Szubi . Miasteczko to Slunis pod belgijska granicą. Jesteśmy już w Wałbrzychu. Jutro w domku. Chlip, koniec wakacji 
. A jak twierdzi Arcon, tam zawsze pada
. Trzeba było polary założyć i przeciwdeszcze. Męcząca to była droga. Dostawczaków pełno, szczególnie na obwodnicy Berlina. Do Wittenbergii jednak dojechaliśmy, choć sporo później niż się spodziewaliśmy. Kemping poza miastem, na jakimś zadupiu. Na kempingu z namiotami tylko rowerzyści i my, reszta w kamperach.Sklepu na szczęście odwiedzać nie musieliśmy, bo przewidująco zabraliśmy coś tam ze sobą z uwagi na Boże Ciało. Okazało się, że takie coś w Niemczech nie istnieje - przynajmniej jako święto i oni normalnie funkcjonują. Myśleliśmy, że po rozbiciu namiotu polecimy na piechotkę na starówkę, ale ciemno zaczęło się pomału robić, czego w pierwszym momencie nawet nie zauważyliśmy, a poza tym było to dość daleko. Na oko ze 4,5 km. Nawet kawałek w kierunku miasta ruszyliśmy, ale po pół godzinie zawróciliśmy. Nie było sensu lecieć na piechtę i to po zmroku. To już lepiej siąść przy piwku w przykempowej knajpie i meczyk obejrzeć Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości