Dzień 8
Rano standard ...pakowanie obozu

Poszedłem jeszcze szybciutko pożegnać się z jeziorem ,a tam kajt , wing i jeszcze inni serferzy już korzystali z porannego wiatru

Wyjazd rozpoczęliśmy od zakupów w Lidlu i dalej w drogę ,Krzycho troszkę nas zapętlił i potem Valdijo z DaJanem pomknęli przodem ,a ja z resztą zamykaliśmy peleton,bo Waldek musiał tankować

.Ręka ,po wczorajszej przygodzie troszkę bolała ,ale oprócz tego ,że nie mogłem hamować przednim hamem ,wszystko było OK.Jednak ,nie ma bata Alpy ,to Alpy ,są piękne ,super i zarąbiste i życzę wszystkim (chętnym),żeby przejechali tę trasę Torbole-Predazzo-Cortina d"Ampezzo .Bajka .Tak ,szczerze mówiąc ,nie ma co pisać pierdołów ,bo to co widzieliśmy mówi za siebie ,a dla Was pstrykałem

.Po drodze skocznia w Predazzo

Szkoda ,że nie udało mi się namówić chłopaków na wycieczkę kolejką

,na przełęczy Pordoi

Chociaż dzięki temu wszystko przede mną

.Podczas zjazdu z tego miejsca żaden niemiec na BMW ,Nas nie wyprzedził (jechali jak ciocie

),Waldek przyozdobił swojego motonga o piękne blizny na gmolach ,ja prawie zjarałem tylny hamulec (przedniego nie potrafiłem wcisnąć )

To zdjęcie zrobiłem później ,a po zjeździe Wald powiedział ,że czuł jakiś smród

(

się działo),tarcza była fioletowa

.Peleton doszliśmy w Cortinie

Jacor powiedział ,że nigdy nie widział (o jechaniu nie mówiąc ),tylu serpentyn (w końcu to człowiek z Mazur ),a tam Hołek nie nadążał mówić ...w lewo ...w prawo ...za 50m .. w prawo ,lewo

.na prawdę bajka ,chociaż troszkę męcząca .Poza tym okazało się ,że Niemcy ze wzgl. na Boże Ciało mieli długi weckend i było ich ...Tysiące

Później ,na postoju zostawiłem rękawiczki na motorze i jedną zgubiłem ,a Waldkowi chciało się zatrzymać i ją podnieść

i już mi chcieli doszyć do nich taki sznureczek ,jak dla dzieci

.Na camp dojechaliśmy dzięki namiarom Benia ,bo ze wzgl. na trudy drogi musieliśmy znaleźć coś w okolicy Tolmezzo. Planując trasę warto zobaczyć czas przejazdu ,tutaj niecałe 200 km było wyliczone na ponad 5 h (to był jeden z odcinków dnia ,dla tego wcześniej prosiłem Bena ,żeby znalazł nam camp ).Obóz był fajny ,nad jeziorkiem ,tylko ...kilka kilometrów dalej była autostrada i most ,jak zapadła cisza ,to było słychać TU TU TU TU ,TU TU TU TU TU TU, juz po chwili każdy z nas wiedział kiedy jedzie Tir ,a kiedy osobówka

,ot taki folk.
Jak ktoś nie lubi zdjęć ,to lepiej nie otwierać tego linku ...190
https://photos.google.com/u/0/album/AF1 ... cPcZnXIJ73https://goo.gl/photos/tuDJLoUFg5dMSXdH9filmik i zdjęcia