskich to chyba widziałem tylko kilka. W Hiszpanii za to królują wszelkiej maści Seaty, jednak francuskich i niemieckich też nie brakuje. Natomiast najczęściej spotykanym na trasie motocyklem było turystyczne BMW R1200 GS i jego podobne, potem dopiero ścigacze i inne takie a na samym końcu margines, czyli połyskująca armatura.
Potrzebuję kawy bo już wymuszone myślenie nie pomaga i oczy same się zamykają. Pierwszy zjazd na duży parking z gastronomią. W środku smakołyki i jak tu się oprzeć pokusie?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 724763.jpg

No po prostu musiałem nabyć kawę i ciasteczko, ale cena za chwilę przyjemności stanowczo nie na moją kieszeń.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 724733.jpg

Ponad 25zł za kawę i ciastko to prawie jak w Utsjoki, na samym czubku Finlandii. Chociaż teraz to już pewnie drożej tam jest.
Ludzi w restauracji pełno, mimo, że jak widać tanio nie jest. Pięćdziesiąt euro za porządny posiłek dla jednej osoby nie jest tu niczym nadzwyczajnym. Lokal na poziomie i miał nawet uniwersalną ładowarkę do telefonów komórkowych. Trzeba było tylko wrzucić monetę, podpiąć do swojej komórki odpowiedni kabelek i zatrzasnąć komórkę w schowku. Nie wiem tylko w jaki sposób potem się otwierało właściwy schowek. Ja na szczęście nie potrzebowałem korzystać z tego urządzenia, bo bez własnej ładowarki podpinanej do motocykla, nigdzie się nie ruszam.
Dalsza droga zleciała mi już przyjemniej, bo znowu nabrałem ochoty na jazdę, zwłaszcza, gdy zobaczyłem przed sobą słynny most Millau.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 724715.jpg

Na żywo oczywiście robi znacznie lepsze wrażenie niż na małej fotce. Nie omieszkałem siebie też sfotografować.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 715540.jpg

Wiadukt Millau przecina dolinę rzeki Tarn i jest najwyższą budowlą, tego typu w Europie. Jego pylony mają około 340 metrów wysokości a trzyletnia budowa kosztowała prawie 400 milionów euro. Jeśli chodzi o wysokość budowli to wiadukt Millau z tego co wyczytałem jest najwyższym wiaduktem nie tylko w Europie, ale i na świecie, oczywiście ze względu na wysokość pylonów. Natomiast uznany nie jest za najwyższy most świata, bo za najwyższy most na świecie uważa się most najwyżej położony względem dna doliny i tu pierwsze miejsce ma chyba Siduhe z Chin. Nie ma takich pylonów jak Millau, bo jest typowo mostem wiszącym, ale wisi sobie na 496 metrach nad chińską rzeką. Most Millau tutaj klasyfikuje się dopiero na szóstej pozycji, gdzie większość tych najwyższych mostów na świecie, oczywiście jest w Chinach. Czego by jednak nie pisać, to na żywo most Millau zrobił na mnie ogromne wrażenie. Skurczybyk jest ogromny. Wstawię parę fotek z Internetu dla lepszego zobrazowania.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 258445.JPG

Tu fotka jak go budowano. Zauważcie, że tam na samym dole widać nad rzeką wiadukt przeciętnych rozmiarów. Może on znakomicie posłużyć jako skala porównawcza.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 258441.JPG

Na tym rysunku fajnie zobrazowano, że to tak jakbym sobie Jelonkiem jeździł po tarasie widokowym na wieży Eiffla. Teraz miałem piękną pogodę i takiego zdjęcia w chmurach nie mogłem zrobić, ale od czego jest Internet.

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 258428.JPG

Przy niskim pułapie chmur wiadukt musi robić jeszcze lepsze wrażenie. Przymocowałem swoją komórkę z tyłu, żeby uwiecznić przejazd. Jakość nagrania marna, ale lepszy rydz niż nic.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 471245.MP4
Sam przejazd nie jest niczym nadzwyczajnym, jedzie się po asfalcie i tyle. Dobrze, że barierki były przeźroczyste, bo bez widoku na zewnątrz w ogóle się nie odczuje, że jedzie się 340m nad ziemią. Najlepszy widok to mają kierowcy ciężarówek i ludzie w autokarach. Osobówką, gdyby się ktoś wybierał to lepiej przejechać pod wiaduktem. Będą lepsze doznania wizualne.
Za mostem natrafiłem na bramki. Na szczęście za motocykl nie było drogo, coś koło czterech euro o ile dobrze pamiętam. Za mostem jest zjazd z autostrady na specjalnie przygotowany parking z tarasem widokowym. Można tam do woli kontemplować architekturę mostu i piękno okolicy. Nawet była tam jakaś restauracja, ale zrobiłem tylko mały rekonesans z siodełka motocykla i pojechałem dalej. Od drugiej strony most prezentuje się bardziej okazale. Musiałem zatrzymać się na autostradzie i szybko pstryknąć fotkę, no bo jak w lusterkach można zostawić taki widok w spokoju?
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 651076.jpg

Na pierwszym zjeździe z autostrady, zjechałem w stronę miasta Millau. Tankowanie i powrót boczną drogą. Samo miasteczko, takie raczej przeciętne. Jedyne co je wyróżnia to widok na wiadukt i dużo domków jednorodzinnych rozsianych po okolicy.
Trochę mi się kierunek jazdy nie zgadza z tym na mapie a do tego zaczynam się wspinać po serpentynach. Zatrzymałem się na jakimś tarasie widokowym, by jeszcze raz spojrzeć na mapę, czy aby dobrze jadę? Była tam parka Francuzów, to nie omieszkałem zapytać o drogę. Na mojej mapie nie za bardzo umieli mi pomóc, ale kobieta wyciągnęła z samochodu dokładny atlas i wszystko się wyjaśniło. Jadę w dobrym kierunku. Droga najpierw wspina się do góry a potem objeżdża górę lewą stroną i skręca już we właściwym kierunku. Znowu wchłaniam piękne widoki i górskie klimaty. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na wiadukt.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 650906.jpg

Po jakimś czasie góry gdzieś zniknęły i teren się zupełnie wypłaszczył. Płasko i równo jak okiem sięgnąć. Słoneczko przygrzewa coraz mocniej i nawet roślinność jest jakaś taka wyschnięta. Po drodze niechcąco trafiłem na najprawdziwszy w świecie poligon wojskowy.
Uzbrojeni po zęby panowie biegają za sobą a w około pełno ciężkiego sprzętu wojskowego.
Czołgów nie widziałem, ale wozów opancerzonych i działek nie brakowało. Teren rozległy, głęboko zorany wojskowymi kołami, ale żeby było się gdzie schować to nie powiem. Roślinność marna to widać wszystko jak na dłoni. Przez chwilę myślałem, żeby się zatrzymać i zrobić zdjęcie, ale potem sobie pomyślałem, że po co mi kłopoty? Jeszcze zobaczą, że ich fotografuję i wyślą w moim kierunku jakiś patrol. Popatrzyłem sobie chwilę jak się chłopaki bawią i pojechałem dalej.
Kilka kilometrów dalej wyjechałem na tą samą autostradę co jechałem rano, tylko w przeciwnym kierunku. Z mapy wynikało, że na drugim zjeździe z autostrady powinienem odbić w lewo i tak zrobiłem. Zupełna pustka, droga z całkiem dobrą nawierzchnią i prawie żadnego ruchu. Od czasu, do czasu, tylko pojawi się jakiś osobowy samochód. Zamieszkałych miejscowości też jak na lekarstwo.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 614069.jpg

Jakieś dziwne wystające skały, niczym maczuga Herkulesa i pustka jak okiem sięgnąć.
Nie powiem, żeby mi się taki klimat nie podobał. Cisza, spokój, z dala od ludzi i cywilizacji. Tylko ja przyroda i galopujący Jelonek. Droga prosta i pusta. Można się relaksować do woli.
Temperatura na motocykl idealna i co najważniejsze pod kołami sucho jak pieprz.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 614036.jpg

Jelonek śmiga aż miło a na horyzoncie zaczynają się pojawiać niewinne wyglądające pagórki.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 614044.jpg

