Chyba jest to opis który mnie ostatecznie przekona do skuterów.
Byłem dość kiepsko nastawiony do tego wynalazku, nie orientując się w jego budowie; po prostu "rowerowo" twierdziłem, że łańcuch to łańcuch.
Ale: przekładnia na pas klinowy o kołach z regulowaną średnicą czynną (czyli zestaw wariator + tylne koło z dociskiem) miała np. zastosowanie w kombajnie "Bizon" do regulacji prędkości zespołu młócącego, co tylko jest dowodem na trwałość i odporność na kurz przekładni tego typu. Dodatkowo dochodzi brak skomplikowanej skrzyni biegów, mokrego sprzęgła, i w ogóle przekładni zębatych, za wyjątkiem prostej przekładni zębatej przy tylnym kole (pracującej w oleju). I wychodzi mi na to, że w takim pojeździe po prostu nie ma się co zepsuć, o ile zespół pasowy nie posiada wad fabrycznych. Przekładnia pasowa pracująca na tarciu guma-metal jest też bardziej elastyczna, i amortyzuje drgania nie tylko poprzeczne ale także szarpnięcia i nierówności biegu, bądź to przez uślizg paska, bądź jego rozciągliwość. Co dodatkowo chroni tylną przekładnię przed siłami udarowymi - stukami, szarpnięciami. Pasek klinowy jest też tańszy od łańcucha - dla odmiany szybciej się zużywa. Ale jego pęknięcie nie grozi zablokowaniem koła i wypadkiem.
Minusem układu skuterowego z pasem klinowym jest z pewnością strata mocy - na ciepło, tarcie, i poślizgi, oraz mniejsza dynamika, tym bardziej, że mamy do czynienia ze sprzęgłem odśrodkowym, które też reaguje z pewnym opóźnieniem, i traci więcej mocy na tarcie, niż sprzęgło tradycyjne - choć to zależy od techniki jazdy. W przypadku roweru takie straty są nieekonomiczne, jednak przy napędzie silnikowym można sobie na nie pozwolić. ;-) Skuter z resztą nie jest pojazdem wyścigowym, raczej nastawiony jest na start komfortowy, niż szybki.
Układ silnika też jest w takiej konstrukcji maksymalnie uproszczony, i co za tym idzie, nawet Chińczycy potrafią w tej technologii zrobić maszynę, która na fabrycznych łożyskach przejedzie 50 tys. km

W 2-suwach Keeway'a jest dodatkowo oddzielny zbiornik na olej z pompką dozującą - wygodne toto, mieszać "zupy" nie trzeba. (Uwaga- moje wcześniejsze kontakty z 2-suwami to różnej maści kosy, piły i kosiarki, oraz Trabant 601

)
Kolejny pozytyw skutera - mniej więcej taki jak ramy rowerowej typu "damka" : Łatwo z niego zwiać w razie "W". Umiejętne hyc do rowu, i wychodzimy mokrzy, brudni, poobijani, połamani, ale żywi... Oczywiście wszystko zależy do prędkości.
Do tego konstrukcja jest lekka, zwarta, a owiewka na przednim widelcu, i podłoga dość skutecznie chronią przed wiatrem i deszczem.
Jadąc ostrożnie po terenie miejskim, można po deszczu wyjść z suchymi butami, o ile oczywiście nie zatrzymamy się w kałuży, ani nie ochlapie nas zdradziecko z boku jakiś puszkarz.
Minusy konstrukcji skutera - mniej wygodna pozycja "jak na krześle" (choć co kto lubi), pasażer ma już zupełnie niewesoło, ciasno i marne podnóżki. Do tego mała ładowność: 1 lub 2 schowki, kawałek "podłogi" z przodu i ewentualnie tylny kuferek... Choć oglądałem trochę "50-tek" Keeway'a, - pod plastykiem z tyłu (obok zbiornika paliwa) jest kawałek "wolnej" ramy, i jakby się uparł, to by dało się dorobić na obejmy stelaż pod plastykowe kuferki na bokach. Choć proporcje to zakłóci fatalnie i wielkich ciężarów nie przewiezie - sądzę, że łącznie do ok.2x15kg
Kolejny minus to na ogół słaby akumulator (problem z dodatkowymi światłami), oraz estetyka typowa i szalenie plastykowa. Do tego częsty brak przedniej szyby (aczkolwiek są wyjątki - dziś na ulicy widziałem z szybą i to dużą).
No i jednak dłuższa trasa przelotowa, która wymaga większej prędkości, żyłuje silnik i to dość porządnie. Na drogi szybkiego ruchu to absolutnie się nie nadaje. Ale, jeżeli się nie śpieszy to droga wolna, po mieście i w okolicy w zupełnosci wystarczy.
Tyle moich teoretycznych rozważań na cześć skutera. Ponieważ moje finanse pozwalają póki co raczej na pojazd tego typu,

to oczywiście nabywszy takowy chętnie podzielę się rozwiązaniami praktycznymi. To jednak po (oby pomyślnych

) egzaminach - czyli jak sądzę w maju-czerwcu.
Pozdrawiam.