Osiołki się beztrosko pasą, pełen luz. Kilometry szybko uciekają, więc spokojnie dzisiaj powinienem dojechać do St.Tropez.
Po pewnym czasie trasa z idealnie prostej zaczyna się robić coraz bardziej kręta. Jak gdyby nigdy nic, ku mojemu zdziwieniu droga zaczyna prowadzić w dół. Myślałem, że jak dojadę do tych pagórków będzie delikatnie do góry a tu od razu ostro w dół. Serpentyny z prawdziwego zdarzenia. Jedna, dwie, trzy, cztery. Już przestałem liczyć, bo widać, że prędko się to nie skończy. Wygląda na to, że cały czas jechałem po jakimś płaskowyżu i dopiero teraz zaczynam z niego zjeżdżać. To wszystko tłumaczy występowanie skromnej roślinność.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 613331.jpg

Między górami cały czas pojawiają się wiadukty. Sądząc po szerokości to raczej kolejowe. Widziałem ich chyba kilkanaście i byłem pełen podziwu, że komuś się chciało przeprowadzić kolej przez takie góry. Zrobiło się też bardziej zielono, tym razem od wybujałej roślinności.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 596950.jpg

Widoczki śliczne i pogoda też, ale ja robię się zbyt zmęczony by się tym w pełni cieszyć. Zakręty i zakręty i ciągle zakręty. Dzień poprzedni się odzywa, zaczyna mi spinać mięśnie i znowu odczuwam pieczenie barków. Drogę D-999 nazwałem sobie drogą dziewięćset dziewięćdziesięciu dziewięciu zakrętów, ale chyba było ich więcej. Klimat zupełnie jak u nas w Bieszczadach, zatem czułem się bardzo swojsko tylko, że tutaj wszystkiego jest więcej. Przede wszystkim więcej gór i asfaltu o dobrej nawierzchni z dobrze wyprofilowanymi zakrętami. Doświadczony motocyklista, znający tą drogę może sobie tutaj pozwolić na wiele. Ja jechałem w miarę zachowawczo, choć po pokonaniu dziesiątek zakrętów, zacząłem coraz bardziej odczuwać pragnienie kawałka prostej. Chciałem już jak najszybciej wydostać się z tych gór. Muszę przyznać, że w tej Francji motocykliści mają wszystko, gdyby te góry przenieść do Polski, to od razu by się stały niemalże ziemią świętą dla naszych motocyklistów. Takie Bieszczady razy trzy, tylko, że tutaj to mało kto jeździ po tej malowniczej drodze.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 596925.jpg

Już jestem prawie na dole. Czym niżej, tym więcej miejscowości zaczyna się pojawiać.
Tą śmieszną górę z irokezem, widać też w oddali na poprzednim zdjęciu.
Zatrzymałem się pod pierwszym napotkanym marketem, bo znowu cały dzień mi ucieknie bez jedzenia. Jelonek dla mnie, to dieta cud, kilogramy lecą w zastraszającym tempie, ale za to jak już zsiądę z siodełka to wchłaniam wszystko jak odkurzacz.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 596834.jpg

Gdy konsumowałem moje zakupy na parking zajechał motocyklista na ciekawym starym klasyku o podobnej pojemności silnika co moja. Sam był ubrany jak Easy Rider i miał przymocowane do motocykla nietuzinkowe dżinsowe sakwy. Machnąłem mu na przywitanie, ale nie zareagował. Jakiś taki dziwny był, albo odjechany na maksa, albo po prostu się czegoś naćpał. Błędny wzrok wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Szkoda, bo to pierwszy motocyklista jakiego dzisiaj spotkałem, zwłaszcza na tak interesującym sprzęcie, którego nigdy do tej pory nie widziałem. Nawet zdjęcia nie zrobiłem.
Dalej jechać już mi się nie chce. Przez te góry prędkość przelotowa mi znacznie zmalała i szansa na dojechanie dzisiaj do St.Tropez, bezpowrotnie prysnęła. Na mapie nie wyglądało to daleko a w rzeczywistości tymi serpentynami odległość się podwoiła.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 596829.jpg

Już myślałem, że wyjechałem na prostą a tu jakiś Ganges? Gdzie ja kurka wodna jestem?
No tak znowu pobłądziłem i tym razem wylądowałem w Indiach he he. W najśmielszych snach nie śniłem o tak dalekiej wyprawie. Droga już po płaskim, ale nadal pełno zakrętów i ruch spory. Ludzie wracają z pracy do domów. Zaludnienie spore, bo większość drogi to teren zabudowany i ograniczenie do 50km/h. Dopiero po kilkudziesięciu kilometrach dorwałem się do długiej, nieskrępowanej prostej i mogłem trochę nadgonić.
W Arles (takie większe miasteczko) wcisnąłem się w solidne korki. Rozgrzany miejski beton i asfalt dawały popalić. Przeciskając się pomiędzy samochodami byłem cały mokry od potu i stresu. Z jednej strony byłem już bardzo zmęczony a z drugiej musiałem wysilić całą swoją uwagę, żeby nie wpakować się pod jakiś samochód. Wąskie i lekkie skutery radzą sobie znacznie swobodniej. Jelon przy nich to wielka, ciężka i obładowana, niezdarna krowa. Pieczenie barków się nasila i czuję, że kark też mi sztywnieje. Oby jak najszybciej wydostać się z miasta i mogę spać byle gdzie, żeby tylko było chłodniej i z dala od ludzi.
Korki i gorąco spożytkowały resztkę zasobów mojej energii. Na szczęście po wyjechaniu z miasta nie musiałem daleko szukać, bo zaczął się teren rolniczy. Głównie pola obsadzone winogronami. Upatrzyłem sobie jedno duże i wjechałem polną drogą głęboko w winorośla.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 548695.jpg

Aż ślinka cieknie, żeby skosztować, ale nie moje to nie ruszam i tak przecież nadużywam gościnności właściciela, wjeżdżając na jego pole bez pozwolenia. Szkód żadnych staram się nie zrobić i po nocy zawsze zacieram ślady, dokładnie sprzątając po sobie.
Szukając dobrego miejsca pod namiot znalazłem to.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 407674.jpg

No tak, ktoś tu strzelał z grubego kalibru. Potem znalazłem jeszcze ze cztery takie łuski.
Mam nadzieję, że ktoś wystrzelał co miał powystrzelać i nikt mnie w nocy nie zastrzeli.
Normalnie w takiej sytuacji to bym poszukał innego miejsca do spania, ale byłem już tak zmęczony, że strzelanie z broni palnej nie wydało mi się zbyt straszne.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 407644.jpg
Namiot z motocyklem doskonale wkomponował się w otoczenie, ale ja niestety nie. Jak stoję to wystaję ponad winogrona i spokojnie mnie może ktoś jadący główną drogą wypatrzeć. Wolę być niewidoczny dla otoczenia, zatem śpieszę się z obozowiskiem.
Na kolacyjkę dzisiaj słodkości, czyli naleśniki na zimno, nadziewane czekoladą. Muszę przyznać, że nawet smaczne.
http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 407659.jpg
Słoneczko poszło szybko spać a ja razem z nim. Te chmury mnie trochę niepokoją, bo na dwoje babka wróżyła, albo jutro będzie ładny dzień, albo znowu czeka mnie drogowy prysznic.

Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 386
Widzianych krajów: Francja
Awarie: Śmiga aż miło

http://chomikuj.pl/Luca/St+Tropez+2013/ ... 407590.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: LadyDragon dodano: 06 lut 2014, 13:55

Szalona głowo :) Twoje wyprawy naprawdę dają inspirację i powodują dumę z chińskich sprzętów, ale musisz bardziej na siebie uważać :) Swoją drogą...ciekawe, gdzie Cię w tym roku droga poprowadzi ;-)
Awatar użytkownika
LadyDragon
Klubowicz
 
Posty: 1478
Rejestracja: 15 sie 2011, 23:43
Lokalizacja: Głogów, dolnośląskie :)
Motocykl: plecaczek
Tel. kom.: 500721926
Płeć: kobieta
Wiek: 54

Re: Do you Do you St.Tropez?

Postautor: Luca dodano: 06 lut 2014, 14:40

LadyDragon pisze: Swoją drogą...ciekawe, gdzie Cię w tym roku droga poprowadzi ;-)

To nawet dla mnie jest zagadką, bo nadal nie wiem. Z drugiej strony to czym mniej planuję, tym fajniejsze wycieczki wychodzą. :)
Jelonek się starzeje i ja też, to kiedyś trzeba będzie sobie dać spokój z tymi survivalowymi wycieczkami, ale mam nadzieję, że jeszcze nie w tym roku :)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości